TVP bimba sobie z przepisów drogowych!
Trwa długi, jak sama nazwa wskazuje prawie tygodniowy weekend. (*)
Jak za każdym razem przy tego typu okazjach policja mobilizuje się przeprowadzając mniej lub bardziej widowiskowe akcje dotyczące bezpieczeństwa na drogach. Aby "pokazać" się zaprasza do swoich radiowozów telewizyjnych dziennikarzy, chce za ich pośrednictwem pokazać nam, społeczeństwu, jak skutecznie walczy z łamaniem przepisów drogowych. Nie inaczej jest i w tym roku.
I oto wczoraj przypadkowo, bo siedzę sobie na majówce, zerkam na telewizor. I co widzę? Widzę jakiś reportażyk na TVP. Z "pokładu" radiowozu. Jadącego radiowozu. Za kierownicą oczywiście policjant ruchu drogowego. No i O.K.
Z tyłu... operator telewizyjnej kamery. "Kameruje" siedzącą z przodu telewizyjną reporterkę, która za pośrednictwem wielgachnego mikrofonu opowiada nam, czyli społeczeństwu, o wzmożonym ruchu na drogach.
No i czego tu się czepiać? Otóż jest się czego czepiać! Owa dziennikarka jechała bez zapiętych pasów. Widać to było wyraźnie bo ta, skądinąd sympatyczna reporterka, odwracała się do kamery!
To nie pierwszy raz taka wpadka telewizyjnych dziennikarzy, którzy, pod okiem i za akceptacją (sic!) policji bimbają sobie z przepisów, dając nam, społeczeństwo, fatalny przykład. I wcale nie dotyczy to wyłącznie TVP. Wiele razy widziałem np. samochody TVN, Polsatu, TVP itd. zaparkowane na trawnikach ("bo akurat w tym miejscu jest najlepszy sygnał z satelity"). Bo "im" wolno. Bo są ponad prawem? Bo spełniają akurat w tym momencie "misję"?
Dlaczego ta pani z radiowozu nie zapięła pasów? Bo byłoby nieco mniej wygodnie? Zapewne byłoby... Ale byłoby także zdecydowanie bezpieczniej, i nie dawało nam, czyli społeczeństwa, fatalnego przykładu.
Może tam, w telewizji, ktoś puknie się wreszcie w głowę, i zadba o to, aby więcej takich wpadek nie było? Bo my, czyli społeczeństwo, nie jesteśmy głupi. I doskonale wiemy, że np. nie wolno parkować na przystanku autobusowym, otwierać drzwi bez upewnienia się, czy nie zagraża to ruchowi drogowemu . Nie wolno nawet wtedy, kiedy nazywamy się Adam Kornacki.
Z poważaniem Marian Kabacki (tak, tak, ten sam, który napisał do was list w sprawie milczenia Roberta Kubicy.
PS. Uprzejmie proszę, za pośrednictwem INTERIA.PL, rzeczników prasowych policji i TVP o publiczne ustosunkowanie się do tego co napisałem. Nie chowajcie głowy w piasek, tylko napiszcie nam, czyli społeczeństwo jakieś wytłumaczenie. Lub choćby: "masz rację chłopie, to się więcej nie zdarzy".
(*) - List do redakcji.