"Tuningowa" Genewa bez pomysłów
Wiosenna wystawa motoryzacyjna w Genewie zawsze przynosiła dziesiątki interesujących nowości dla fanów tuningu. Tym razem jednak rasowi tuningowcy zawiedli - widać wolą spotykać się w Birmingham, Essen czy Frankfurcie.
W Genewie nie zabrakło za to najpoważniejszych firm projektowych. Pomysły Giugiario czy Pininfariny znajdują w Szwajcarii podatny grunt. Większość prototypów jest bowiem, po zakończeniu wystawy... sprzedawana co bogatszym kolekcjonerom. Tych ostatnich nie brakuje. O zamożności obywateli Szwajcarii niech świadczy choćby fakt, że w Genewie, jako taksówki, widzieliśmy najnowsze (debiut jesienią zeszłego roku) Mercedesy klasy S.
W salach Palexpo zaprezentowało się kilkanaście firm, specjalizujących się w przerabianiu najdroższych pojazdów. Tym razem były to głównie Mercedesy klasy S i E oraz Porsche. W "klanie" Mercedesów królował jak zawsze Brabus, pokazujący swoją nową, 630-konną wersję dwunastocylindrowej "S-ki". Konstruktorzy nie tylko wydusili z potężnego silnika ostatnie rezerwy mocy, lecz także wzmocnili zawieszenie i układ hamulcowy. S-Klasa "made by Brabus" to jedno z najmocniejszych aut wystawy, wyprzedziło go tylko Ferrari Enzo z 660-konnym motorem.
Swoje propozycje zaprezentowali także Sbarro, Lorinser, Sportec, Stola, Koenigsegg czy Gutmann. Nawet spacerujący po wystawie wraz z obstawą Niki Lauda niezbyt mógł znaleźć dla siebie coś ciekawego, oczywiście oprócz sportowych Mercedesów; niemiecki koncern od dawna wspiera działania tego sławnego ongiś kierowcy wyścigowego. Na zdjęciu Lauda stoi obok wersji CLK 55 opracowanej przez firmę AMG.
Przedstawicieli V-Techu ucieszył fakt dalszego rozwoju turbodoładowanych silników Diesla z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Nowe motory zaprezentował m.in. Fiat, Ford i Peugeot. Współczesne turbodiesle dają specjalistom od tuningu elektronicznego ogromne możliwości podnoszenia mocy i modyfikacji przebiegu maksymalnego momentu obrotowego, są doskonałą alternatywą dla "tradcyjnych" silników benzynowych.