Tragiczna śmierć 23-latka

"Niedostosowanie prędkości do warunków panujących na drodze" to zdanie, jakie najczęściej przeczytać można w policyjnych raportach dotyczących wypadków.

Chociaż nie do końca zgadzamy się z opinią, że winę za liczne ofiary śmiertelne ponoszą kierowcy łamiący ograniczenia prędkości (liczba wypadków w Polsce nie odbiega od średniej europejskiej, duża liczba ofiar śmiertelnych jest więc raczej wynikiem tego, że Polacy jeżdżą w większości starymi samochodami), z fizyką nie zamierzamy dyskutować. Duża prędkość i znikome doświadczenie kierowcy (często idące w parze z opłakanym stanem drogi) to przepis na zabójczą mieszankę.

Przykładów nie trzeba, niestety, długo szukać. Dwa dni temu tuż przed godziną osiemnastą na podlaskiej drodze łączącej miejscowości Klukowo i Kuczyn doszło do tragicznego wypadku. Prowadzony przez 23-letniego kierowcę samochód z niewyjaśnionych przyczyn zjechał z drogi do rowu, uderzył w skarpę, po czym kilkukrotnie dachował. Kierowca auta poniósł śmierć na miejscu, 29-letni pasażer z urazem szczęki odwieziony został do szpitala.

Prędkość pojazdu musiała być znaczna - auto zostało kompletnie zniszczone. Na podstawie zdjęć wykonanych przez podlaską policję mieliśmy duże trudności z ustaleniem marki. Dopiero leżący na ziemi klosz reflektora rozwiał wątpliwości...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy