Tir zmiażdżył pięć osób

Czy rodziny ofiar wypadków drogowych mogą liczyć na podobną troskę ze strony państwa, jak krewni ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem? (*)

Na przykład na przyznanie im specjalnych rent? Czy jest moralnie usprawiedliwione wartościowanie śmierci zależnie od tego, czy ginie się w spadającym w przepaść autokarze z pielgrzymami, pod gruzami zawalonej hali targowej, w rozbitym prezydenckim samolocie, w wybuchu metanu w kopalni, czy pod kołami auta na przejściu dla pieszych?

Takie, stawiane wielokrotnie już wcześniej pytania, powróciły po tragedii w Siewierzu, gdzie rozpędzona ciężarówka zmiażdżyła pięć osób w dwóch stojących na skrzyżowaniu samochodach. Pytania są uzasadnione, a odpowiedź na nie wydaje się oczywista. Jednak po głębszym namyśle zaczynamy mieć wątpliwości...

Reklama

Na pewno nie jest dobrze, jeżeli ocenia się jakieś nieszczęśliwe zdarzenie zależnie od jego skali, spektakularności, pozycji społecznej ofiar i wiążącego się z tym wszystkim rozgłosu medialnego, wywołującego powszechnego współczucie i określone oczekiwania wobec instytucji państwowych.

Pomijamy tu również aspekt finansowy, choć z pewnością konieczność wypłacania ekstraświadczeń rodzinom ofiar wypadków komunikacyjnych mogłaby być dla budżetu ciężarem nie do udźwignięcia. W końcu każdego roku na polskich drogach ginie kilka tysięcy osób.

Ważniejszy jest inny argument, przemawiający za utrzymaniem obecnego stanu rzeczy. Zauważmy oto, że ogromna większość ofiar wymienionych wyżej katastrof traci życie wskutek splotu fatalnych, niezależnych od nich okoliczności. Po prostu ludzie ci mieli pecha znaleźć się w niewłaściwym miejscu i w niewłaściwym czasie.

Jeśli chodzi o wypadki drogowe, sytuacja wygląda inaczej. Tu za każdym razem należałoby dokonać wnikliwej analizy zdarzenia, oszacować stopień winy, wpływający na przyznanie lub nie nadzwyczajnych świadczeń. Nie zawsze byłoby to łatwe.

Wyobraźmy sobie, że jeden z samochodów zniszczonych w wypadku takim jak ten w Siewierzu byłby autem kradzionym, a podróżowaliby nim złodzieje. Czy ich żony i dzieci też powinny otrzymać renty specjalne?

Rozsądniejszy wydaje się system, w którym obowiązek materialnej opieki nad ofiarami wypadków drogowych spoczywa na barkach ich sprawców.

Szkopuł w tym, że owych ludzi najczęściej nie stać na stałe udzielanie takiego wsparcia.

Z poważaniem Maria O. (nazwisko do wiadomości redakcji)

(*) - list do redakcji

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piana | piano | katastrofy | wypadki drogowe | TIR-y | rodziny ofiar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama