Telefon mojego menadżera nie przestaje dzwonić...
Jak już informowaliśmy krakowski kierowca Robert Kubica zajął drugie miejsce w Grand Prix Makao - wyścigu uważanym za nieoficjalne mistrzostwa świata Formuły 3.
Poniżej rozmowa z tym utalentowanym kierowcą. Dowiecie się z niej o tym jak ocenia zakończony właśnie sezon oraz o ty co może się zdarzyć w roku następnym.
- Po trudnym sezonie w europejskiej serii Formuły 3 drugie miejsce w Macau z pewnością Cię ucieszyło?
- Tak, jestem bardzo zadowolony z wyniku zwłaszcza, że nie był on dziełem przypadku. Przez cały weekend byłem bardzo szybki, w końcu zdobyłem pole position, podczas niedzielnej rozgrzewki pobiłem rekord toru, a w wyścigu finałowym uzyskałem najlepszy czas okrążenia.
- W sobotnim wyścigu przedfinałowym nie poszło Ci jednak najlepiej. Dlaczego?
- Zdecydowaliśmy się oszczędzić jeden komplet opon na finałowy, niedzielny wyścig. Jak się okazało, była to słuszna decyzja - w niedzielę byłem najszybszy na torze.
- Czy zatem nie pozostaje pewien niedosyt?
- Drugie miejsce to oczywiście znakomity rezultat, ale czuję, że mógłbym wygrać z Prematem. Mój samochód był tak ustawiony, że zaczynał jechać optymalnie po trzech-czterech okrążeniach. Tymczasem wyścig co chwila przerywano, przez co tak naprawdę nie mogłem pojechać na 100%. W dodatku Premat na początku wyścigu uderzył w barierę i wydaje mi się, że miałby poważne problemy z przejechaniem pełnego dystansu w szybkim, wyścigowym tempie.
- Sezon 2004 można już uznać za zakończony. Jak zatem wyglądają Twoje plany na przyszły rok?
- Z wszelkimi negocjacjami czekaliśmy właśnie na Macau. Mam nadzieję, że po drugim miejscu w stawce najlepszych kierowców Formuły 3 z całego świata telefon mojego menadżera nie przestaje dzwonić. To oczywiście żart, a tak naprawdę wszystko rozstrzygnie się w najbliższych tygodniach.