Tato! Kup mi auto!

W życiu każdego rodzica przychodzi w końcu taki okres, gdy na poważnie należy zająć się dziećmi. Nie mówimy jednak o milusich bobasach, bo one wbrew pozorom nie stwarzają zbyt dużych problemów.

Sytuacja pogarsza się znacznie wraz z wiekiem, gdy nasze maleństwo dorasta i zaczyna mieć własne zdanie. Przełomowy moment to chwila, w której syn czy córka zapiszą się na kurs prawa jazdy. Teraz może być już tylko gorzej...

Jeszcze do niedawna, aby wywołać uśmiech w dniu osiemnastych urodzin wystarczał zegarek i butelka koniaku. Dziś jednak coraz więcej nastolatków spodziewa się dostać kluczyki i to bynajmniej nie od blokady do roweru...

Postanowiliśmy wiec poratować i doradzić nieco zakłopotanym rodzicom...

Po pierwsze sam pomysł o kupnie auta dla swojej pociechy ma pewne niepodważalne zalety. W myśl przysłowia "twój samochód świadczy o tobie" nie będziemy się musieli martwić o własny pojazd... Stłuczki, parkingowe otarcia, katowanie sprzęgła, wszystko to przejmie na siebie nasz nowy, stary nabytek. Poza tym im szybciej człowiek zaczyna, tym większego doświadczenia nabiera...

Reklama

Wcześniej jednak należy dokładnie przekalkulować: czy aby na pewno nas na to stać? Zakup samochodu dla syna czy córki przeważnie uruchamia tylko lawinę kosztów... Pomijając standardowe (płyny, części eksploatacyjne, opłaty) należy liczyć się z dodatkowymi wydatkami. Szybko okaże się, że do jazdy niezbędne jest chociażby radio CD z odtwarzaczem MP3, subwoofer i głośniki wielkości pizzy, chromowana nakładka na wydech czy pokrowce z misia... Warto też dokładnie przemyśleć kwestie rejestracji i ubezpieczenia. Ryzyko, że nasza pociecha w pierwszym roku samodzielnej jazdy wykaże się np. stłuczką jest niestety spore, a co za tym idzie dość łatwo możemy pozbawić się zniżek w zakładzie ubezpieczeniowym. Pozorna oszczędność kilkuset złotych na OC może nas potem sporo kosztować. Trzeba jednak pamiętać, że towarzystwa ubezpieczeniowe nie przepadają za młodymi kierowcami. Np. w PZU na kierowcę poniżej 23 roku życia czyha 50% zwyżka, a jeśli dodatkowo prawo jazdy posiada on krócej niż rok suma ubezpieczenia wzrasta o kolejne 10 %. Na NW też raczej nie ma co skąpić...

Przejeżdżając w porze zajęć obok większości szkół średnich czy uczelni zauważymy, że parkingi przepełnione są zwłaszcza samochodami klasy średniej. Nic dziwnego, że małe, ekonomiczne autka typu Cinquecento czy Tico nie spotykają się z większym uznaniem. To logiczne, że w przypadku, gdy nasze "maleństwo" ma za sobą niewielki staż lepiej, aby w aucie, którym się porusza było "co gnieść..."

Przyjrzeliśmy się bliżej kilku popularnym wśród młodzieży samochodom. Nasz ranking przedstawia się w następujący sposób:

O ile po kupnie Malucha czy "Kanciaka" 125p możemy być posądzeni o znęcanie się nad dziećmi, o tyle wybór Poloneza może okazać się jednym z najlepszych (o ile nie najlepszym) rozwiązaniem. Polonez jest duży, tani, bezpieczny i powolny, a to biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności, niepodważalne zalety. Z doświadczenia wiemy, że zaczynający swoją motoryzacyjną karierę od produktów "made by PRL" wyrastają w większości na całkiem sprawnych kierowców. Polonez uczy (także pokory) i wychowuje. Nasza pociecha szybko przyswoi podstawy mechaniki, a pierwsze przymrozki (czy mocniejsze opady) w połączeniu z tylnym napędem szybko obalą przekonanie o tym, że po kilku miesiącach spędzonych za kółkiem jest się już mistrzem kierownicy... Naprawy blacharskie, które mogą okazać się konieczne wraz z nastaniem zimy przeprowadza się bardzo niewielkim kosztem, równie tanie są części mechaniczne. Znalezienie zadbanego egzemplarza z instalacją gazową nie powinno stanowić większego problemu. Polecamy zwłaszcza samochody wyprodukowane po 93 roku, kiedy to upowszechnił się system hamulcowy Lucasa i wzrósł rozstaw osi, poprawiając tym samym charakterystykę prowadzenia.

Do tej samej grupy co Polonez zaliczyć można Forda Sierrę. Samochody te również są tanie, przestronne, bezpieczne i raczej powolne. To ostatnie nie dotyczy oczywiście mocniejszych wersji silnikowych (jak np. 120 konna jednostka 2,0 DOHC), których z oczywistych względów nie polecamy dla młodocianych kierowców (0-100 ok. 10s). Nieskomplikowana natura techniczna i tanie części, to mocne strony samochodu. Prócz tego Sierry są też zazwyczaj przyzwoicie wyposażone (często we wspomaganie, welurową tapicerkę, centralny zamek itp.). Ciekawą propozycję stanowią pojazdy wyposażone w silniki Diesla zwłaszcza nowszy 1,8TD 75KM, który nie odznacza się wprawdzie zbyt kulturalną praca, ani zachwycającymi osiągami, ale pozwala na relatywnie tanią eksploatację (w przypadku starszego 2,3D 67KM bardzo wysokie stawki OC). Podobnie jak w przypadku Poloneza największą bolączka jest rdza, ale jeśli trochę poszukamy to uda nam się znaleźć zadbany pojazd.

Sporo młodych osób przyciągają zwłaszcza auta sportowe. Alfa Romeo, BMW, Opel Calibra, Ford Probe itd... Biorąc pod uwagę znikome doświadczenie za kierownicą, zakup któregoś z tych samochodów wiąże się niestety ze sporym ryzykiem? Alfa przyciąga głownie relatywnie tanim modelem 33. Samochód to niezły wybór, ale tylko pod warunkiem, że nasza pociecha zdała już egzamin dojrzałości. W przeciwnym razie setki godzin spędzonych w garażu przy rozgrzebanym bokserze (częste problemy z głowicami) mogą się odcisnąć głębokim piętnem na wyniku egzaminu maturalnego...

Znacznie lepiej pod tym względem wypadają produkty BMW. Pomijając nie najlepszą opinię o użytkownikach samochodów tej marki (zwłaszcza starszych) trzeba przyznać, że auta cechuje solidna budowa i trwałość. Oczywiście 20-letnia "trójka" niekoniecznie musi zapewnić większy komfort i tańsze użytkowanie nich np. dziesięcioletni polonez. Polecamy zwłaszcza słabsze pojazdy z silnikami 316, które są z reguły w znacznie lepszej kondycji niż "zakatowane" szaleńczymi wybrykami dwulitrówki.

Opel Calibra gusta nastolatków podbija głównie atrakcyjną stylistyką. Mimo, że technicznie blisko spokrewniony z Vectrą A, ceny niektórych części (zwłaszcza blacharskich) mogą niestety mocno zaskoczyć. Podstawowy, dwulitrowy motor o poj 2l. i mocy 115 KM zapewnia sprint do setki w ok. 11 sekund, jednak zużycie paliwa zwłaszcza przy młodzieńczej jeździe rzadko kiedy zamknie się w 10l./100km.

Podobne osiągi oferuje też 2,2 litrowy Ford Probe. Samochód blisko spokrewniony z Mazdą przejął sporo z japońskiej niezawodności, jednak duże pojemności (najczęściej 2,2l z 3 zaworami na cylinder o mocy 110-145KM) odbijają się na wysokości składek OC. Podsumowując: samochód o sportowym zacięciu to nie tylko bardzo ryzykowna, ale i raczej droga zabawa...

W naszym zestawieniu nie mogło zabraknąć ulubieńca młodzieży - VW Golfa. O ile przedstawione wyżej samochody to propozycja raczej dla syna niż córki, o tyle niewielkim Golfem śmiało jeździć będzie dziewczyna. Polecamy zwłaszcza samochody drugiej generacji, gdyż powypadkowa naprawa "trójki" może się okazać sporym ciosem dla naszego budżetu. Patrząc z perspektywy rodzica szukającego auta dla swej pociechy, poczciwy Golf ma sporo zalet. Przede wszystkim ceny i dostępność części zamiennych są wręcz wzorowe. Nie łudźmy się, że VW w wieku naszego dziecka będzie samochodem bezawaryjnym... Oczywiście centralny zamek, servo czy elektryka szyb na pewno się nie popsują (bo przeważnie ich w tych autach nie było), ale inne mechanizmy biorąc pod uwagę ich długi staż pracy mogą zawodzić. Brak wspomagania kierownicy czy czterobiegowe skrzynie zapewne bardzo drażniłyby nas w codziennej jeździe, ale młodemu kierowcy "utrą" trochę nosa i pozwolą wyrobić odpowiednie nawyki. Polecamy jednostki o pojemności 1,3, które wykazują umiarkowany apetyt na paliwo oraz Diesle (1,6 D i TD), które mimo że bardzo ślamazarne, mają kojący wpływ na koszty eksploatacji.

Patrząc przez pryzmat ekonomii dobrym wyborem okaże się też Fiat CC. Niewielka pojemność, umiarkowane zużycie paliwa (ok. 6 l./100km) i niskie ceny części zamiennych sprawiają, że samochód często wybierany jest jako ten "pierwszy". Dzięki małym wymiarom, nawet bez wspomagania kierownicy, wszelkie manewry wykonuje się niezwykle lekko i przyjemnie, co przypadnie do gustu zwłaszcza żeńskiej części młodzieży. Kolejnym atutem przemawiającym do kobiet jest kształt nadwozia, a mianowicie to, że kończy się ono zaraz za tylną szybą... Samochód oferuje całkiem przyzwoite warunki podróżowania, jest łatwy w obsłudze i eksploatacji. Jedyny mankament to niestety kiepski poziom bezpieczeństwa...

Poniżej prezentujemy przykładowe koszty rocznej eksploatacji Poloneza:

Zakładany średni przebieg - 1000 km miesięcznie /12 000 km rocznie

Zakładane średnie zużycie na 100/km:

- paliwa - 9l. /100 km

- gazu - 13l./100 km

Średni koszt paliwa:

Cena paliwa 4,10 zl (41 zl/100 km) - 410 zł. miesięcznie - rocznie 4920 zł.

Cena gazu 2,10 zł (27 zl/100 km) - 270 zł. miesięcznie - rocznie 3240 zł.

Ubezpieczenie OC - ok. 1600 zł (w zależności od towarzystwa ubezpieczeniowego i regionu)

Koszty usunięcia usterek, materiały eksploatacyjne itd., - ok. 100zł (średnia) miesięcznie (dobrze jest zakładać tego rodzaju "rezerwę" uwzględniającą koszty robocizny, ceny części, przeglądy rejestracyjne itp.) - podsumowując, na naprawy wydamy (lub nie) ok. 1200zł rocznie.

Warto też (uwaga ta tyczy się przeważnie synów...) przeznaczyć osobną pulę na mandaty... - średnio 300/500 zł rocznie.

Orientacyjny, średni, roczny koszt użytkowania auta z instalacją LPG - 3240+1600+1200+300= 6340 zł + cena auta

Orientacyjny, średni, roczny koszt użytkowania auta z silnikiem benzynowym - 4920+1600+1200+300= 8020 zł + cena auta

Mimo, że nasze obliczenia uprościliśmy do minimum (pomijamy chociażby utratę wartości, itd.) widać, że sam zakup samochodu to dopiero początek. Niezależnie od tego czy kupimy Poloneza za 2 tys. zł czy np. Golfa za 10 tys. zł, roczne utrzymanie auta, zakładając optymistycznie, że w tym czasie nie dojdzie do żadnego wypadku, kosztować nas będzie sporo.

Czy gra jest warta świeczki? Cóż, czego się nie robi dla własnego dziecka. Naszym zdaniem, im szybciej człowiek zaczyna, tym większego doświadczenia nabierze... Pozostaje tylko kwestia dojrzałości psychicznej do prowadzenia auta, którą ocenić mogą jedynie rodzice. Młody wiek i samochód to z natury bardzo niebezpieczna mieszanka... Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy