Rondo Żołnierzy Wyklętych. Wyklinają wszyscy...

Tworząc naszą mapę drogowych absurdów trafiliśmy do województwa kujawsko-mazurskiego. Wszystkich, którzy chcieliby zaznać polskiego drogowego piekiełka w pigułce serdecznie zapraszamy do miejscowości Gniewkowo...

Tworząc naszą mapę drogowych absurdów trafiliśmy do województwa kujawsko-mazurskiego. Wszystkich, którzy chcieliby zaznać polskiego drogowego piekiełka w pigułce serdecznie zapraszamy do miejscowości Gniewkowo...

Niewielkie, urokliwe miasteczko położone jest w ciągu drogi nr 15 łączącej Inowrocław z Toruniem. Kilka lat temu, by usprawnić ruch w mieście, jego władze - u zbiegu ulic Toruńskiej i Zajeziornej - postanowiły wybudować rondo. Nowa inwestycja otrzymała niedawno oficjalną nazwę - "Rondo Żołnierzy Wyklętych". Całkiem trafną, bowiem pytani o nie mieszkańcy wyklinają na czym świat stoi...

Rondo traktować można jako typowy przykład polskiej inżynierii drogowej. Oficjalny termin oddania inwestycji minął 31 grudnia 2012 roku. Potem był kolejny - kwiecień 2013 - i następny - czerwiec 2013. Ostatni z nich to 13 sierpnia 2013 roku...

Reklama

Nie musimy chyba dodawać, że prace na rondzie trwają po dziś dzień. "Prace" to jednak niezbyt odpowiednie słowo - aktualnie na budowie niewiele się dzieje. Mimo półrocznego poślizgu do położenia wciąż została ostatnia, ścieralna warstwa nawierzchni. Problem w tym, że wykonawca proponuje inne, niż wynikałoby to z projektu materiały, inwestor - Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad - musi więc przeprowadzić odpowiednie testy. A tych, niestety, nie robi się z dnia na dzień...

W efekcie, jeśli mamy pecha, podróż z Inowrocławia do Torunia (oddalonych od siebie o 37 km) trwać może tyle, co samolotowa wycieczka do Barcelony. Problemem nie są jednak wyłącznie korki, w których mieszkańcy i przyjezdni tkwią codziennie miedzy godziną 5 rano a 24. Objazd budowy poprowadzono uliczkami osiedla Toruńskiego, które wygląda dziś jak po szturmie Armii Czerwonej. Równe niegdyś drogi usłane są setkami dziur, poruszające się tamtędy ciężarówki poobrywały studzienki kanalizacyjne, w wyniku czego najbliższe płoty i zabudowania, co większą ulewę obryzgiwane są błotem.

Co charakterystyczne, podobnie jak w przypadku setek podobnych inwestycji, trudno wskazać winnych takiego stanu rzeczy. Lokalnym władzom zależało na poprawie bytu mieszkańców, GDDKiA na poprawie bezpieczeństwa a wykonawcy na zysku. Ogólnie rzecz biorąc wszyscy chcieli więc dobrze. Wyszło, jak zwykle...

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy