Robert Kubica o włos od śmierci
Rajdy nie są tak bezpiecznym sportem, jak Formuła 1. Jednak na trasach rajdowych łatwiej zginąć będąc niechronionym kibicem niż członkiem załogi.
Samochody są zabudowane klatkami bezpieczeństwa, załogi chronione są przez kaski, wielopunktowe pasy bezpieczeństwa, systemy pożarowe, oraz - analogiczny z tym stosowanym w Formule 1 - system ochrony karku o nazwie HANS. Dlatego do tragicznych wypadków na trasach rajdowych również dochodzi rzadko.
Wypadek Roberta Kubicy, do którego doszło na wąskiej i krętej trasie to rzecz rzadka, w której polski kierowca miał zarówno dużo pecha, jak i niewiarygodnie dużo szczęścia.
W "normalnym" wypadku, do którego mogło dojść na tej trasie, ucierpieć powinien wyłącznie samochód. Prędkość, ze względu na wąską i krętą trasę, nie mogła być duża, więc szkody powinny być wyłącznie materialne. Fakt ten potwierdza stan Jakuba Gerbera, który samodzielnie wysiadł z samochodu i któremu nic się nie stało.
Niestety, Robert Kubica miał pecha. Samochód wyleciał z trasy dokładnie w miejscu, gdzie zaczynała się bariera energochłonna. Gdyby zdarzyło się to metr, dwa wcześniej, samochód odbiłby się od kamiennego muru i wrócił na asfalt. Gdyby zdarzyło się to wspomniany metr później - swoje zadanie spełniłaby bariera... Samochód trafił jednak najgorzej jak mógł i bariera poprzez komorę silnikową wniknęła do kabiny masakrując prawą stronę ciała Roberta Kubicy.
W tej sytuacji nietrudno również sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby pozbawiony kontroli samochód uderzył w barierę tak, że weszła by ona do kabiny na wysokości klatki piersiowej kierowcy...
O tym, jak niewiele na trasie rajdu dzieli czasem życie od śmierci może przekonać poniższy film.
Ten sam wypadek nagrany z zewnątrz.
Zapraszamy na czata z Michałem Kościuszko
Zostań fanem naszego profilu na Facebooku. Tam można wygrać wiele motoryzacyjnych gadżetów. Wystarczy kliknąć w "lubię to" w poniższej ramce.