Rajd mistrzów - rajd Finów...

Tegoroczną edycję zawodów mistrzów na Gran Canarii zdominowali kierowcy fińscy. Najszybszym okazał się Tommi Makinen, który w finale gładko pokonał nowego mistrza świata Marcusa Gronholma. Makinen okazał się lepszy nie tylko na Toyocie Corolli WRC, ale również na rallycrossowym Saabie. W półfinale obaj Finowie pokonali Francuzów. Makinen rozprawił się z Gillesem Panizzim, a Gronholm wyeliminował z dalszej walki Didier Auriola. W imprezie brał również udział polski kierowca, Janusz Kulig.

Kanaryjska przygoda tegorocznego rajdowego mistrza Polski nie trwała jednak zbyt długo. Janusz Kulig uczestniczył w trzech rundach półfinałowych. Kierowcy zespołu "Marlboro Ford Mobil 1" zabrakło... szczęścia, które w tej imprezie jest chyba najważniejsze. Start w "Race of Champions" traktowany jest nieco z przymrużeniem oka. Dla startujących tu kierowców to jednak wielki zaszczyt, bo na odległe wyspy zaprasza się tylko najlepszych.

Sobotnie biegi półfinałowe miał poprzedzić kilkugodzinny trening. Rano okazało się jednak, że trening został odwołany, bo poprzedniego dnia uszkodzono wszystkie samochody testowe. Półfinały rozegrano w N-grupowych toyotach RAV4. Janusz Kulig, który dzień wcześniej objechał tor tylko trzykrotnie, rozpoczął dzisiejszą rywalizację praktycznie z "marszu".

Reklama

-- "Przyjechałem rano na tor. Założyłem kask i kombinezon, potem dowiedziałem się, że właśnie... idę się ścigać. Jedyna informacja, którą otrzymaliśmy przed startem, brzmiała - uważajcie, bo tor jest mokry".

W pierwszym biegu Janusz Kulig ścigał się z Australijczykiem Cody Crockerem, który bieg wygrał. Zawodnik "Marlboro Ford Mobil 1" zmierzył się potem z Jesusem Purasem, tegorocznym mistrzem Hiszpanii. Kulig wywalczył doskonały czas (2;10.23 min) i zdobył pierwszy punkt. Polak był szybszy od Hiszpana o ponad 3 sekundy! W trzecim i ostatnim biegu półfinałowym, Janusz Kulig uległ lokalnemu czempionowi Flavio Alonso. Zabrakło mu tylko 1,5 sekundy, ale niestety nie zakwalifikował się do finału.

-- "Było pięknie, ale krótko. Toru w Telde nie da się porównać z rajdami. Ściganie się tutaj wymaga zupełnie innej techniki jazdy. Moje nawyki z Forda Focus WRC sprawiały tez, że "RAV-em" hamowałem zbyt późno. W ten sposób straciłem czas na niepotrzebne poślizgi. Start na Kanarach to dla mnie zaszczyt i na pewno nowe doświadczenie. Zaprzyjaźniłem się z wielkimi rajdowymi sławami, mogłem się z nimi ścigać. Podoba mi się atmosfera tej wielkiej zabawy, choć osobiście wolę prawdziwe rajdy".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: "Mistrz" | wrc | kierowcy | janusz kulig | kulig | Finowie | rajd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy