Przód został kompletnie zniszczony...

Badania wykazują, że kierowca, który jest świadkiem wypadku przez kilka kolejnych kilometrów zdecydowanie zwalnia. Teoretycznie więc, tego typu zdarzenie może mieć pozytywny skutek dla bezpieczeństwa.

Niestety, drogowa praktyka ma niewiele wspólnego z teorią. Kierowcy dojeżdżający do miejsca wypadku, zamiast skupiać się na drodze, ulegają ciekawości i, często mimowolnie, zamieniają się w "gapiów". W znaczny sposób cierpi na tym koncentracja, czego skutki mogą być tragiczne.

Wczoraj, aż dwie osoby poniosły śmierć w wyniku dwóch wypadków drogowych, które wydarzyły się na autostradzie A-1 w pobliżu miejscowości Brzeźno w powiecie starogardzkim.

Do pierwszego z nich doszło około godziny 11.30 na pasie w kierunku Łodzi. Kierujący osobowym mercedesem 61-letni mieszkaniec Tczewa, jadąc od strony Gdańska, nagle zjechał na prawe pobocze i uderzył w filar wiaduktu. Siła uderzenia była tak wielka, że od mercedesa oderwał się silnik, a przód pojazdu został kompletnie zniszczony. Kierowca został wyrzucony z auta. W wyniku rozległych obrażeń ciała poniósł śmierć na miejscu.

Reklama

Następnie, kilka minut przed godziną czternastą, gdy służby ratownictwa drogowego usuwały skutki zdarzenia, w tym samym miejscu, ale na pasie w kierunku Gdańska doszło do kolejnego tragicznego wypadku.

Jak wynika ze wstępnych ustaleń policjantów 52-letni kierowca citroena jadąc w kierunku Trójmiasta zjechał na prawe pobocze i uderzył w barierki. Samochód, którym kierował mieszkaniec Katowic, został wyrzucony w powietrze, a następnie - po dachowaniu - zatrzymał się na poboczu. Pomimo podjętej reanimacji kierowca zmarł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kierowca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy