O polskich autostradach , opłatach , kierowcach ....

Art. 32 pkt 1 Konstytucji RP mówi:"Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy mają prawo do równego traktowania przez władze publiczne".

Wszyscy czekamy na otwierane przez kolejne ekipy rządzące odcinki autostrad. W czasie wyborów "kiełbaska" ma coraz większą długość - ile to my zrobiliśmy, a ile poprzednicy. Ile buduje się obecnie, ile zostanie oddane do użytku w najbliższym czasie...

EURO 2012 było szansą, że "dogonimy" Europę - przybędzie trochę autostrad i ekspresówek. Ale, czy ta szansa dotyczy wszystkich? Czy wszyscy będą mogli korzystać z autostrad - także ci z "pokolenia 1200 (zł miesięcznie)"?

Władze ustalając wysokość opłat za przejazd samochodem osobowym na poziomie 0,20 zł za 1 km ignorują Konstytucję. Dlaczego? To bardzo proste - autostrady są tylko dla wybranych!

Reklama

Dopuszczalna prędkość samochodu osobowego na autostradach w Polsce to 140 km/h. Do naszych rachunków przyjmiemy jednak 130 km/h (wiadomo - ograniczenia, utrudnienia itp.)

Jeżdżąc z tą prędkością przez równe 24 godziny mój samochód pokona 3 120 km. Analogicznie - w ciągu roku - to 1 138 800 km. Jeśli pomnożyć to przez 0,20 zł za 1 km daje nam opłatę w wysokości 227 760 zł.

Ostatnio ktoś z rządu wspaniałomyślnie ogłosił, że stawka zostanie obniżona do 0,10 zł za 1 km. Wspaniale, super, mogę więc zapłacić "tylko" 113 880 zł...

Jako przedstawiciel "pokolenia 1200" rocznie zarabiam 14 400 zł, czyli brakuje prawie 100 000 zł. Gdzie jest moje prawo do równego traktowania przez władze publiczne?

Ktoś powie - A kto Ci każe tyle jeździć? Dobrze, ale kto mi zabroni ?

Niedawno w jednym z dzienników przeczytałem artykuł odnośnie autostrady A4 i podsumowanie pewnego profesora ze śląskiej uczelni. W skrócie - polski rząd wybrał najdroższy i najmniej efektywny system poboru opłat.

Dla przykładu: winieta roczna w Austrii to 77,80 Euro. Czesi płacą 1500 koron, Słowacy 50 Euro , Szwajcarzy 40 franków.

Przyjmując kurs 1 Euro = 4,5 zł - Słowak za przejechanie 1 138 800km (bo kto mu zabroni?) zapłaci... 225zł!

Znajdą się adwersarze z przykładami: Włoch, Francji, itd. ale gdzie nam, Polakom, do ich zarobków? Gdybym zarobił 144 000 zł rocznie może pokusiłbym się na taką jazdę.

Znajdą się też "mędrcy" z hasłami weź się do roboty, nie narzekaj itp. itd. Nie jestem politykiem - populistą - tylko kierowcą, który jeździ na co dzień kilkadziesiąt kilometrów, a nierzadko i kilkaset (kiedyś należałem do "pokolenia 1200"). Poruszam się drogami wyremontowanymi, na których nastała moda budowania wysepek. Likwiduje się pobocza, wstawia bariery. Widziałem na drodze 73 (Kielce - Tarnów), jak w gęstej mgle samochód ciężarowy po odbiciu od krawężnika na wysepce wylądował w rowie.

Jeśli ktoś chce się "doktoryzować" nad moim tekstem i wytykać błędy niech da sobie spokój. Ja chcę tylko pokazać, jakie są realia życia w Polsce...

Marian Dąbrowski

(list do redakcji)

Podyskutuj o tym na FORUM

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy