Marcinkiewicz po wyścigach w Brnie

Dzień wyścigu rozpoczął się od warm-up , w którym za kierownicą Porsche 911 GT2 zasiadł Mauro Casadei. Ogromnym zaskoczeniem okazała się prośba szefa zespołu, Gerolda Rieda, do Macieja Marcinkiewicza o to, by ten wyjechał na warm-up drugim samochodem wystawianym przez stajnię Protona, Porsche GT3 RS, którym startują Christopher Ried i Gerold Ried.

Była to ogromna niespodzianka, że zespół zaufał tak szybko nowemu kierowcy i przekazał w jego ręce swój nowy samochód. Pomimo, iż był to jego pierwszy wyjazd w tym samochodzie, Maciej Marcinkiewicz na kolejnych okrążeniach uzyskiwał bardzo dobre rezultaty.

W trzygodzinnym wyścigu za kierownicą Porsche GT2 Protona mieli wystartować w kolejności: Casadei, Soli i Marcinkiewicz. Zaraz po starcie jedno z poprzedzających aut "rzucało olejem" i szyba Porsche z numerem 12 została bardzo zabrudzona. Mauro Casadei podjął jednak decyzję o kontynuowaniu jazdy z zachlapaną szybą, ponieważ wcześniejszy zjazd do boksu kosztowałby ogromną stratę. Jednak najgorsze miało jeszcze nastąpić. Na 18. okrążeniu, na jednym z najszybszych zakrętów, po prostej startowej, w Porsche urwało się koło. Auto obróciło się wielokrotnie i wpadło w żwir, na szczęście nie uderzając w bandę. Niestety, w tym momencie zakończył się udział polsko-włoskiej załogi w IV rundzie FIA GT Championship.

Reklama

Maciej Marcinkiewicz: - Dzień wyścigu rozpoczął się dla mnie bardzo dobrze, ponieważ przed sesją warm-up szef zespołu Proton Competition, Gerold Ried zaproponował mi jazdę ich najnowszym samochodem, który posiadają w zespole - Porsche 911 GT3 RS. Jest to samochód, który sprowadzili dopiero na ten wyścig. Miałem okazję przejechać się naprawdę bardzo szybkim, najnowszym samochodem wyścigowym. Piętnaście minut warm-up to niedługi czas, ale naprawdę ten samochód zdążył zrobić na mnie bardzo duże wrażenie.

Podczas wyścigu jako pierwszy zasiadł za kierownicą Mauro Casadei. Wyścig zaczął się od drobnych problemów. Jeden z samochodów poprzedzających Mauro rzucał olejem, jak to się mówi w żargonie. Samochód miał zachlapaną całą przednią szybę, widoczność była bardzo ograniczona. Mauro nie zdecydował się na zjazd, byłaby to zbyt duża strata - i kontynuował jazdę tracąc na każdym okrążeniu około sekundy. Niestety, był to początek naszych kłopotów, ponieważ na pierwszym zakręcie po prostej startowej, przy prędkości ok. 170 km/h urwało się koło w naszym samochodzie. Porsche wypadło z toru, ale na całe szczęście wylądowało w żwirze i nikomu się nic nie stało. W taki sposób wyścig dla nas się zakończył.

Następny występ Macieja Marcinkiewicza w niemieckim zespole nastąpi prawdopodobnie 29 czerwca podczas 5. rundy FIA GT na torze Donington Park w Wielkiej Brytanii. Tym razem student z Olsztyna zasiadłby za kierownicą Porsche 911 GT3 RS.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: porsche GT3 | wyścig | Porsche 911 | Mauro | porsche | Kazimierz Marcinkiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy