Mandat za "zimny łokieć" i trzaskanie drzwiami. Zakazy, które lepiej znać

"Zimny łokieć", trzaskanie drzwiami, zbyt głośny wydech czy prowadzenie samochodu w klapkach. To tylko niektóre przykłady wykroczeń, za jakie policja za granicą wlepi surowy mandat.

Wybierając się autem na zagraniczny urlop, kierowcy najczęściej ograniczają się do sprawdzenia niezbędnej dokumentacji pojazdu. Oprócz tego niektórzy dodatkowo kompletują wymagane obowiązkowe wyposażenie obowiązujące w konkretnych krajach - choć wcale nie muszą tego robić. Tę kwestię regulują przepisy Konwencji Wiedeńskiej o Ruchu Drogowym. Przepisy stanowią, że pojazd musi być wyposażony zgodnie z przepisami obowiązującymi w kraju jego rejestracji.

W obawie przed koniecznością tłumaczenia się lokalnej drogówce, barierą językową i telefonami do konsulatów, wielu kierowców zabiera ze sobą profilaktycznie, wymagane za granicą: apteczkę, kamizelkę odblaskową czy zestaw zapasowych żarówek. Mało który kierowca interesuje się za lokalnymi przepisami, których nieznajomość może się okazać bardzo kosztowna. Przykłady?   

Reklama

Mandat za trzaskanie drzwiami. W Niemczech zapłacimy ok. 360 złotych

Nasi sąsiedzi zza Odry przykładają dużą uwagę nie tylko do stanu technicznego pojazdu, ale i kultury jego użytkowania. Doskonałym przykładem mandatu, na jaki nie wpadłby polski kierowca, jest grzywna w wysokości 80 euro (ponad 356 zł), jaką niemiecki taryfikator - tzw. "Bussgeldkatalog" - przewiduje za trzaskanie drzwiami. To nie żart.

Niemieckie przepisy są w tej kwestii bardzo surowe. Lokalny kodeks drogowy (StVO), oprócz zakazu pozostawiania uruchomionego silnika pojazdu w czasie postoju, zakazuje również "zbyt głośnego zamykania drzwi pojazdu".   Zapis powstał, by chronić przed hałasem mieszkańców zatłoczonych osiedli, ale jest bardzo prawdopodobne że, gdy - po spotkaniu z niemiecką policją - na odchodne demonstracyjnie trzaśniemy drzwiami, nasz dług wobec Republiki Federalnej Niemiec powiększy się o wspomniane 80 euro.  

W tym miejscu warto dodać, że mandaty za zakłócanie porządku (zbyt hałaśliwą jazdę) otrzymać też można np. w Paryżu. Od stycznia 2022 roku "fotoradary" mierzące hałas generowany przez pojazdy zamontowane zostały w stołecznym regionie Ile-de-France, a także w NiceiLyonie. Wprawdzie te instalowane są głównie z myślą o niesfornych fanach jazdy na dwóch kółkach, ale w przypadku uszkodzonego wydechu również kierowcy samochodów osobowych narażają się na mandat w wysokości nawet 135 euro (ponad 600 zł).   

Mandat za jazdę w klapkach. We Francji zapłacimy 400 zł

Nietypowych przepisów od lat funkcjonujących na francuski drogach jest oczywiście więcej. W przypadku kontroli drogowej mandat otrzymać możemy np. za nieodpowiedni ubiór. Wbrew pozorom nie chodzi o garderobę, która mogłaby np. zostać uznana za zbyt wyzywającą. W trosce o bezpieczeństwo lokalne przepisy zakazują np. kierowania pojazdami mechanicznymi w nieodpowiednim obuwiu. Mówiąc wprost, za prowadzenie samochodu w klapkach czy japonkach  kierowcy grozi mandat w wysokości 90 euro czyli (ponad 400 zł).  

Podróżując francuskimi autostradami trzeba też pamiętać, że podpowiadane przez nawigację satelitarną limity prędkości mogą zdecydowanie odbiegać od rzeczywistości. We Francji, podobnie zresztą jak na niektórych odcinkach autostrad np. w Niemczech, limity prędkości zależą od pogody. W normalnych warunkach (brak opadów, standardowa przejrzystość powietrza) dopuszczalna prędkość wynosi:

  • 130 km/h na autostradach,
  • 110 km/h na drogach ekspresowych.  

W przypadku wystąpienia opadów atmosferycznych limity ulegają obniżeniu:

  • 110 km/h na autostradzie,
  • 100 km/h na drodze ekspresowej.

Ślepa wiara w limit sugerowany przez nawigację satelitarną może nas kosztować 45 euro (ok. 200 zł) mandatu za przekroczenie prędkości o 20 km/h w obszarze niezabudowanym.   

Nie katuj policji widokami. Nawet 750 zł mandatu za zimny łokieć we Włoszech

We Francji grozi aż 80 euro grozi też za jazdę z rękami wystającymi poza obrys samochodu osobowego. Mówiąc wprost - w przypadku awarii klimatyzacji jazda z "zimnym łokciem" uszczupli konto kierowcy o prawie 360 zł. 

Na tę kwestię jest wyczulona jest również drogówka m.in. w Hiszpanii i we Włoszech. Szczególnie dotkliwy może być w tej kwestii mandat przywieziony ze stolicy stylu i dobrego gustu - Włoch. Eksponowanie łokcia w czasie prowadzenia samochodu, w zależności od oceny sytuacji przez policjanta, kosztować nas może od 40 do 168 euro, co w przeliczeniu daje od 180 do 750 zł.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mandat | taryfikator mandatów | mandaty | przepisy drogowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama