Kulig najszybszy

Janusz Kulig i Jarosław Baran wygrali prestiżowy Rajd "Barbórka" w Warszawie. Zajęli także pierwszą pozycję na najsłynniejszym odcinku specjalnym w Polsce, Kryterium Asów na Karowej, w tym roku oficjalnie nazwanym "odcinkiem Marlboro". Duet Kulig-Baran na Karowej startował z ostatniej pozycji, która jest zarezerwowana dla mistrzów Polski w klasyfikacji generalnej. Do końca nie było więc wiadomo, kto zwycięży w "Barbórce". Przed wyścigiem na Karowej zawodnicy "Marlboro Ford Mobil 1" zajmowali drugie miejsce ze stratą 3 sekund do lidera

Janusz Kulig i Jarosław Baran wygrali prestiżowy Rajd "Barbórka" w Warszawie. Zajęli także pierwszą pozycję na najsłynniejszym odcinku specjalnym w Polsce, Kryterium Asów na Karowej, w tym roku oficjalnie nazwanym "odcinkiem Marlboro".

Duet Kulig-Baran na Karowej startował z ostatniej pozycji, która jest zarezerwowana dla mistrzów Polski w klasyfikacji generalnej. Do końca nie było więc wiadomo, kto zwycięży w "Barbórce". Przed wyścigiem na Karowej zawodnicy "Marlboro Ford Mobil 1" zajmowali drugie miejsce ze stratą 3 sekund do lidera. Pokryty śliską bazaltową kostką ślimak Markiewicza to dla kierowców prawdziwa pułapka. Niektórzy urywali tu koła, zdarzały się nawet dachowania. Janusz Kulig przejechał jednak ten odcinek w fantastycznym stylu i daleko w tyle pozostawił swoich konkurentów. Doskonały wynik dał mu także podwójne zwycięstwo - w Kryterium na Karowej i w klasyfikacji generalnej całego rajdu.

Reklama

Janusz Kulig wraz z Jarosławem Baranem przyjechali do Warszawy, żeby ścigać się dla tysięcy kibiców, którzy na "Barbórce" po raz ostatni w sezonie mogli oglądać swoich sportowych idoli. Krótki i niezbyt skomplikowany rajd nie jest zaliczany do żadnej z klasyfikacji pełnego sezonu rajdowego. Tu liczy się przede wszystkim doborowa i silna konkurencja. Do startu organizatorzy dopuszczają tylko mistrzów Polski w poszczególnych grupach i klasach. Tym razem na liście startowej Rajdu Barbórki znalazło się 37 zawodników. Rekordowa liczba załóg (aż osiem!) dysponowała samochodami WRC! Wśród nich, oprócz Janusza Kuliga i Jarosława Barana, znaleźli się m.in. Leszek Kuzaj - Andrzej Górski, Robert Herba - Jacek Rathe. Na zakończenie sezonu wystąpili także Krzysztof Hołowczyc, Paweł Przybylski i gość z zagranicy Harri Rovanpera. Na co dzień Fin jeździ w eliminacjach mistrzostw świata, a w przyszłym roku będzie reprezentantem fabrycznego zespołu Peugeota.

38. Rajd "Barbórki" liczył cztery odcinki specjalne. Najważniejszy z nich to oczywiście uliczny wyścig na ulicy Karowej. Janusz Kulig miał dziś do pokonania zaledwie 12,5 km "oesowych", rozgrywanych tylko na nawierzchniach asfaltowych. W rajdzie-eliminacjach mistrzostw Polski taką długość ma jeden odcinek specjalny, za granicą ich długość sięga lub nawet przekracza 30 km.

Załoga "Marlboro Ford Mobil 1" wystartowała w doskonałym stylu. Na pierwszym odcinku specjalnym, na betonowej płycie lotniska na Bemowie, Kulig był trzeci, ale jego strata do lidera wyniosła zaledwie 2,1 sekundy. Kolejną próbę sportową, na torze treningowym w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie, mistrzowie ukończyli na drugim miejscu. Po trzecim, bardzo trudnym OS-ie, który rozegrano w ciasnych uliczkach Cytadeli, duet Kulig-Baran zajmował już drugie miejsce w klasyfikacji generalnej.

Największą niespodzianką dla rajdowców ścigających się w Warszawie jest często pogoda. Zdarzały się już bowiem "Barbórki" na śniegu, na lodzie i przy padającym deszczu. Tym razem kolejne zaskoczenie, od rana w całej Warszawie zaświeciło słońce. Sucho było także na ulicznym kryterium na Karowej. Zgromadziło się tam około 30 tysięcy ludzi. Przejazd Janusza Kuliga wywołał prawdziwy entuzjazm kibiców. Najlepszy kierowca Polski sezonu 2000 wywalczył rekordowy czas 1:46,9 min. W ten sposób wygrał zarówno rajd, jak i Kryterium na Karowej. W ubiegłym roku najlepszy był tu Leszek Kuzaj. Uzyskał wtedy czas 1:47,6 min, a więc gorszy od dzisiejszego rezultatu zawodników "Marlboro Ford Mobil1"!

Po zakończeniu Rajdu "Barbórki" Janusz Kulig powiedział:

--"To była niezła zabawa. Jechaliśmy równo i bez przygód. Kiedy na Karowej Paweł Przybylski nieszczęśliwie złapał "kapcia", a Krzysiek Hołowczyc popełnił błąd i musiał się cofać na "OS-ie", zaczął działać mój "siódmy" zmysł. Pojechałem wtedy piekielnie szybko. I zwyciężyliśmy!".

Jarosław Baran także nie ukrywał swojego zadowolenia:

- "W rajdzie "Barbórki" nie ma wiele do roboty dla pilota. Starałem się więc nie przeszkadzać Januszowi. Na Karowej Janek pojechał wprost fantastycznie. Byłem wtedy chyba najszczęśliwszym człowiekiem w Warszawie, bo jako jedyny mogłem to obserwować z wnętrza samochodu. Tego się nie zapomina!".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama