Kuchar, Kulig, Pech

Tomasz Kuchar i Maciej Szczepaniak zwyciężyli na Słowacji w II Rajdzie Mikony. Po pierwszym etapie załoga Polsat Dialog prowadziła w rajdzie wspólnie z czeską załogą Vaclav Pech/Peter Uhel. Na dwa odcinki przed końcem prowadzili już zdecydowanie, wyprzedzając Vaclava Pecha o 1:02,3 i Janusza Kuliga o 1:15,3. Tutaj zdjęcia z Rajdu Mikony

Niestety na starcie do przedostatniego odcinka urwali jedną z przednich półosi napędowych. Na tym niespełna pięciokilometrowym odcinku stracili 13 sekund, a do mety został jeszcze jeden "oes", licząca 20 kilometrów, bardzo trudna Koliba. Kuchar ze Szczepaniakiem uzyskali tam dopiero czwarty czas tracąc 35,0 sekund. Wystarczyło to jednak, by zwyciężyć. Na mecie przewaga zawodników Wrocławskiego Towarzystwa Sportowego nad Januszem Kuligiem wyniosła 27 sekund, a nad Vaclavem Pechem 31 sekund.

Tomasz Kuchar: Na ostatniej pętli przeżyliśmy naprawdę dramatyczne chwile. Kiedy na starcie do przedostatniego odcinka poczuliśmy, że urwała się półoś, powiedziałem do Maćka, że pojedziemy na maksimum możliwości. Maciek nie zareagował, dalej dyktował spokojnie, a ja jechałem coraz bardziej agresywnie. Tak samo było na ostatnim "oesie", ale ponieważ jest on dużo trudniejszy i dłuższy, było tam bardziej nerwowo. W sumie na 25 kilometrach straciliśmy 50 sekund. To wystarczyło żeby wygrać. Bardzo się z tego cieszymy i chcemy tu przyjechać także za rok. Te krótkie OS, jeden niesłychanie szybki, a drugi złożony niemal z samych nawrotów, zdecydowanie mi nie odpowiadają, ale odcinki Koliba to kwintesencja rajdów. Wygraliśmy tam 3 z 5 przejazdów, a na każdym kolejnym poprawialiśmy się o około 10 sekund. Myślę również, że wyciągniemy sporo wniosków z tej konfrontacji, bo wszyscy: Janusz, Vaclav Pech i my, jechaliśmy identycznymi autami.

Reklama

Maciej Szczepaniak: Wcześniej mówiłem, że ten rajd może wydawać się łatwy, bo ma niespełna 150 kilometrów "oesowych" i że odcinki Koliba będą decydujące. Sprawdziło się to. Na Kolibie wszyscy popełniali błędy, łapali kapcie i dużo tracili. My przebiliśmy tam koło wczoraj na pierwszym przejeździe, to był OS-3, 5 kilometrów przed metą, a i tak wygraliśmy tam 2 sekundy z Januszem i ponad 3 z Vaclavem Pechem. Rajd zdecydowanie nie był łatwy, zwłaszcza dla nas: zacięta walka, 7 czy nawet 8 razy zmieniała się załoga na prowadzeniu, po I Etapie mieliśmy identyczny czas jak Pech, urwaliśmy półoś na starcie przedostatniego odcinka, a wszystkiego dopełniła szaleńcza jazda przez 2 ostatnie "oesy". Chyba jednak zwycięstwo po takiej walce jest bardziej satysfakcjonujące, zwłaszcza jeśli jest drugim z kolei.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: załoga | maciej szczepaniak | Szczepaniak | Tomasz Kuchar | odcinki | starcie | kulig | pech | kuchar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy