Janusz, pamiętamy...
Od dwóch już lat polskie rajdy nie są takie same. Od dwóch już lat na trasach odcinków specjalnych brakuje wielokrotnego mistrza Polski, uczestnika mistrzostw świata, jednego z najlepszych polskich kierowców.
13 lutego 2004 roku Janusz Kulig wyruszył w swoją ostatnią podróż. Zakończyła się ona tragicznie na przejeździe kolejowym w Rzezawie, gdzie dróżniczka nie opuściła rogatek i gdzie pociąg brutalnie rozwiał plany i marzenia o kolejnych startach, tytułach, wyzwaniach...
Janusz spoczywa na cmentarzu w swoim rodzinnym Łapanowie. (Ostatnia droga Janusza Kuliga). Wciąż jest jednak obecny w myślach kibiców i zawodników. Wspominamy Go szczególnie 13 lutego, w rocznicę śmierci.
Polskie rajdy nie są już takie same. I nigdy nie będą. Podobnie, jak nieodwracalnie zmieniły się 20 lutego 1993 roku, gdy przydrożne drzewo na odcinku Orłowiec - Złoty Stok zakończyło karierę Mariana Bublewicza.
Luty to tragiczny miesiąc dla polskich rajdów. Nie zapomnijmy o mistrzach, którzy odeszli.
Zapalmy znicz.