ITD chciał ścigać piratów drogowych... helikopterami

"Setki fotoradarów na ziemi to mało! Mandaty za prędkość mogły się posypać z nieba" - pisze piątkowy "Fakt".

Gazeta ujawnia, że szef Inspekcji Transportu Drogowego chciał ścigać piratów drogowych używając helikopterów. Analizowano możliwość wykorzystania w tym celu statków powietrznych - przyznaje w rozmowie z dziennikiem Jan Mróz, rzecznik prasowy GITD.

Nietypowy system kontroli niepokornych kierowców miał być najprawdopodobniej wzorowany na rozwiązaniach amerykańskich.

"Fotoradary w helikopterach mierzą średnią prędkość, z jaką porusza się auto na konkretnym odcinku drogi. Informacja o osobie przekraczającej prędkość na danym odcinku wysyłana jest do patrolu na ziemi, który dokonuje zatrzymania i wręcza mandat" - wyjaśnia "Fakt".

Reklama

Gazeta podkreśla, że porzucenie tej koncepcji przez ITD nie oznacza, że nie można jej wprowadzić w przyszłości. Cytuje obowiązującą ustawę o kontroli prędkości, która pozwala służbom na korzystanie z "przenośnych albo zainstalowanych w pojeździe albo na statku powietrznym urządzeń rejestrujących".

Dowiedz się więcej na temat: "Fakt" | 'Fakt'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy