Hołowczyc ugrzązł na wydmach. Nie umie ich czytać

Krzysztof Hołowczyc z belgijskim pilotem Jean Marc Fortinem zakopali się na wydmach na przedostatnim, 13. etapie 34. Rajdu Dakar.

Na mecie zameldowała się na 12. pozycji ze stratą do lidera wynoszącą 41'32. Mimo to zespół awansował na dziesiąte miejsce w generalce rajdu.

Odcinek specjalny z Nasca do Pisco liczył 275 kilometrów w zasadzie cały czas po wydmach. Zwycięzcą etapu został ponownie kierowca Mini - Stephane Peterhansel, który wyprzedził jadącego Toyotą Ginela De Villiersa o 8'29 i swojego kolegę z zespołu X-raid Leonida Novitskiego o 12'55.

Hołowczyc ruszył szybko licząc na dobry wynik etapowy. Niestety na 182 kilometrze załoga ORLEN Team zanurkowała w wydmie i utkwiła na około 35 minut. W tym samym miejscu zakopał się również Nani Roma. Z przygodami do mety dojechał Robby Gordon, który najpierw rolował, a później zmieniał koło.

Reklama

- Znowu bardzo chcieliśmy coś pokazać i wygrać. Po wczorajszych przygodach na wydmach startowaliśmy dziś z odległej pozycji za ciężarówkami. Na wydmie dogoniłem jedna z nich, chciałem ją wyprzedzić. Szlak był na jednio auto, a ciężarówki jadą w specyficzny sposób. Dojeżdżają do górki, tam staja na chwilę i dopiero zjeżdżają. I tak właśnie utkwiliśmy po raz pierwszy, wykopywanie nie zajęło długo, bo około pięciu minut. Wiedzieliśmy już jednak, że ciężko będzie dogonić czołówkę. Pojechaliśmy dalej i w terenie, który był opisany w książce drogowej jako "small dunes" stanęliśmy na dobre. Wyskoczyliśmy i samochód zarył dziobem w piach. Tam już straciliśmy bardzo dużo i to było po odcinku specjalnym. To dobre doświadczenie, bo wiem, że jeszcze nie czuję się pewnie na wydmach i musze się nauczyć je czytać - powiedział na mecie Krzysztof Hołowczyc.

W klasyfikacji generalnej prowadzi Stephane Peterhansel z bezpieczną przewagą nad Nanim Romą wynoszącą 42'57. Trzeci jest Ginel Dw Villiers (+1h15'09).

Wśród motocyklistów ORLEN Team Jacek Czachor zawzięcie walczy o obronę 13. pozycji. Dziś się trochę pogubił i w klasyfikacji przegonił go Johnny Aubert. W generalce jest szybszy od Czachora o 1'18, ta przewaga może okazać się trudna do zniwelowania biorąc pod uwagę długość jutrzejszego odcinka specjalnego.

- Jechało mi się bardzo dobrze. Było dużo piachu i wydm, czyli terenu, który sprawia mi największą frajdę. W szczególności szybko pojechałem drugą część OSu. Walczyłem z Johnnym Aubertem i jechałem z nim na styk, ale niestety na 242 kilometrze pojechałem po śladach i zorientowałem się, że droga jest błędna, kiedy czołówka wracała do way pointu. Straciłem trochę czasu szukając tego punktu. Myślę, że strata którą mam do konkurenta nie będzie możliwa do odrobienia jutro na bardzo krótkim odcinku specjalnym - komentował Jacek Czachor.

O dwie pozycje awansował dziś Marek Dąbrowski. W rajdzie jest 33.

- Awans cieszy. Etap był dość przyjemny, trochę po plaży, trochę po wydmach. Jechałem bardzo uważnie by nie popełnić błędu wsłuchując się w silnik, ponieważ bardzo chcę zobaczyć metę w Limie - komentował Marek Dąbrowski.

Na odcinku specjalnym zwyciężył Helder Rodrigues. Duży błąd nawigacyjny popełnił natomiast otwierający trasę Marc Coma. Hiszpan zabłądził na 207 kilometrze i tym samym stracił 12'38 do swojego głównego konkurenta Cyrlia Despres, który wysunął się na prowadzenie w rajdzie. Francuz ma obecnie 11'03 przewagi nad Hiszpanem. Wygląda na to, że błąd kosztował Comę szansę na czwarte zwycięstwo w Rajdzie Dakar.

Ostatni etap z Pisco do Limy charakteryzuje się łatwymi, niewielkimi wydmami i przyjemnymi ścieżkami. Odcinek specjalny ma zaledwie 29 kilometrów, a dojazdówka 254. Aby ukończyć rajd trzeba być jednak na mecie, już niejednokrotnie ostatni, z pozoru łatwy etap Dakaru eliminował rajdowców ze stawki.

Dowiedz się więcej na temat: Jean Marc | czytać
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy