Hołowczyc już nie jedzie

Krzysztofa Hołowczyca i Jean-Marca Fortina nie będzie na mecie w Dakarze. Polsko - belgijska załoga może mówić o wielkim pechu po awarii silnika w ich samochodzie, po której nie mogli już wystartować do piątego etapu z Warzazat do Tan Tan, ostatniego w tym roku na terenie Maroka.

- Rozpoczęliśmy ten etap bardzo dobrze, wszystko nam bardzo dobrze szło. Samochód też był w porządku. W pierwszej części OS-u wyprzedziliśmy 30 samochodów, a może nawet więcej. Przy tym kurzu nie było to łatwe. A później były wydmy, po których jechało nam się po prostu fantastycznie. Nissan Pick-up świetnie jedzie po wydmach, bardzo dobrze reaguje na polecenia kierowcy. Przed wydmami nie spuszczaliśmy nawet powietrza, przejechaliśmy je na pełnym ciśnieniu. W pewnej chwili poczułem jednak, że tył samochodu dziwnie się prowadzi. Gdy tylko zacząłem hamować to prawie oderwało się tylne, lewe koło. Stanęło prawie w poprzek. Podejrzewam, że niestety mechanik nie dokręcił śrub. Po sprawdzeniu okazało się, że pozostałe koła także były dość luźne, a w tylnym lewym ścięło szpilki. Jean-Marc rozłożył ręce i powiedział, że to koniec, że nie damy rady tego naprawić.

Reklama

Ja nie dałem za wygraną. Odkręciłem pozostałe koła, rozebrałem częściowo zawieszenie i wybiłem szpilki z piasty przedniego i tylnego koła. Uzupełniłem w ten sposób chociaż częściowo brakujące szpilki i znów ruszyliśmy. Jechałem spokojnie, bowiem zdawaliśmy sobie sprawę, że brakuje nam szpilek w dwóch tylnych kołach i w każdej chwili może się coś zdarzyć.

I wtedy dopadła nas ta sama awaria co poprzedniego dnia. Silnik zaczął przerywać i dziwnie pracować. Dwa kilometry przed metą odcinka specjalnego straciliśmy ciśnienie oleju. Silnik wyrzucał olej górą i dołem. Na biwak dotarliśmy na holu za ciężarówką. Obawiam się, że jest to niestety poważna awaria. Wierzę jednak, że mechanicy naprawią auto. Modlę się o to, aby jutro stanąć na starcie. Niemal cała noc przed nami, musimy stąd wyjechać około piątej nad ranem. Mam nadzieję, że awaria dotyczy czegoś co da się naprawić, że będzie to np. coś w głowicy. Tak bardzo chciałbym jechać dalej. Zaraz zobaczymy co da się zrobić - mówił Krzysztof Hołowczyc, gdy we wtorek o godzinie 10:30 (11:30 czasu polskiego) dotarł na biwak w Warzazat.

Mechanicy z Nissan Dessoude szybko zabrali się za szukanie przyczyn awarii. Diagnoza nie była przyjemna dla załogi ORLEN Team. Godzinę później znów rozmawialiśmy z Krzysztofem Hołowczycem.

- To niesamowite. Nasz samochód znalazł się już w serwisie na biwaku i wydawało się, że będzie można go naprawić Niestety odłamał się sterownik wałka rozrządu, wyciekł olej i w tych warunkach silnika nie da się naprawić. Wymiana nie wchodzi w grę. Silnik to jedyny zespół w samochodzie, którego podczas Dakaru nie można wymieniać. Mechanicy mogą wymienić wszystko, w tym skrzynię biegów, zawieszenie, mosty czy chłodnicę, ale nie silnik.

Cóż mogę zrobić ? Pozostaje chyba tylko się rozpłakać. A przecież tak nam dobrze szło. Pierwsze odcinki pokazały, że stać nas na rywalizacje z czołówką, że jest szansa aby walczyć o pierwsza dziesiątkę. Wczoraj jeszcze o tym myślałem. Teraz muszę się pogodzić z losem. Czasami przez małą część nie dojeżdża się do mety. Takie są sporty motorowe, taki jest Dakar, okrutny i magiczny. Wiem, że tutaj wrócę - zakończył Krzysztof Hołowczyc.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Hołowczyc | mechanicy | awaria | jean | silnik | hołowczyc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy