Gdy widzę imbecyli na drodze...
Do napisania do Was skłoniła mnie lektura listu internauty p.t. Jestem drogowym wariatem?.
Świetny tekst obnażający ludzką hipokryzję. Autor poruszył tylko kilka kwestii związanych z paranoidalną sytuacją na naszych drogach. Ja chciałbym wskazać kilka innych i szerzej potraktować temat.
Przez kilka lat sam pracowałem jako przedstawiciel handlowy. Również jeździłem bardzo szybko i nie miałem żadnej stłuczki - śmiem twierdzić, mimo wszystko, że jeździłem bezpiecznie, a to tylko dlatego, że zawsze należy MYŚLEĆ i dotyczy to zarówno korzystających z dróg, obsługujących je jak i wypowiadających się na ich temat. Duże prędkości rozwijałem tylko tam gdzie byłem pewny, że prawdopodobieństwo wystąpienia jakiegoś nieprzewidzianego zdarzenia na drodze jest minimalne i tylko wtedy kiedy to było bezpieczne (jeśli uczestniczenie w ruchu drogowym w Polsce w ogóle można nazwać bezpiecznym).
Krew mnie zalewa
Zawsze zwalniałem w okolicach szkół i stawałem się szczególnie czujny (wystarczy poobserwować jak beztrosko zachowują się dzieci na placu zabaw i przy odrobinie wyobraźni zdać sobie sprawę jak łatwo o nieszczęście jeśli w podobny sposób będą się zachowywać w drodze do i ze szkoły - a zdarza się to nader często). Zawsze brałem pod uwagę warunki pogodowe - podczas opadów lub w zimie zmniejszałem prędkość o kilkanaście lub kilkadziesiąt km/h.
Dlatego krew mnie zalewa, gdy widzę imbecyli (najczęściej w tunningowanych autach) szarżujących po jezdni w powyższych przypadkach (w obu widziałem skutki bezmyślności i nie są to miłe wspomnienia). NALEŻY MYŚLEĆ ZA KIEROWNICĄ.
Lansowana teza, że to szybkość jest główną przyczyną wypadków jest oczywistą bzdurą ale za to cechą mierzalną przez co łatwiejszą w określeniu sprawcy (kozła ofiarnego?). Oto kilka przykładów.
Przykład 1:
Kilkanaście dni temu zobaczyłem w telewizji relację z wypadku. Naczepa wielkiego TIRa przewróciła się i uderzyła w inny samochód zabijając jedną osobę. Przyczyna według pana policjanta: nadmierna prędkość. Ale jak wyglądała sytuacja? Otóż TIR wchodził w zakręt, za zakrętem wpadł w koleiny (jak zachowuje się samochód wpadając w koleiny wie chyba każdy kierowca, a ciężarówka zachowuje się dużo gorzej) wpadł w poślizg i dalej już wiadomo.
Pytanie czy to samo zdarzyłoby się, gdyby, pomimo nadmiernej prędkości, nie było kolein jest pytaniem retorycznym. Czy rzeczywistą przyczyną wypadku była nadmierna prędkość czy koleiny (a może i jedno i drugie).
Wpływu kolein na to zdarzenie nie da się określić, jednak pewne jest, że gdyby droga była równa to być może nie zginąłby człowiek. Pytania do władz: Jak rozlicza się sfuszerowaną robotę wykonawców dróg jeśli na niej tworzą się koleiny? W którym kraju w Europie tworzą się na jezdni koleiny? (byłem w kilkunastu krajach i twierdzę, że jest to tak polski wynalazek jak wódka Wyborowa)
Ilu pieszych/rowerzystów zginęło wskutek przekroczenia prędkości sprawcy wypadku w miejscach gdzie nie było pobocza/dróg rowerowych. NALEŻY MYŚLEĆ O DROGACH DROGA WŁADZO (POBOCZACH, CHODNIKACH I ŚCIEŻKACH ROWEROWYCH TEŹ).
Przykład 2:
Sami, świadomie lub podświadomie, ignorujemy znaki ograniczenia prędkości, których celowości postawienia nie jesteśmy sobie w stanie wytłumaczyć lub sami ograniczamy ich obowiązywanie. Dlaczego? Oto dwie odpowiedzi:
Odpowiedź 1:
Szeroka czteropasmowa jezdnia (dozwolona prędkość 110 km/h). Na poboczu stoją dwa znaki: roboty drogowe i ograniczenie prędkości do 40 km/h. Jakieś 20 m od drogi w polu pewien pan w pomarańczowej kamizelce grzebie coś w ziemi a dziesięciu innych mu się przygląda. Z litością wypatruję znaku odwołującego ograniczenie prędkości (oczywiście na próżno), skrzyżowanie odwołujące ograniczenie prędkości - za jakieś 2, 3 kilometry. Czy ktoś przy zdrowych zmysłach będzie jechał do tego skrzyżowania 40 km/h? NALEŻY MYŚLEĆ O ZNAKACH ODWOŁUJĄCYCH OGRANICZENIA PRĘDKOŚCI DRODZY DROGOWCY.
Odpowiedź 2:
Historia opowiedziana przez policjanta na szkoleniu kasującym punkty karne.Pewna pani namolnie, przez kilka lat zabiegała o ustawienie znaku ograniczającego prędkość w pobliżu jej domu do 40 km/h. Grzecznie jej odmawiano wskazując na absurdalność jej żądań. Niemniej dopięła swego i taki znak postawiono. Jakiś czas później policyjny patrol zatrzymał w tym rejonie samochód, który przekroczył prędkość. Kierowcą okazała się kobieta, która na propozycję mandatu i punktów karnych stwierdziła, że to niegrzecznie karać kogoś kto sam usilnie zabiegał o ustawienie tego znaku:-)
Mam wrażenie, że sporo znaków w ten sposób postawionych mamy w naszym kraju. NALEŻY MYŚLEĆ DROGA WŁADZO I NIE ULEGAĆ CZASAMI IDIOTYCZNYM ŻĄDANIOM POJEDYNCZYCH OBYWATELI.
Te dwie historie pokazują skrajne i oczywiste przypadki, ale czy czasem bezwolnie, bez głębszego zastanowienia nie ignorujemy znaków, które jednak mogą okazywać się zasadne?
Przykład 3:
Jakiś czas temu zaobserwowałem wielką modernizację przejść dla pieszych w całym kraju, polegającą na budowaniu wysepek na środku drogi. Nie bardzo potrafię sobie wytłumaczyć sens ich budowy (jeśli to ma być próba ochrony pieszego, to daremny trud - każdy samochód i tak staranuje tak słabe konstrukcje), zakładam więc, że chodziło o wyeliminowanie możliwości wyprzedzania w tych miejscach.
W porządku: zgadzam się - wyprzedzanie na przejściu dla pieszych jest zawsze karygodne. Ale nie trzeba mieć zbyt bujnej wyobraźni by się domyślić, że znajdą się idioci, którzy będą wyprzedzać w takich miejscach. Sytuacja następująca: Przede mną samochód osobowy, przed nim TIR. Zbliżamy się do wysepki, po lewej duże drzewa, za wysepką droga opada dość ostro w dół, samochód przede mną zaczyna wyprzedzać. Wyprzedza oczywiście mijając wysepkę z prawej strony nie mając ŻADNEJ pewności, że nikt nie nedjeżdża z naprzeciwka, bo gdyby było inaczej:
1. jeśli nie ma wysepki - być może zmieści się na trzeciego;
2. jest wysepka - drzewa, czołówka, wjazd na wysepkę (przy większej prędkości prawdopodobnie równie opłakany w skutkach).
Pytanie: Jeśli, zakładając optymistycznie, celem wszelkich służb decydujących o tym co się dzieje na drogach jest poprawa bezpieczeństwa na drogach to co można powiedzieć o powyższym przypadku. Pal licho jeśli zginął kierowca, który wyprzedzał w takim miejscu; skoro jest tak bezmyślny być może sam jest sobie winien, ale cóż zawinili jego ewentualni pasażerowie lub osoby w aucie nadjeżdżającym z przeciwka? NALEŻY MYŚLEĆ PANOWIE DECYDENCI W SPRAWIE WYSEPEK (a może panowie decydenci o tym wiedzieli, jednak perspektywa zleceń na budowę setek/tysięcy wysepek była aż nadto obiecująca dla wykonawców by wynająć lobbystów w celu przeforsowania "odpowiednich zapisów w ustawie"?)
Przykład 4:
Kilka lat temu chcąc obniżyć prędkość w terenie zabudowanym z 60 do 50 km/h zwolennicy tego ograniczenia powołali się na argument, że "badania dowodzą;, że obniżenie z 60 na 50 zmniejsza liczbę ofiar wypadków o jakiś tam procent. No i bardzo dobrze, wszystko jest OK. Ale proponuję pójść dalej tym tropem. Być może za kilka, kilkanaście, kilkadziesiąt lat "badania dowiodą" że zmniejszenie prędkości z 50 do 40 km/h... itd., itp...
Pytanie: Dokąd zmierzamy? Czy prowadzenie auta w terenie zabudowanym w roku 2139 zostanie zakazane?
Inne argumenty zwolenników ograniczania prędkości w rodzaju: "...bo tak jest w Unii" pozostawiam bez komentarza (i żeby nie było niedomówień - nie jestem przeciwnikiem członkostwa w UE). NALEŻY MYŚLEĆ NAD ARGUMENTAMI KOCHANI ZWOLENNICY OGRANICZANIA PRĘDKOŚCI. Myślący
P.S. 1. Wszystkie powyższe przykłady są autentyczne ("z mojego życia wzięte", że się tak wyrażę).
P.P.S. Abstrahując zupełnie od tematu chciałbym włożyć swoje 3 grosze w odwieczny spór (no, przynajmniej odkąd pojawiły się samochody:-))) czy kobiety prowadzą lepiej niż mężczyźni.
Słowo "lepiej" rozumiem tutaj również jako kulturalniej. Funkcjonuje pewna niepisana zasada, że w centrach miast w zakorkowanych miejscach kierowcy naprzemian wpuszczają do ruchu drogowego oczekujących na wjazd z drogi podporządkowanej. 9 na 10 mężczyzn -kierowców stosuje tę zasadę; w przypadku kobiet proporcje są odwrotne. Dlaczego tak jest - nie potrafię sobie wytłumaczyć. Mam więc apel do pań - kierowców: zasady savoire-vivre\'u (za ewentualny błąd w pisowni przepraszam) zostawcie za drzwiami samochodu kiedy do niego wsiadacie. To piękny zwyczaj, gdy wchodząc do drzwi kobiety przepuszcza się przodem, ale nie stosujmy tego zwyczaju na jezdni. NALEŻY MYŚLEĆ RÓWNIEŻ O INNYCH KIEROWCACH.
Tekst, który opublikowaliśmy to list naszego Czytelnika. Co sądzisz o tym co napisał?