Czarnogóra. Tam zapłacisz za jazdę bez koszuli

Tysiące Polaków jeżdżą latem do Chorwacji. Inni odwiedzają podczas wakacji Włochy. Niektórzy przypominają sobie o Bułgarii. Ja postanowiłem spędzić tegoroczny urlop nietypowo, bo w Czarnogórze.

W podróży kią ceed 1.6 CRDi SW towarzyszyła mi żona oraz dorosła córka z mężem. Wyruszyliśmy z Krakowa rano, przez Chyżne, kierując się na Banską Bystricę, Zvolen, a stamtąd na słowacko-węgierskie przejście graniczne w miejscowości Sahy. To klasyczna trasa, więc nie nie ma sensu się o niej rozpisywać.

Nieco obawiałem się przejazdu przez Budapeszt, ale okazało się, że stolicę Węgier można ominąć wygodną obwodnicą autostradową. Za miastem Kecskemet, gdzie autostrada się kończy, większość kierowców podąża międzynarodowym szlakiem E 75 na przejście graniczne z Serbią w Roszke, ja jednak słyszałem, że panuje tam zwykle ogromny tłok, więc pojechałem drogą nr 53 na małe przejście za ostatnią na Węgrzech miejscowością Tompa. To był dobry wybór...

Dalej Subotica, dobrze znana rodakom, którzy w latach PRL przyjeżdżali tu na handel. Nieopodal, w Palic, jeszcze z Polski, przez internet, zarezerwowaliśmy nocleg. W bardzo przyzwoitym, położonym w parku nad pięknym jeziorem, dziewiętnastowiecznym hotelu. Spanie i śniadanie kosztowało 30 euro od osoby. Początkowo planowaliśmy spać jeszcze na Węgrzech, ale ludzie, którzy dobrze znają miejscowe realia, doradzili nam, by nocować jednak w Serbii, gdzie jest znacznie taniej. Wygląda na to, że mieli rację...

Reklama

Nazajutrz kontynuowaliśmy podróż trasą E 75, która na odcinku do Novego Sadu jest autostradą w budowie, z ograniczeniami prędkości do 60 a nawet 40 km na godzinę. Przy wjeździe nigdzie nie widzieliśmy informacji, że jest to droga płatna tymczasem przy wyjeździe trafiliśmy na budkę, w której jakiś gość skasował nas na 3,5 euro.

Kolejnym celem była miejscowość Uzice. Jadący od strony Novego Sadu kierowca ma tu alternatywę: może pojechać drogą E 75 na Belgrad, a następnie E 763 na Cacak i E 761 na wspomniane Uzice lub mniej uczęszczaną, z lokalnym kolorytem, lecz gorszej jakości drogą 21 przez Sabac i Valjevo. Wybrałem to drugie rozwiązanie, choć teraz myślę, że godniejsze polecenia jest jednak pierwsze.

Już w okolicach Novego Sadu mieliśmy ich przedsmak, ale prawdziwe góry zaczęły się przed Uzicami. Trudny teren bardzo spowalnia jazdę - pokonanie 620 km między Paliciem a Podgoricą, stolicą Czarnogóry, zajęło mi 11 godzin!

Jeszcze czterokilometrowy tunel (2,5 euro opłaty) i meldujemy się w nadmorskiej miejscowości Sutomore, gdzie mieliśmy wynajęty apartament.

Z powrotem jechaliśmy trochę inaczej: widokową drogą przez Bośnię i Hercegowinę.

Podsumowując. Trasa (Kraków od Sutomore dzieli 1250 km) jest długa i męcząca. Na podróż trzeba przeznaczyć, nie licząc ewentualnego noclegu, 19-20 godzin. Generalnie jednak nie ma się czego bać, choć infrastruktura drogowa w Serbii i Czarnogórze pozostawia wiele do życzenia, także jeżeli chodzi o przydrożne parkingi, których praktycznie brak czy czystość toalet na stacjach benzynowych. Trochę nieprzyjemnie było w Bośni i Hercegowinie. Już sam wjazd do tego państwa, przez trzęsący się drewniany most w miejscowości Hum, podnosi poziom adrenaliny. Celnicy i policjanci nie mówią w żadnym obcym języku. Brakuje bankomatów. Widok karty kredytowej budzi uśmiech...

A propos policji... Po drodze widzieliśmy bardzo wiele patroli, zwłaszcza w Serbii, gdzie co kilkanaście kilometrów natykaliśmy się na radiowozy z radarami. W Czarnogórze, gdzie policji też jest sporo, karę można dostać np. za prowadzenie auta bez koszuli, z nagim torsem. Mandat zapłaciliśmy jednak, jakżeby inaczej, na Słowacji. Za przekroczenie o 17 km/ godz. dopuszczalnej prędkości w terenie zabudowanym tamtejszy policjant zażądał 20 euro. Ostatecznie zadowolił się 10.

Jeżeli jesteśmy już przy kosztach podróży... Moja kia pali naprawdę niewiele, więc na jednym baku przejechałem 1000 km. Tankowałem dopiero w Czarnogórze, gdzie za litr oleju napędowego płaciłem 1,10 euro (przypominam, że w kraju tym obowiązującą walutą jest właśnie euro). Do wspomnianych już wyżej opłat należy doliczyć winietki autostradowe na Słowację i Węgry, ubezpieczenie w Czarnogórze oraz Bośni i Hercegowinie (odpowiednio 10 i 25 euro; nasze zielone karty nie są honorowane) oraz 10 euro podatku ekologicznego, inkasowanego przy wjeździe do Czarnogóry.

Kontrole graniczne nie są zbyt uciążliwe. Przy wjeździe z Serbii na Węgry celnicy pytają o wwożone papierosy i alkohol.

Ci, którzy chcieliby odwiedzić Czarnogórę, będąc w okolicach chorwackiego Dubrownika, powinni pamiętać, że nadmorska droga jest w sezonie bardzo zatłoczona, a na przekroczenie granicy można czekać nawet kilka godzin.

Chcesz i ty podzielić się własnymi doświadczeniami z wakacyjnych wyjazdów samochodem za granicę? Czekamy na wasze teksty i zdjęcia. Na wspomnienia z minionych lat, ale przede wszystkim na relacje jak najbardziej współczesne. Na uwagi i rady, które mogą przydać się zmotoryzowanym internautom, wybierającym się na urlopy w różne strony świata.

AUTORZY WAKACYJNYCH TEKSTÓW, KTÓRE TRAFIĄ NA ŁAMY SERWISU MOTORYZACJA OTRZYMAJĄ OD NAS UPOMINKI.

Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: urlop | Czarnogóra | przejście
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy