Budują bolid klasy Formula SAE. Pomożecie?

Frank Williams czy Flavio Briatore to nazwiska, których nie trzeba przedstawiać fanom królowej sportów motorowych.

Obaj panowie zasłynęli tym, że udało się im stworzyć zespoły, które odnosiły w Formule 1 ogromne sukcesy. Chociaż ścieżki kariery Williamsa i Briatore mocno się różnią, dzięki silnemu charakterowi i niezwykłym zdolnościom analitycznym każdy z nich odniósł ogromny sukces.

Zarządzanie zespołem wyścigowym niesie za sobą wiele przyjemności, ale na pewno nie jest to lekki kawałek chleba. Nie można liczyć na wiedzę wyniesioną ze szkoły, żadne uczelnie nie są w stanie przygotować swoich absolwentów na takie wyzwania. A może jednak są...?

Reklama

W 1981 roku w Stanach Zjednoczonych ruszył program studencki o nazwie Formula SAE (skrót od patrona - Stowarzyszenia Inżynierów Motoryzacji). Do zawodów stanęło kilka drużyn z różnych uniwersytetów - celem było stworzenie przez studentów wyścigowego bolidu, którym następnie można by rywalizować z pojazdami zaprojektowanymi na innych uczelniach.

Początkowo konkurs skupiał głównie wydziały techniczne, ale szybko okazało się, że sam bolid nie jest jeszcze kluczem do sukcesu. By stworzyć od podstaw team wyścigowy potrzebni są też specjaliści z zakresu zarządzania projektami, finansów, marketingu i public relations.

W 2005 roku Formula SAE po raz pierwszy zawitała na Stary Kontynent. Studenci z różnych uczelni na całym świecie ścigali się wówczas na torach we Włoszech. Rok później podobna seria - przy wsparciu finansowym ze strony BMW - ruszyła też w Niemczech.

Niewykluczone, że już w przyszłym roku na zawodach "formuły studenckiej" pojawi się również kolejny zespół z Polski (w zawodach startuje już team z Politechniki Wrocławskiej). Studenci z Politechniki Warszawskiej i Szkoły Głównej Handlowej pracują nad projektem bolidu, który startować ma w barwach polskiego teamu WUT Racing.

Nazwa WUT Racing to skrót od Warsaw University of Technology. Zespół, który składa się z dwóch działów - technicznego i biznesu - zrzeszających około 30 studentów z czterech różnych kół naukowych. W jego skład wchodzą więc przyszli inżynierowie - specjaliści od układów napędowych, zawieszeń, elektroniki pojazdowej czy aerodynamiki. W dziale biznesu znajdziemy przyszłych specjalistów zakresu zarządzania, pozyskiwania środków i kontaktów z mediami.

Oba działy pracują nadzwyczaj sprawnie. Zespół bardzo skutecznie promuje się w mediach, prace nad bolidem są mocno zaawansowane. Mierzący 2314 mm pojazd (rozstaw osi 1550 mm) ważyć ma mniej niż 240 kg! Wyścigówka powstanie w oparciu o stalową ramę kratownicową, źródłem napędu będzie motocyklowy, czterocylindrowy silnik Hondy CBR 600F4i Sport, którego moc maksymalna - w celu ograniczenia zużycia paliwa - ograniczona zostanie do 70 KM. Napęd trafiać ma na tylną oś za pośrednictwem sześciostopniowej skrzyni biegów, bolid przyspieszać ma do 100 km/h w mniej niż cztery sekundy!

Z informacji, jakie uzyskaliśmy od odpowiedzialnej za marketing Urszuli Żelazko wynika, że już w lutym bolid będzie w stanie poruszać się o własnych siłach. Pierwsze poważne testy planowane są na wiosnę. Aktualnie gotowa jest już rama, silnik, struktura nadwozia i elementy zawieszenia. Trwają właśnie prace nad uzbrajaniem w elektronikę kierownicy.

Wbrew pozorom, sam bolid, to jeszcze nie wszystko. Sędziowie oceniają wiele kwestii takich, jak np. prezentacja biznesowa czy analiza kosztów. Osobno oceniane są takie aspekty techniczne, jak: przyspieszenie, przyczepność boczna czy zużycie paliwa. Sam 22-kilometrowy wyścig, w czasie którego nie można wykonywać żadnych napraw to uwieńczenie zawodów.

Czy Polakom uda się stanąć do walki z innymi studenckimi ekipami z całego świata? Wiele wskazuje na to, że tak. Niestety, w dobie kryzysu finansowego, do "dopięcia" pozostały jeszcze sprawy natury finansowej.

Aktualnie ekipa z Polski skupia się na pozyskaniu sponsorów, którzy wspomogliby końcowe prace nad bolidem i pokryli koszty związane z wyjazdami na zawody. Do zamknięcia budżetu brakuje 80-100 tys. zł. Nie jest to mała kwota, ale biorąc pod uwagę ogrom prac, jakim podołała niespełna 30-osobowa grupa studentów, mamy nadzieję, że również z tego typu problemem uda im się uporać. Trzymamy kciuki za powodzenie projektu i apelujemy do potencjalnych sponsorów o pomoc. W kraju takim jak Polska, który - praktycznie rzecz biorąc - nie ma już własnego przemysłu motoryzacyjnego, każda próba przybliżenia światu rodzimej myśli technicznej zasługuje na wsparcie.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy