Bardzo dziwny wypadek

Do niecodziennego wypadku doszło w ubiegłym tygodniu w Gryficach.

Kilka dni temu, późnym wieczorem do tamtejszego komisariatu zgłosił się roztrzęsiony kierowca, który poinformował policjantów, że na drodze krajowej nr 3 potrącił rowerzystę. Mężczyzna twierdził, że jadący rowerem gwałtownie zjechał do środka jezdni, w wyniku czego doszło do wypadku. Dodał również, że w lusterku widział inny pojazd, który również uderzył w rowerzystę i odjechał z miejsca wypadku. Oszołomiony mężczyzna zatrzymał swoje renault i pobiegł sprawdzić, co się stało. Rowerzysta miał podobno poranioną twarz i nie dawał znaków życia. Ponieważ nie dysponował telefonem komórkowym, pojechał zgłosić zdarzenie na posterunek policji.

Reklama

Na miejsce wypadku udali się policjanci z Goleniowa. Nie znaleziono jednak ani rannego rowerzysty, ani żadnych śladów wypadu. W poszukiwania zaangażowano nawet psy tropiące, ale z uwagi na obfite opady deszczu akcję przerwano. Policjanci sprawdzili w tym czasie okoliczne szpitale, ale nigdzie nie przywieziono nikogo potrąconego przez samochód. Poszukiwania wznowiono następnego dnia. W odległości około 1,5 km od wskazanego przez kierowcę miejsca policjanci znaleźli pokiereszowane ciało... sarny.

Cała sprawa zakończyła się szczęśliwie. Oględziny renault oraz próbki sierści potwierdziły, że rowerzystą o którym wspominał kierowca okazała się być sarna. Panujący mrok, trudne warunki pogodowe i szok wywołany uderzeniem wywołały u niego przeświadczenie, że potrącił człowieka. Kierowca renault był trzeźwy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kierowca | policja | wypadek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy