Apel do policji: ujawnijcie algorytm!

Szanowna Redakcjo. Zwracam się z prośbą o pomoc w związku z artykułem "Policja: video przekłamuje".

Jeśli pozwolicie, w celu wytłumaczenia mojej potrzeby, przybliżę troszkę moją postać. Otóż z wykształcenia jestem informatykiem. Nauce tej dyscypliny poświęciłem 10 lat życia, finalizując ją wraz z ukończeniem studiów doktoranckich w tym kierunku. Koleje losu sprawiły jednak, że podstawowym źródłem moich dochodów jest praca z i za kamerą oraz postprodukcja (m.in. montaż).

Ze wstydem przyznaję, że po lekturze wspomnianego wcześniej artykułu naszły mnie pewne wątpliwości, co do prawdomówności zastępcy naczelnika wydziału ruchu drogowego Komendy Stołecznej Policji nadkomisarza Pawła Mąkola. Dopiero po dłuższej refleksji przypomniałem sobie, że Pan nadkomisarz składał ślubowanie, w którym znaleźć można następujące sformułowanie: "[...]Ślubuję strzec tajemnicy państwowej i służbowej, a także honoru, godności i dobrego imienia służby oraz przestrzegać zasad etyki zawodowej[...]". Wtedy odrzuciłem wstydliwe podejrzenia i złożyłem swoje wątpliwości na karb braków w wiedzy i ułomności pamięci.

Reklama

Z uzyskanej przez 10 lat studiów wiedzy odnośnie cyfrowej obróbki obrazów oraz obrazów cyfrowych, wiem, że operacja "przeskalowania do rozmiaru obsługiwanego przez przeglądarkę internetową" opiera się na pewnym, stratnym algorytmie kompresji obrazu. W skrócie (wręcz barbarzyńskim) operacja ta polega na zmniejszeniu liczby pikseli (punktów) obrazu poprzez lokalne uśrednienia, a samo "skalowanie", mówiąc jak najprościej, polega na zmniejszeniu rozdzielczości obrazu. Znając formuły matematyczne opisujące to zjawisko, a także samemu wykorzystując tego typu programy, wiem, że takie "przeskalowanie" zachowuje proporcję w położeniu punktów obrazu względem siebie. Oznacza to, że jeśli, bohater filmu stoi na zielonym polu (np. trawie), to po przeskalowaniu nie może on znaleźć się na polu czarnym (np. jezdni). Oczywiście zmiana położenia zbiorów pikseli względem siebie jest możliwa, ale nie podczas prostego "skalowania" i służyłaby ona fałszowaniu obrazu. Ponadto jest to dosyć żmudne i czasochłonne zajęcie (np. wyciąć sylwetkę policjanta z wszystkich klatek, zapełnić dziurę we wszystkich klatka, wkleić sylwetkę we wszystkich klatkach), które, w tym wypadku, nie służyłoby czyjemukolwiek interesowi... o tym jak kłopotliwa jest zmiana tempa ruchu pojedynczych elementów obrazu nie wspominam (ja robię takie rzeczy wykonując kilka nagrań, różniących się ilością klatek w jednostce czasu- a tu było tylko jedno(!)).

Pamiętając o ślubowaniu honoru i godności służby policyjnej, a także o wiedzy przyswojonej w czasie studiów dochodzę do następujących wniosków:

- polska Policja posługuje się, nie znanym szerszemu kręgowi użytkowników, algorytmem skalowania/kompresji obrazów

- cała historia jest wynikiem niedopatrzenia ze strony osoby "skalującej" obraz (użyła ona niewłaściwego algorytmu).

W związku z tym zwracam się z prośbą do Redakcji o pomoc w czysto naukowych dociekaniach. Czy Redakcja jest w stanie poprosić Pana nadinspektora Pawła Mąkola o podanie do powszechnej wiadomości nazwy czasopisma oraz publikacji, która opisuje algorytm o tak fascynujących możliwościach... Proszę także o podanie nazwy oprogramowania umożliwiającego takie operacje na obrazie cyfrowym. Oczywiście jeśli jest to autorski program policji, to zwracam się z prośbą o udostępnienie choćby pseudokodu tych rewolucyjnych funkcji. Proszę zrozumieć, że te techniki/algorytmy mogą stanowić milowy krok w rozwoju informatyki, przemysłu filmowego i nie tylko.

Bardzo proszę Redakcję o pomoc w uzyskaniu tych arcyważnych odpowiedzi, a Panu nadkomisarzowi serdecznie dziękuję za to, że ujawnił fakt istnienia takich przełomowych odkryć.

Ps. Proszę o zachowanie moich danych osobowych tylko do wiedzy redakcji.

TUTAJ PRZECZYTASZ KOMENTARZE NA TEMAT OPISANY POWYŻEJ

Portal INTERIA.PL

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: video | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy