Amatorski rajd, czyli jak zarobić?
Profesjonalny sport rajdowy nie jest ulubiony polem działania Automobilklubu Krakowskiego. Być może jednak działacze lepiej sprawdzają się w wspieraniu imprez amatorskich, których celem jest krzewienie kultury motoryzacyjnej i podnoszenie umiejętności uczestników?
Niedawno w Krakowie odbył się ogólnopolski zlot internetowego klubu fanów pewnej marki. Jednym z punktów imprezy był rajd rozgrywany na zasadach KJS-u, którego celem była rywalizacja w bezpiecznych warunkach oraz podnoszenie umiejętności kierowców. Organizatorzy zwrócili się więc do AK o pomoc w przygotowaniu rajdu - wynajęcie placów pod próby, opracowanie itinerera, regulaminu i udostępnienie sędziów.
Ustalono wstępne ceny. Koszt sędziów oraz przygotowania dokumentów miał zamknąć się w około 1500 złotych, do tego doliczyć trzeba było ubezpieczenie oraz koszt wynajęcia placów, które klub szacował na około tysiąc złotych.
Jakież było więc zdziwienie organizatorów zlotu, gdy automobilklub podsunął im do podpisania umowę opiewającą na... 4 tysiące zł! Cena nie podlegała negocjacji, a obejmowała... sędziów, regulamin i itinerer!
Według statutu "celem klubu jest organizowanie i popularyzowanie masowego oraz wyczynowego sportu motorowego oraz działanie na rzecz podnoszenia bezpieczeństwa ruchu drogowego, rozwijanie wśród społeczeństwa kultury motoryzacyjnej i propagandy na rzecz ruchu drogowego". Gratulujemy działaczom realizacji celów statutowych...
Zlot został wzbogacony o rajd. Co prawda, próby nie odbyły się na, znanym między innymi z Rajdu Żubrów, lotnisku w Czyżynych, gdyż Muzeum Lotnictwa wiąże jakiś skomplikowany układ z AK. Jednak znalazły się jednak inne lokalizacje, a profesjonalny itinerer został przygotowany całkowicie za darmo przez Automobilklub Galicyjski.
Czy w tej sytuacji można się dziwić, że rajdy w Krakowie umierają? Działaczom AK najwyraźniej pomyliły się obszary zarabiania i realizowania celów statutowych. A może to filozofia "po co coś robić, jeśli można nic nie robić..."?