Na motocyklu stojąc na głowie
W sobotę już tradycyjnie w Bielawie odbył się motocyklowy Streetfighter Festival 2006. Tym razem gościem specjalnym tej bardzo interesującej imprezy nie tylko dla miłośników jednośladów był nieokiełznany motocyklista z Austrii Marco Lürzer.
SFF to największa i najciekawsza z imprez motocyklowych jakie odbywają się w naszym kraju. Pierwsza jej edycja odbyła się w 2001 roku.
Każdy kto był w sobotę w Bielawie mógł zobaczyć na czym polegają zapierające dech w piersiach akrobacje na motocyklu. A Ci z Was, którzy nie dotarli na SFF popisy Marco Lürzera mogą zobaczyć w naszym serwisie. Na razie na zdjęciach, a już wkrótce na filmach.
A teraz krótka rozmowa z Lürzerem.
Marco, powiedz nam jak zaczęła się twoja przygoda z pokazami na motocyklach?
- Praktycznie tak jak każdego w tej dyscyplinie, ale to nie jest moje ulubione pytanie (śmiech) … proszę o następne.
- OK. Powiedz zatem dlaczego tak rzadko jesteś zapraszany na pokazy?
- Czasami słyszę, że moja jazda jest zbyt niebezpieczna. Cóż rzeczywiście niektóre moje sztuczki nie są standardowe, są na granicy ryzyka. Ale dla mnie nie ulega wątpliwości, że to podoba się widowni, a ja jeżdżę przede wszystkim dla widzów, którzy zapłacili za bilety.
- A czy słyszałeś już kiedyś o SFF w Bielawie?
- O tak i to bardzo dużo. Pierwszy raz dowiedziałem się chyba w 2003 roku po występie Craiga Jonesa. Był zachwycony atmosferą i publicznością. Ale tak naprawdę głośno o Bielawie zrobiło się po filmie jaki zrobił Drew Stone. Wtedy dla wielu Bielawa się objawiła, wielu nie słyszało o takiej imprezie. Znam wielu motocyklistów w Niemczech czy Austrii, którzy zazdroszczą wam SFF. Naprawdę, serio o imprezach w Niemczech nikt nie kręci filmów z USA. Zresztą tak naprawdę impreza w Bielawie to jedyna o jakiej słyszałem w Polsce. (A) Fot. Wojciech Karwacki