Motocykle na kategorię B - nie tylko "125"

Męczą cię korki w mieście? Zbyt długo szukasz miejsca postojowego? Opłaty za parkowanie w strefach są zbyt wysokie? Rozwiązaniem tych wszystkich problemów są motocykle. Jeśli kupisz model z silnikiem o pojemności do 125 ccm, nie musisz nawet posiadać prawa jazdy kategorii A.

Kiedy w czasie narodowej przymusowej kwarantanny nieliczni podróżowali ulicami naszych miast, warunki jazdy były bardziej niż znakomite. Puste ulice, działające zielone fale, mnóstwo miejsca do parkowania. Mówiąc w skrócie - był to okres motoryzacyjnego raju. Niestety bardzo krótki.

Po czerwcowym otwarciu kraju gładko przeszliśmy do czasu wakacyjnego, jednak wraz z upływającymi tygodniami i zbliżającym się początkiem roku szkolnego, sytuacja wracała do poprzedniej (kiepskiej) normy. Duże natężenie ruchu, korki, powszechny brak miejsc postojowych (nawet w płatnych strefach) - to wszystko sprawiło, że jazda po ulicach naszych miasta ponownie stała się bardzo męcząca i denerwująca.

Reklama

Szukając sposobów aby temu zaradzić, warto zwrócić uwagę na motocykle. Poruszanie się po zatłoczonych ulicach jednośladem daje wymierne korzyści czasowe i ekonomiczne, a do tego jest całkiem przyjemne. Poza tym, jeśli posiadasz prawo jazdy kategorii B dłużej niż 3 lata, nie musisz starać się o żadne dodatkowe uprawnienia. Możesz kierować motocyklami z silnikami o pojemności 125 ccm i maksymalnej mocy 15 KM. Jeśli będzie to trójkołowiec, wtedy limit pojemności i mocy maksymalnej silnika nie obowiązuje.

Motocykle 125

Wśród ogólnie dostępnych modeli, do miejskich podróży najlepsze będą motocykle o konstrukcji skutera. Zapewniają one całkiem komfortową pozycję, niektóre oferują również spore bagażniki (mieszczące na przykład dwa kaski integralne), a do tego wyposażone są w bezstopniowe przekładnie, co bardzo szybko docenimy przeciskając się przez zatłoczone ulice.

Silniki, mocami zbliżone do 15 KM, zapewniają wystarczającą dynamikę do przemieszczania się w mieście (nawet na krótkich pozamiejskich trasach), zadowalając się przy tym umiarkowanymi ilościami paliwa. Średnie zużycie na dystansie 100 km w przypadku skuterów wynosi około 2-3 litrów benzyny. Bardziej wypasione modele, tzw. maxi skutery, z racji nieco wyższej wagi wymagają trochę więcej paliwa. Do pierwszej grupy pojazdów należy na przykład Yamaha NMax, w drugiej znajdzie się model XMax.

Oczywiście zwolennicy klasycznej definicji motocykla, również znajdą coś dla siebie. I tak Yamaha oferuje przepięknego nakeda - MT-125. Suzuki dorzuca w tej kategorii GSX-S125, Kawasaki model Z125, a Honda legendarną “cebulę", w odmianie CB125R. Do tego mamy propozycję KTM’a (125 Duke), Benelli (BN 125), Aprilli (Tuono 125), czy nieco egzotycznej marki Bajaj (Pulsar 125). Nie można nie wspomnieć również o całej gamie motocykli Rometa, Junaka czy Keeway’a.

Rozpatrując wszystkie za i przeciw, bez dwóch zdań do miasta zdecydowanie rekomendujemy skutery. W porównaniu do motocykli o klasycznej konstrukcji, są one po prostu wygodniejsze w użyciu. Weźmy na przykład dwa modele Yamahy, wspomniane już NMax oraz XMax, oba w odmianach 125 ccm. Pierwszy z wymienionych należy do kategorii skuterów, drugi maxi skuterów.

Już na pierwszy rzut oka widać, że XMax jest zdecydowanie większym pojazdem. Dodatkowe centymetry na długości i szerokości przekładają się wprost na komfort jazdy - większa kanapa jest po prostu wygodniejsza, co doceni zarówno kierowca jak i pasażer. Rożnice wynikające z innego pozycjonowania motocykli wpływają na komfort jazdy, wyposażenie, ale też i cenę skuterów Yamahy.  NMax jest wygodny, zwarty, lekki, kiedy XMax’a opisalibyśmy jako komfortowego, dużego i ciężkiego. Różnica w masie wynosi około 30 kilogramów na korzyść NMax’a i poczujemy ją zwłaszcza podczas manewrowania na parkingu.

Oba modele wyposażone są w układ ABS, komputer pokładowy oraz pokaźne schowki, przy czym ten w XMaxie jest zdecydowanie większy: pomieści dwa integralne kaski motocyklowe. Gniazdo zasilania 12V dopełnia obraz lepszej specyfikacji maxi skutera.

Chociaż oba pojazdy napędzany są 125-kami, w NMax’ie jednostka generuje około 12 KM, w XMax’ie pełne - dopuszczalne przepisami - 15 "kucyków". Tak duża różnica zdawałaby się mocno wpływać na osiągi, jednak w tej kategorii uwzględnić trzeba większą masę maxi skutera. W sumie więc w tej kategorii wchodzi podobnie, przy czym XMax za sprawą większej szyby lepiej nadaje się do krótkich wypadów poza miasto.

Tańszą z tych dwóch propozycji jest NMax, kosztujący 13 tysięcy złotych. Maxi skuter jest droższy - zakup wymaga kwoty około 20 tysięcy złotych. Pamiętać należy jednak, że faktu użytkowania jednośladu wynika kilka wymiernych korzyści. Przede wszystkim - co już wspominaliśmy - niższe koszty eksploatacji. Niskie zużycie paliwa (ok. 2-3 l/100 km) powoduje, że przejechanie stu kilometrów kosztuje około 12-15 złotych. Dodatkowo nie musimy płacić za postój w strefach płatnego parkowania, w wielu miastach możemy poruszać się buspasami, a także przeciskać się między stojącymi w korkach samochodami.

Trzy koła bez limitów

Jeśli jazda motocyklem z silnikiem 125 ccm i mocy 15 KM to dla ciebie zbyt mało pociągająca perspektywa, możesz przesiąść się na pojazd trójkołowy. Taka przesiadka nie wymaga starania się o jakiekolwiek dodatkowe uprawnienia i warunkowana jest jedynie trzyletnim okresem posiadania prawa jazdy kategorii B. Nie obowiązują również limity pojemności i mocy silnika, a więc... hulaj dusza.

Obecnie na polskim rynku dostępnych jest kilka modeli trójkołowych, przy czym trzeba mieć świadomość, że zakup takiego pojazdu wiąże się z wyraźnie większym wydatkiem. Przeglądając ofertę rynkową, konstatacja jest jedna - wybór nie jest duży, a do tego jest drogo. A w przypadku jednej marki można nawet napisać, że bardzo drogo.

Już od wielu lat Yamaha sprzedaje trójkołowca pod nazwą Tricity. Do tej pory dostępny on był jedynie z silnikiem 125, jednak w tym roku katalog poszerzył się o odmianę 28-konną z silnikiem o pojemności 300 ccm. Cena to 35 tys. zł. Piaggio proponuje model MP3 w dwóch odmianach: 300 (27 KM) oraz 500 (44 KM). Ten pierwszy kosztuje około 30 tys. zł, ten drugi nieco ponad 40 tys. zł.  W podobnej kategorii cenowej chodzi Peugeot Metropolis, napędzany "czterysetką" o mocy 37 KM. Cena bazowego modelu wynosi niecałe 40 tys. zł.

Za kwotę zbliżoną do 40 tysięcy złotych można kupić Can-am’a Rykera, z silnikiem generującym 50 KM. Dużo droższy będzie model Spyder. Absolutnym szczytem trójkołowych modeli jest Freewheeler od Harleya Davidsona. Amerykańska legenda wyceniona została na 135 tysięcy złotych, przy czym nie jest to najtańszy tego typu pojazd w ofercie szacownego producenta. Jeśli dobrze poszukacie, znajdziecie też model za ponad 200 tys. zł.

Wybierając pojazd trójkołowy na pewno zyskamy więcej mocy i komfortu, ale też liczyć się trzeba z wyższymi kosztami eksploatacyjnymi. Nieco większe gabaryty mogą sprawić trochę kłopotu podczas przeciskania się między samochodami w korku, jednak walor dużej mobilności zostanie cały czas zachowany.

MW

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy