Lampka temu winna, czyli kobieta po „drinku” za kierownicą

Choć wiem, że panów za kierownicą „po pijaku” jest znacznie więcej, to wypowiem się w drażliwej kwestii prowadzenia samochodów po alkoholu przez panie, które wypiły „przecież tylko jedną lampkę wina do kolacji”!

Metabolizm to słowo klucz, nie tylko w sprawach gastrycznych. Przyswajanie alkoholu przez kobiety też jest z nim związane. To przykre, ale taka jest nasza anatomia: mamy w żołądku znacznie mniej niż mężczyźni enzymów, które są odpowiedzialne za metabolizowanie alkoholu. Gdy więc siedzisz po kilku głębszych przy kolacji z białogłową i sądzisz, że bezpiecznie zawiezie cię do domu, bo "przecież wypiła tylko jedną lampkę wina", to się grubo mylisz. Niestety fakty są takie, że procenty "wchodzą" w krew kobietom znacznie szybciej niż mężczyznom.

Reklama

Właściwie to wiedza stara jak świat i wydaje się, że nie trzeba jej krzewić. Młode dziewczyny po jednym piwie potrafią być znacznie bardziej "wyluzowane" niż bez "browarka" w organizmie, podobnie po "kieliszeczku słodkiej naleweczki" wypitej "dla zdrowotności". Z wiekiem sytuacja się nie poprawia - spożyta na imieninach u koleżanki z pracy lampka wina poprawiona drugą przy okazji lunchu i trzecią do kolacji to murowany przepis na zabrania prawka. A wydaje się tak niedużo...

Sęk w tym, że organizm kobiety jest nieco inny i choć bardzo byśmy starały się to ukryć na wszelkie sposoby, to akurat w przypadku odporności na alkohol z mężczyznami (uogólniając, bo wyjątki się zdarzają) przegrywamy. Może na szczęście? Tak czy owak nasza zdolność do obrony przed negatywnymi konsekwencjami picia alkoholu jest marna. Czasem nie pomaga nawet zjedzony profilaktycznie tłusty posiłek, czy bycie wyspaną. Co gorsza, niekiedy w obliczu sporadycznej jazdy za kółkiem i prośby o kierowanie czy odwiezienie męża lub partnera po hucznej imprezie panie się tak stresują, że dokładają tylko kolejnych okoliczności, w których alkohol może jeszcze bardziej zaszkodzić. Dodatkowo dobijają komentarze z prawego fotela w stylu: "No jak jedziesz!", "Co ty, nie widzisz!", "Jezu, jak można tak jechać!". Ale to temat na inną rozprawkę.

Jesteśmy statystycznie nieco mniejsze od mężczyzn, mamy mniejszą "masę", a że niestety stężenie alkoholu we krwi zależy nie tylko od ilości wypitych procentów, ale i od wagi ciała, to już nasza jazda po lampce wina jest skazana na porażkę. To niesprawiedliwe, ale takie są fakty, że nawet jeśli kobieta waży tyle samo co mężczyzna, to po wypiciu identycznej porcji alkoholu jej organizm otrzyma go 40% więcej (dane PARPA). Wszystko przez tak wielbioną przez mężczyzn "odrobinę ciałka", czyli to, że mamy więcej tkanki tłuszczowej, a jednocześnie mniej płynów w organizmie. Czyli wino wypite przez kierowniczkę - która w dodatku jest na diecie, albo przed miesiączką, albo po środkach antykoncepcyjnych, co zwiększa podatność na "upicie się" niewielką ilością procentów - zostaje rozpuszczona w mniejszej ilości płynów w stosunku do masy całego ciała, niż u potencjalnego kierującego. Nie namawiam do jazdy po alkoholu w żadnym razie, ale jeśli ma już ktoś prowadzić po lampce wina, to lepiej, żeby jednak za kierownicą siadł mężczyzna. Pamiętajmy, że według prawa stan po spożyciu alkoholu zachodzi, gdy jego stężenie we krwi wynosi od 0,2 do 0,5 promila lub w wydychanym powietrzu od 0,1 do 0,25 mg alkoholu w 1 dcm3.

Drugie słowo klucz to hormony. Wiadomo nie od dziś, że rządzą światem. Testosteron vs estrogeny - tych ostatnich w naszych organizmach jest więcej niż u mężczyzn. Z jednej strony dzięki temu tak się wam podobamy, ale estrogeny mają tę wadę, że niestety sprzyjają intensywniejszemu wchłanianiu alkoholu.

A na dobicie: czas reakcji. Na szczęście to dotyczy w równym stopniu mężczyzn jak i kobiet, choć tu znów, u pań alkohol silniej zakłóca zdolności psychomotoryczne. Dotyczy to zwłaszcza osłabienia zdolności radzenia sobie z działaniami złożonymi, czyli np. kierowaniem samochodem.

Rozpoczął się karnawał i nieuchronnie zbliżają się Walentynki (dla przypomnienia - 14 lutego). Także jeśli kochasz swoją drugą połówkę, lub po prostu lubisz koleżankę z pracy i chciałbyś, żeby była bezpieczna, zdrowa, unikała niepotrzebnego stresu i przede wszystkim: nie stanowiła zagrożenia zagrożenia na drodze, po karnawałowej imprezce zakrapianej alkoholem wróćcie oboje taksówką, nocnym, czy spacerkiem - może to się okazać początkiem bardzo miłego wieczoru...

Katarzyna Frendl - dziennikarka motoryzacyjna, od blisko 13 lat prowadzi kobiecy portal motoryzacyjny motocaina.pl. Jurorka Car Of The Year Polska, prowadząca autorski program telewizyjny Motozoom.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy