Czego pragną kobiety? 500-tki, Wranglera, a może Giulii?

Nie od dziś wiadomo, że ani zasobność portfela, ani rozmiar męskiego podzespołu, czy olśniewające piękno białogłowy, nie są tak ważne, jak umiejętności i temperament. Dlatego płeć piękna dwa razy pomyśli, jak będzie wyglądać w zakupionym samochodzie i sprawdzi, czy jest praktyczny.

- Och jaki słodziutki, prześliczne cacuszko - rozpływa się nad połyskującym w świetle reflektorów Fiatem 500 Red sympatyczna blondynka. Sprzedawcy salonu zamiast źrenic pojawia się wizerunek sędziwego władcy - to Zygmunt I Stary, nadający powagi banknotowi o nominale 200 zł. Jednak tuż po otworzeniu bagażnika okazuje się, że nie zmieści się w nim najnowsza mega walizka Luis Vuitton zakupiona przez panią w Paryżu. 

- Muszę mieć coś bardziej pakownego, ale z pazurem - stwierdza klientka. Jej wzrok pada niespodziewanie na Jeepa Wranglera. Zajmuje miejsce za kierownicą kultowego modelu amerykańskiej marki. - Jak tu się wysoko wsiada. Czy ja w wąskiej spódnicy dam radę? Chyba muszę mieć coś bardziej reprezentacyjnego - zastanawia się, zmierzając w stronę Alfy Romeo Giulii. Po dokładnych oględzinach samochodu przypomina sobie, że właściwie mąż ma podobne auto (BMW serii 3 - sprzedawca nie kryje zdziwienia, że znalazła gabarytowy odpowiednik), a ona potrzebuje pojazdu tylko na dojazdy do pracy. Włącza się rachunek ekonomiczny. 

Reklama

- Nie ma sensu kupować tyle blachy, może jednak Opel Corsa? Najwyżej walizkę wrzucę na tylne siedzenia! - cieszy się ze swojej idei. - No to ja już pani nie rozumiem, zawołam koleżankę - rezygnuje sprzedawca. Pod koniec emocjonującego dnia, kobieta wyjeżdża z salonu z kluczykami do małego, niemieckiego modelu...

Kobieto, puchu marny...

Czy zatem panie jeżdżą małymi samochodami, bo tego pragną? Ależ skąd! To zimna kalkulacja i racjonalny wybór. Przecież kobiety po urodzeniu potomka nie przestają nagle zwracać uwagi na przepiękne przedmioty, jakimi są niewątpliwie ekscytujące samochody. Gdy jednak mężczyzna kupi rasowego hot hatcha, do którego zmieści jedynie neseser, a niebawem będzie rozważać montaż instalacji gazowej, ona zdecyduje się na praktyczne w ruchu miejskim i oszczędne wozidło, w którym znajdzie się miejsce zarówno na foteliki dla dzieci, narzekającą wciąż na komfort podróżowania teściową, jak i bagaż na wypad za miasto. Choć wybór może i rozsądny, to taka "kierowniczka" z pewnym rozrzewnieniem spogląda na auto singielki, w którym pod maską bulgocze drapieżne V8, grzmiące basowo na każdym skrzyżowaniu, doprowadzając przechodniów do błyskawicznej ekstazy (lub poirytowania - zależy od stężenia benzyny we krwi lub jego braku).

Jak mnie widzą?

Mężczyznom podoba się idea kobiety kierującej sportowym autem, nawet wymieniają taką osobę jako wyjątkowo podniecający widok, jednak tylko wtedy, gdy piękna za kierownicą potrafi odpowiednio ujarzmić tę super maszynę. Renault Espace prowadzony przez kobietę jest więc dla mężczyzn o wiele bardziej przekonujący, bo odnosi się do instynktów matki - opiekunki, bezpieczeństwa, stabilizacji. Gorzej, jak wymarzona przez faceta bryka jest kierowana lub rozbita przez fankę stylu Britney Spears.

Kobiety wiedzą, że dojrzali mężczyźni wzdychają do pań poruszających się pakownym, rodzinnym autem, które - z jednej strony - nie rzuca się w oczy bezdzietnych konkurentów, a z drugiej nie jest kosztowne w zakupie i utrzymaniu, co podkreśla oszczędność i racjonalizm właścicielki. I mimo, że czasem żal serce ściska, właśnie na takie samochody z reguły decydują się panie.

Katarzyna Frendl - dziennikarka motoryzacyjna, od 12 lat prowadzi kobiecy portal motoryzacyjny motocaina.pl. Jurorka Car Of The Year Polska, prowadząca autorski program telewizyjny Motozoom.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy