Whitmarsh: To jeden z najlepszych sezonów w historii F1

Szef zespołu McLaren Martin Whitmarsh uznaje tegoroczny sezon za jeden z najlepszych w historii Formuły 1. Walka o mistrzostwo i konkurencyjność bolidów do samego końca będą elektryzować kibiców - uważa Anglik.

Do zakończenia rywalizacji o mistrzowskie tytuły pozostało jeszcze pięć eliminacji. W klasyfikacji generalnej kierowców nie ma zdecydowanego faworyta. Do tytułu indywidualnego mistrza świata nadal aspiruje pięciu kierowców z trzech różnych stajni.

W tym gronie jest trzech byłych mistrzów świata. Dwóch przedstawicieli w tej grupie ma ekipa McLarena. Mowa o Jensonie Buttonie i Lewisie Hamiltonie. Kolejnym jest Fernando Alonso z włoskiego Ferrari. Do tego ekskluzywnego towarzystwa, dołączyli dwaj kierowcy Red Bull Racing - Mark Webber i Sebastian Vettel.

Reklama

Różnice punktowe pomiędzy poszczególnymi kierowcami są niewielkie i takie pewnie pozostaną do ostatniego wyścigu o Grand Prix Abu Zabi.

"Sytuacja, w której na placu boju pozostaje pięciu kierowców z realnymi szansami na mistrzowski tytuł jest prawdziwym skarbem dla formuły 1. Szanse na mistrzowski tytuł zachowuje trzech byłych mistrzów świata. Mamy Jensona Buttona, Lewisa Hamiltona, Fernando Alonso... I to jest fantastyczne! Dlatego uważam, że to jeden z najlepszych sezonów w historii Formuły 1. Cokolwiek się stanie, myślę, że już dawno nie było takiej konkurencyjności wśród kierowców i konstruktorów. Jestem przekonany, że o wszystkim zadecyduje ostatni wyścig" - powiedział Martin Whitmarsh dla serwisu autosport.com.

Trudno się nie zgodzić z szefem McLaren, kiedy popatrzy się na klasyfikację generalną i prześledzi tegoroczną rywalizację. Po wprowadzeniu zakazu tankowania, zmieniła się taktyka zespołów. Konstruktorzy bolidów większość swoich prac skierowali w kierunku aerodynamiki, co spowodowało, że na torach o różnych charakterystykach, różne bolidy mają przewagę, podczas gdy inne tracą. Wspomina o tym szef McLaren, który wierzy w zwycięstwo jednego ze swoich kierowców.

"Słyszę różne opinie. Podobno bolidy Ferrari i Red Bulla są za mocne i za szybkie dla naszego auta. Nic sobie nie robię z tego typu dywagacji. Nie jesteśmy z tyłu i nasz samochód na pewno nie odstaje od czołówki. Wiem co mówię, bo nikt tak jak ja nie zna tego bolidu. Owszem, podczas ostatniego weekendu na torze Monza, Ferrari było szybsze, ale w Singapurze wszystko może się odwrócić. W tym sezonie wiele zależy od charakterystyki toru i odpowiedniego ustawienia auta. Nie można jednak zapominać o kierowcach. Mamy dwóch fantastycznych i do samego końca będziemy walczyć o tytuł. To niesamowite uczucie być częścią takiej rywalizacji" - zapewniał Martin Whitmarsh w wywiadzie dla serwisu autosport.com.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy