Robert Kubica ucieka z wózka inwalidzkiego

Szef stajni Lotus Renault Eric Boullier nie ma wątpliwości, że Polak wróci do kokpitu bolidu Lotus Renault. Gdy tak się stanie, zespół ograniczy do minimum, ryzyko, jakim będą starty Roberta w rajdach samochodowych. Tymczasem Polak chce już samodzielnie chodzić!

Sezon bez Roberta

Za kilka dni rozpocznie się kolejny sezon wyścigów o mistrzostwo świata Formuły 1. Sympatycy tego sportu w naszym kraju nie mają wesołych min, bowiem jedyny polski kierowca Robert Kubica z teamu Lotus Renault na oczach całego świata rozgrywa swój najważniejszy wyścig w życiu i karierze. I bynajmniej nie dzieje się na torze F1, ale w szpitalnym łóżku. Bolidem Roberta przez jakiś czas pozostanie wózek inwalidzki, zamiast modelu R31 wybudowanego w stajni Lotus Renault specjalnie z myślą o Polaku.

Kubica, w makabrycznym wypadku na trasie rajdu Ronde di Andora, prowadząc samochód Skoda Fabia wypadł z trasy i uderzył w barierkę ochroną. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, w miejscu gdzie uderzył samochód krakowianina, stwierdzono nieprawidłowości przy montażu tego fragmentu ogrodzenia. W wyniku niedbalstwa uszkodzona bariera wbiła się w auto Polaka powodując koszmarne obrażenia kierowcy Formuły 1, które stawiają pod znakiem zapytania powrót Kubicy za kierownicę bolidu F1.

Reklama

Kubica jest nieprzewidywalny

Nikt jednak nie dopuszcza tej możliwości. W tym gronie jest ścisłe kierownictwo zespołu Lotus Renault. Eric Boullier, szef stajni z Enstone od samego początku przekonywał, że Robert wróci do startów w F1.

"Robert ma wielką wewnętrzną siłę i nikt nie ma wątpliwości, że wróci do Formuły 1. Nikt nie jest jednak w stanie powiedzieć, kiedy to nastąpi. Chciałbym widzieć go za kierownicą już jutro, ale nie ma pośpiechu. To może stać się w tym roku lub w przyszłym, ale jesteśmy dobrej myśli. Robert jest po operacji. Rehabilituje się, ale co jest bardzo ważne, rehabilituje się z myślą o powrocie za kierownicę. Czeka, aż w końcu wstanie z łóżka. Przede wszystkim musi wrócić do normalnego życia". Optymistyczne jest to, że Robert każdego dnia robi niesamowite postępy w rehabilitacji. Dla niego i dla nas to ważne, że porusza ręką, palcami, a ruchy poszkodowanej ręki są coraz lepsze. Robert trenuje na tyle ciężko, na ile pozwala mu jego zdrowie. Stracił dużo na wadze. Na pewne rzeczy potrzeba jednak czasu, nawet, jeśli powrót do zdrowia następuje szybciej, niż oczekiwano. Robert, jest jednak nieprzewidywalny. Dochodzi do tego, że zrywa się z wózka inwalidzkiego i lekarze siłą musieli położyć go do łóżka" - opowiadał Eric Boullier na spotkaniu z kibicami F1 w Pradze.

Za trzy tygodnie stanie na nogi

W wydanym w piątek biuletynie medycznym szpitala Pietra Ligure poinformowano, że stan zdrowia Roberta Kubicy uległ znacznej poprawie, a za trzy tygodnie będzie mógł chodzić. Komunikat medyczny głosi, że Robert Kubica dobrze przeszedł ostatnią operację łokcia, której celem było poprawienie jego funkcjonalności.

"Kontynuowany jest program rehabilitacji ręki, barku oraz kończyny dolnej, którą za satysfakcjonującą uznali doktor Franceso Lanza oraz doktor Igor Rosello" - można wyczytać w biuletynie.

"Przewiduje się dalszą fazę oczekiwania w przebiegu leczenia wielokrotnych złamań, jakich doznał - poinformowali lekarze. - Można założyć, że za około trzy tygodnie możliwe będzie to, że zacznie poruszać się na obu kończynach dolnych." - przewidują lekarze prowadzący.

Będzie sprawny, ale o rajdach może zapomnieć

Eric Boullier jest święcie przekonany, że jego kierowca odzyska pełną sprawność fizyczną. Francuz jest pewien, że Robert nie straci też niczego na swojej wartości, jako kierowca wyścigowy, którą prezentował przed wypadkiem. Najprawdopodobniej jednak zespół zabezpieczy się przed podjęciem kolejnego ryzyka wiążącego się z udziałem Polka w rajdach samochodowych.

"Absolutnie, nie mam wątpliwości, że Robert powróci do pełnej sprawności fizycznej, oraz do swojej dawnej dyspozycji sportowej. Może to zrobić i wróci do Formuły 1. Nie mogę jednak obiecać, że będzie startował w rajdach. To skomplikowana sprawa... Na feralny rajd miał naszą zgodę. Kocha rajdy i w pełni go rozumiem. To, co się stało to wielkie nieszczęście. Oczywiście w przyszłości będzie inaczej. Kierowcy muszą w jakiś sposób się relaksować, lecz w przyszłości wspólnie ograniczymy ryzyko do minimum" - mówił szef Lotus Renault.

Kto wyleci z Renault?

Deklarację Boullier'a nie mogą pozostać bez pytania, co będzie z tymczasowym zastępcą Roberta - Nickiem Heidfieldem, kiedy Robert powróci do zespołu. Czy może zespół zechce odsunąć drugiego kierowcę Witalija Pietrowa. Francuz bardzo niechętnie wypowiada się w tej kwestii, mówiąc, że to odległa perspektywa.

"Nierozsądne byłoby jakiejkolwiek spekulowanie. Przed powrotem do kokpitu Robert musi zaliczyć wiele testów, nie tylko medycznych, ale także technicznych. Musimy być absolutnie pewni, że jest całkowicie gotowy do prowadzenia samochodu F1" - zakończył spotkanie w Pradze Eric Boullier.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy