Po raz pierwszy w historii F1

W niedzielę po raz pierwszy w historii Formuły 1 kierowcy wystartują w Grand Prix Singapuru. Wyścig ten będzie wyjątkowy jeszcze pod jednym względem, bowiem rywalizacja toczyć się będzie na torze ulicznym w nocy, przy sztucznym oświetleniu.

W niedzielę po raz pierwszy w historii  Formuły 1 kierowcy wystartują w Grand Prix Singapuru. Wyścig ten  będzie wyjątkowy jeszcze pod jednym względem, bowiem rywalizacja  toczyć się będzie na torze ulicznym w nocy, przy sztucznym  oświetleniu.

Takie warunki sprawiły, że firma Bridgestone, wyłączny dostawca ogumienia w Formule 1, zapowiedziała pomalowanie opon o miękkiej mieszance na wyścig w Singapurze specjalną odblaskową farbą. Chce w ten sposób ułatwić kibicom i dziennikarzom odróżnienie rodzaju kół, na jakich będą jeździć kierowcy.

Siła oświetlenia na ulicznej trasie w Singapurze wyniesie 3000 luksów, dwukrotnie więcej niż na stadionie piłkarskim. Na jego rozświetlenie zużyte zostanie 3180000 watów energii. By doprowadzić prąd do 1500 lamp zużyto 110 kilometrów kabli. W godzinach nocnych rozgrywany będzie nie tylko wyścig, ale i piątkowe treningi, oraz sobotnie kwalifikacje.

Reklama

Nocny wyścig to jeden z pomysłów wiceprezesa Międzynarodowej Federacji Samochodowej, Berniego Ecclestone'a, na uatrakcyjnienie F1. Jednak nie jest tajemnicą, że naciski w tej sprawie wywierały europejskie telewizje, które chciały, by transmisja przebiegała w porze korzystnej dla kibiców na Starym Kontynencie (będzie to w Singapurze godzina 20.00, w Europie 14.00).

- To drugi nowy wyścig w tegorocznym kalendarzu i drugi, po Walencji, rozgrywany na ulicznym torze, a ja bardzo lubię uliczne tory. Z punktu widzenia kierowców pora dnia nie robi dużej różnicy. Zasadniczym pytaniem jest to, jak się będzie jeździć przy sztucznym świetle, szczególnie, jeśli spadnie deszcz, bo światło będzie się odbijać w wodzie. Właśnie w takich warunkach pogoda może sporo namieszać - powiedział Robert Kubica z teamu BMW-Sauber.

Ponieważ Singapur debiutuje w kalendarzu MŚ, kierowcy nie mieli dotychczas okazji zapoznać się z tym obiektem. Mogli to robić wyłącznie na symulatorach. W czwartek zamierzają przespacerować się po trasie wytyczonej na ulicach miasta.

Grand Prix Singapuru otwiera azjatycką część sezonu, składającą się z trzech startów. 12 października kierowcy F1 wystartują w GP Japonii, tydzień później w GP Chin, natomiast rywalizację zakończą 2 listopada wyścigiem o GP Brazylii.

W decydującą fazę wkracza rywalizacja o tytuł mistrza świata. W klasyfikacji kierowców, z dorobkiem 78 punktów, prowadzi Brytyjczyk Lewis Hamilton z teamu McLaren-Mercedes, ale jego przewaga nad Brazylijczykiem Felipe Massą z Ferrari zmalała do jednego punktu.

Trzeci w stawce jest Kubica, który zgromadził dotychczas 64 punkty, a czwarty - broniący tytułu mistrza świata - Fin Kimi Raeikkoenen z Ferrari - 57 pkt. Cztery punkty do Raeikkoenena traci w tej chwili drugi zawodnik BMW-Sauber Niemiec Nick Heidfeld.

Natomiast w rywalizacji konstruktorów niemiecko-szwajcarski zespół jest trzeci, z dorobkiem 117 punktów i miejsce na podium ma już zapewnione. Walczy jednak wciąż o wyższą pozycję z ekipami McLaren-Mercedes - 129 i Ferrari - 134 punkty.

W niedzielę kierowcy będą mieli do pokonania dystans 309,087 km, czyli 61 okrążeń po 5067 m.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy