Kubica: Jestem Polakiem!

"Jestem od zawsze Polakiem, chociaż nigdy nie ukrywałem, że bardzo dużo zawdzięczam Włochom i bardzo je lubię" - wyznaje Robert Kubica na łamach włoskiej La "Gazzetta dello Sport" zapytany czy czuje się niejako "adoptowany" przez Włochy.

"Jestem od zawsze Polakiem, chociaż nigdy nie ukrywałem, że bardzo dużo zawdzięczam Włochom i bardzo je lubię" - wyznaje Robert Kubica na łamach włoskiej La "Gazzetta dello Sport" zapytany czy czuje się niejako "adoptowany" przez Włochy.

Prasa na Półwyspie Apenińskim żywo interesuje się wynikami naszego rodaka. Ostatnio obszerny materiał ukazał się w "La Gazzetta dello Sport". Włoskich dziennikarzy zastanawia regres wyników Roberta.

Kubica nie może tego sezonu zaliczyć do udanych, a przynajmniej jego pierwszej części. Gdyby przyjrzeć się wynikom, jakie dotychczas stały się udziałem Polaka, to nie znajdziemy wielu pozytywów, zwłaszcza gdy porównamy to z ubiegłym rokiem. Zero punktów i najlepszy tegoroczny rezultat -11. miejsce w GP Barcelony. Trzy wyścigi , których nie ukończył (GP Australii, Malezji, Monako ). Trzykrotnie poza pierwszą dziesiątką "pole position", najlepszy wynik kwalifikacji - druga linia i czwarte pole startowe w Australii.

Reklama

Co na to Robert? "Taki jest sport motorowy, każdy sezon tworzy inną historie...Nie jestem sfrustrowany. F1 to wbrew powszechnie panującej opinii, sport zespołowy, gdzie na wynik pracuje wiele osób. Jeżeli wszystko byłoby zależne tylko ode mnie, to mógłbym być zmartwiony, ale nawet ci, którzy znają tylko pobieżnie Formułę 1, powiedzmy tylko z TV, wiedzą, że dobre rezultaty to wykładnia wielu czynników. Cierpliwości... To jest F1, i jedyne co możemy teraz zrobić, to kontynuować pracę aby piąć się w górę" - odpowiada Kubica na łamach La Gazzetta dello Sport

Bez wątpienia jednym z najgorszych wspomnień tego sezonu pozostanie występ w ostatnim GP, które rozgrywano na torze ulicznym w Monako. "Gorzej już wypaść nie można i jedno jest w tym wypadku pewne, że można ten wynik poprawić" - ironizuje Kubica w tym samym dzienniku. "Trzeba jednak pamiętać, o GP Australii i GP Malezji, gdzie punkty uciekły nie z moje winy. Najpierw nieszczęśliwa kolizja z Sebastianem Vettelem, a w Malezji awaria silnika. Tylko w tych dwóch wyścigach zostałem pozbawiony kilkudziesięciu punktów. Jednak należy oddać sprawiedliwość i trzymać się realiów. Nasze wyniki są poniżej oczekiwań, ale to jest aktualne nasze miejsce" - tłumaczy nasz rodak.

Przy okazji tych wyjaśnień nie sposób pominąć wszelkie nowe techniczne rozwiązania. O ile jednak system KERS nie do końca sprawdza się jako czynnik mający ułatwić atakowanie i wyprzedzanie, to nie sposób rywalizować w tym sezonie bez kolejnej innowacji - podwójnego dyfuzora. Większość teamów dopiero w trakcie sezonu dokonywało modyfikacji bolidów, aby zamontowany dyfuzor właściwie spełniał swoją rolę.

Stało się tak po regulaminowych zawirowaniach wokół tego elementu. Dopiero werdykt Międzynarodowego Trybunału Apelacyjnego o zgodności tej modyfikacji z przepisami FIA zmusił zespoły do pracy i testów. Przed sezonem w podwójny dyfuzor wyposażone były tylko bolidy BrawnGP i Williams. Zespół Kubicy wykorzystał go dopiero w Turcji.

"Wielkie zespoły F1 to nie te ekipy, które zawsze wygrywają, ale te które w trudnych momentach szybko potrafią poprawiać swoje wyniki. Popatrzmy na Ferrari i McLarena, które odrabiają starty z początku sezonu. Jako team musimy zrobić to samo, ale dwa razy szybciej jeżeli chcemy dogonić pozostałych"- powiedział Kubica w La Gzzetta dello Sport

Włoska prasa rozpisuje się także na przyszłością Roberta Kubicy w Formule 1. Nie brakuje pytań o ewentualne występy w zespole z Maranello ( Ferrari ) i związek emocjonalny z Włochami, gdzie dorastał. "Tegoroczne wyniki nie mogą generować żadnych decyzji na przyszłość. Jestem spokojny, zadowolony i skupiam się na pracy w BMW. Wiem, że we Włoszech przyklejono mi etykietkę z napisem Italia, ale ja od zawsze jestem Polakiem, chociaż nigdy nie ukrywałem, że podobają mi się Włochy, że bardzo dużo zawdzięczam Włochom, zarówno jako sportowiec jak i osoba prywatna. Dochodzą do mnie głosy i zdaję sobie sprawę, iż wielu kibiców Ferrari marzy, aby w bolidach z tej stajni zasiadała para Alonso - Kubica. To są jednak tylko marzenia, a ja w tym momencie nie mam marzeń" - kończy rozmowę z La Gazzetta dello Sport Robert Kubica.

Robert Galiński

INTERIA360
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy