"Kubica dotarł na sam szczyt"

Roberta Kubicę (BMW Sauber) i Lewisa Hamiltona (McLaren-Mercedes) łączy przyjaźń rzadko spotykana w gronie kierowców Formuły 1.

"Poznaliśmy się, gdy mieliśmy trzynaście lat. Oczywiście było to na torze wyścigowym, bo gdzieżby indziej. Razem startowaliśmy w kartingu. Polubiłem go wtedy, ale przyjaźń kończyła się, gdy zaczynały się wyścigi. Zawsze byliśmy wielkimi rywalami. Każdy wyścig wygrywał któryś z nas, ale tylko o włos" - powiedział Hamilton w wywiadzie dla "Super Expressu".

"Robert jest człowiekiem, który ma do wszystkich wielki szacunek, a przez to inni traktują go podobnie. Uważam go za kierowcę, który jest piekielnie szybki, nigdy nie odpuszcza, jeździ na pograniczu ryzyka, ale fair. Od lat mówiłem wszystkim, że on kiedyś trafi do Formuły 1, ponieważ ma trzy cechy potrzebne do osiągnięcia tego celu: talent, wiarę we własne możliwości i skupienie na ciężkiej pracy" - podkreślił kierowca McLarena. Hamilton debiutował w Formule 1 w 2007 roku. Poprzedni sezon był dla niego niezwykle udany. Brytyjczyk walczył o tytułu mistrza świata, ale ostatecznie zakończył sezon na 2. miejscu za Kimi Raikkonenem z Ferrari.

Reklama

"Już w moim debiucie w F1 w Melbourne Robert przypomniał mi o sobie. Startowałem wtedy z czwartej pozycji, na pierwszym zakręcie nie udało mi się odeprzeć ataku Alonso, ale to, co zrobił Robert, wkurzyło mnie jeszcze bardziej. Wyprzedził mnie, przeprowadzając super-atak po zewnętrznej. Pomyślałem tylko "wow, muszę coś z nim zrobić". Zrewanżowałem się mu niezłym manewrem i wróciłem na trzecią pozycję. Później przyszedł pamiętny wyścig w Kanadzie - moje pierwsze zwycięstwo w Grand Prix i potworny wypadek Roberta. Nie mogłem uwierzyć, że nic mu się nie stało. Strasznie się martwiłem, ale kiedy dowiedziałem się, że wydostał się z bolidu, odetchnąłem z ulgą. Dostałem wiadomość przez radio podczas rund za samochodem bezpieczeństwa, że z Robertem będzie okej. Ucieszyłem się, bo jest jednym z moich najstarszych kumpli w stawce!" - wyznał Hamilton.

"Robert to twardziel i świetny kierowca. Wiem, że ma takie samo zdanie o mnie. Dotarł na sam szczyt po latach harówki. Mam nadzieję, że będzie świetnie spisywał się w tym sezonie, ale nie na tyle dobrze, żeby w klasyfikacji być wyżej ode mnie" - zakończył z uśmiechem 24-letni zawodnik.

Super Express/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy