Jest chętny na GP Niemiec

Przyszłość wyścigu Formuły 1 o Grand Prix Niemiec na torze Hockenheim w 2010 zadecyduje się za trzy miesiące. Organizatorzy imprezy wyznaczyli sobie ostateczny termin na podjęcie decyzji w tej sprawie do 31 marca.

Od kilku tygodni niemieckie media rozpisują się na temat problemów finansowych właścicieli toru w Hockenheim, którzy ogłosili niedawno, że mogą nie być w stanie zorganizować w 2010 roku wyścigu Formuły 1. Chęć przejęcia imprezy zapowiedział konkurencyjny obiekt - Nuerburgring, ale na razie sprawa nie jest rozstrzygnięta.

W tym sezonie straty finansowe Hockenheim oszacowano na sumę 5,3 miliona euro, zbliżoną do deficytu, jaki w ubiegłym roku odnotował Nuerburgring. Obydwa tory od wielu lat miały stałe miejsce w kalendarzu mistrzostw świata: pierwszy z nich pod szyldem Grand Prix Niemiec, a drugi - GP Europy.

Reklama

Teraz rywalizacja o GP Europy trafiła do Walencji, a GP Niemiec rozgrywane jest na przemian na obydwu obiektach, przy czym w 2008 roku kierowcy gościli na Hockenheim, a w przyszłym sezonie pojawią się na Nuerburgringu.

Straty finansowe notowane przez organizatorów tegorocznej GP Niemiec, sprawiły, że w dobie kryzysu gospodarczego na światową skalę rząd krajowy, ani władze centralne Niemiec, nie chcą dokładać do dziury w ich budżecie. Odmowę przekazania środków już otrzymał dyrektor toru Hockenheim Karl-Josef Schmidt.

W nieco lepszej sytuacji jest jego odpowiednik z Nuerburgringu - Walter Kafitz, który - jak zapewnia - wciąż może liczyć na hojność lokalnego biznesu. Zapowiada on przejęcie praw do organizacji zawodów Formuły 1 od Hockenheim w 2010 roku, a także regularne organizowanie GP Niemiec w następnych latach.

Sport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy