Jechał jak blondynka
Team Ferrari postanowił wprowadzić zmiany po ostatnim incydencie Felipe Massy podczas Grand Prix Singapuru, kiedy to odjechał on z pitstopu, pociągając za sobą wąż paliwowy.
Jak informuje "Przegląd Sportowy", od najbliższego wyścigu włoski zespół będzie używać przy postojach kierowców tradycyjnego "lizaka". Tym samym w boksach znów pojawi się mechanik zwany lolipop-man.
Decyzja została spowodowana wadliwym działaniem systemu świetlnego, który sprawił, że Brazylijczyk zbyt wcześnie ruszył ze stanowiska po tankowaniu. Zastosowanie "lizaka" ma być pewniejsze, ponieważ za jego użycie będzie odpowiadać człowiek, a nie elektronika.
Szef zespołu z Maranello Stefano Domenicali przyznał, że system świetlny pozwalał oszczędzić więcej czasu. Jednak w obecnej sytuacji powrót do "lizaka" jest najrozsądniejszym rozwiązaniem, ponieważ wprowadzi więcej spokoju do ekipy mechaników obsługującej bolidy F1.
Dodajmy, że przypadek Massy, który niczym blondynka podróżował z wystającym z auta wężem do tankowania nie był jedyny. Kilka tygodni wcześniej podobny problem, ale o mniejszych konsekwencjach miał drugi z kierowców Ferrari, czyli Kimi Raikkonen.