GP Singapuru rozpocznie decydującą fazę walki o tytuł
Niedzielny wyścig o Grand Prix Singapuru, rozgrywany na ulicznym torze i przy sztucznym oświetleniu, rozpocznie decydująca fazę mistrzostw świata Formuły 1. Będzie to 15. z 19 tegorocznych eliminacji, ale jeszcze nie wyłoni zdobywców tytułów.
W stawce 24 kierowców Robert Kubica z teamu Renault jest uważany za jednego z tych, którzy szczególnie lubią ścigać się na ulicach miast. W tym sezonie Polak potwierdził to zajmując trzecią pozycję w Monte Carlo podczas GP Monaco. Jednak w Singapurze jak dotąd nie wiodło mu się najlepiej, bowiem w 2008 roku był tu dopiero 11., a poprzednio ósmy.
"Powinniśmy zachować ostrożność, chociaż Singapur jest najbliższy, jeśli chodzi o charakterystykę, do Monte Carlo. Jednak w Monaco jeździliśmy ponad cztery miesiące temu. Chciałbym, żeby nasz bolid był tak konkurencyjny i tak łatwy w prowadzeniu, jak wtedy. Ja mógłbym od razu cisnąć, a mechanicy mieliby mniej pracy nad wyciągnięciem maksymalnych osiągów. Od wiosny sytuacja w Formule 1 zmieniła się i teraz to wgląda trochę inaczej. Walczymy w wyjątkowo mocnej stawce, a ostatnio ciasno zrobiło się też za naszymi plecami" - powiedział Kubica.
"Grand Prix Singapuru to zawsze jest jeden z najtrudniejszych weekendów w sezonie i to pod każdym względem. Jeździmy w nocy i wszystko praktycznie dzieje się bardzo późno, więc nasz tryb pracy jest inny, niż zwykle. Sam tor jest też dużym wyzwaniem, szczególnie pod względem fizycznym, ponieważ nie ma zbyt długich prostych, a większość trasy to dość ostre zakręty. Do tego prędkość jest raczej niska, więc wyścig jest bardzo długi - trwa blisko godzinę i 50 minut" - dodał.
W Singapurze jest niewiele okazji do wyprzedzania, a najdogodniejsze warunki do walki o wyższą lokatę daje prosta poprzedzająca zakręt numer siedem.
"Na wcześniejszych zakrętach jest sporo nierówności i łatwo stracić kontrolę nad bolidem, co utrudnia utrzymywanie tempa kierowcy jadącego przede mną, a tylko wtedy można przystąpić do ataku. Chociaż, z tego co pamiętam, przed rokiem nawierzchnia była tam lepsza niż wcześniej. Z torami ulicznymi zawsze jest problem w tym, że poza nagumowaną przez cały weekend linią wyścigową jest słaba przyczepność, a często jest bardzo zabrudzona. Jeśli tylko się poza nią wyjedzie, to można się trochę przeliczyć" - zaznaczył Kubica.
"Najbardziej niebezpieczna jest szykana zakrętu numer dziesięć, gdzie błąd może sporo kosztować. Głównym problemem są tam wysokie krawężniki, na których już nie raz bolidy wylatywały w powietrze, szczególnie za pierwszym razem. Przed rokiem już wszyscy braliśmy na to poprawkę i było już mniej takich zdarzeń" - dodał.
Przed azjatycką częścią sezonu Międzynarodowa Federacja Samochodowa przypomniała jak wygląda sytuacja kierowców pod względem użycia jednostek napędowych. W najlepszej sytuacji są Australijczyk Mark Webber, kierowcy Renault i Brazylijczyk Rubens Barrichello z Williams-Cosworth, którzy mają do dyspozycji po dwa nowe silniki.
Pola manewru w tej kwestii nie mają już Hiszpan Fernando Alonso i Brazylijczyk Felipe Massa z Ferrari, a jeśli zamontują nowe silniki stracą po 10 miejsc na starcie najbliższego wyścigu.
Webber jest liderem MŚ, z dorobkiem 187 punktów. Drugi jest Brytyjczyk Lewis Hamilton z McLaren-Mercedes (jeden silnik w rezerwie) - 182, a trzeci Alonso - 166. Kubica zajmuje ósmą lokatę - 108 pkt.