Formuła 1 wraca na ulicę. Będzie ósmy zwycięzca?

W niedzielę na ulicach malowniczej Walencji po raz piąty kierowcy Formuły 1 będą rywalizować w wyścigu o Grand Prix Europy, ósmej eliminacji mistrzostw świata. W tym sezonie siedem dotychczasowych startów przyniosło siedmiu różnych zwycięzców z pięciu teamów.

"Chyba nikt nie może narzekać na brak emocji, a wskazanie kolejnego zwycięzcy to prawie jak trafienie głównej nagrody na loterii. Przynajmniej ja się nie podejmuję tego" - powiedział w rozmowie ze stacją BBC były mistrz świata Brytyjczyk Nigel Mansel.

Biorąc pod uwagę prawo serii, czyli zakładając, że ósmy wyścig przyniesie ósmego triumfatora w sezonie, na typowanie dał się namówić szef sekcji sportowej we włoskiej firmie Pirelli, oficjalnym dostawcy opon. Paul Hembery uważa, że w Walencji na najwyższym stopniu podium stanie Michael Schumacher z Mercedes GP.

"Kiedy bolidy wyjeżdżają na ulice, to zawsze warto przyjrzeć się takiemu kierowcy jak Michael, szczególnie jeśli zdobędzie pole position, albo przynajmniej będzie w czołowej trójce kwalifikacji. Ja mógłbym spokojnie właśnie na niego postawić duże pieniądze przed tym wyścigiem. Walencja jest trochę podobna do Monte Carlo, a tam +Schumi+ czuje się zawsze świetnie" - powiedział Hambery.

Siedmiokrotny mistrz świata F1 jest rekordzistą jeśli chodzi o liczbę triumfów w GP Europy. Wygrywał tę imprezę w 1994 na hiszpańskim torze Jerez oraz pięciokrotnie na niemieckim Nuerburgringu w latach 1995, 2000-01, 2004 i 2006. W tym roku miał jednak sporo pechowych startów i z dorobkiem dwóch punktów zajmuje dopiero 18. miejsce w MŚ. Zresztą od wznowienia kariery w 2006 roku jeszcze nie zdołał stanąć na najwyższym stopniu podium.

Udało się to za to jego koledze z teamu i rodakowi Nico Rosbergowi, który pierwszy sukces w karierze odnotował w kwietniu podczas Grand Prix Chin w Szanghaju.

Oprócz Niemca na najwyższym stopniu podium stawali w tym roku kolejno: Brytyjczyk Jenson Button z McLaren-Mercedes w GP Australii, Hiszpan Fernando Alonso w GP Malezji, Niemiec Sebastian Vettel z Red Bull-Renault w GP Bahrajnu, Wenezuelczyk Pastor Maldonado z Williams-Renault w GP Hiszpanii, Australijczyk Mark Webber z Red Bull-Renault w GP Monaco oraz Brytyjczyk Lewis Hamilton z McLaren-Mercedes w ostatniej GP Kanady.

Sukces Hamiltona w Montrealu pozwolił mu objąć prowadzenie w klasyfikacji kierowców, w której zgromadził 88 punktów - o dwa więcej od Alonso; trzy od Vettela, mistrza świata z ostatnich dwóch sezonów; dziewięć od Webbera i 11 od Rosberga. Szósty w stawce jest Fin Kimi Raikkonen z Lotus-Renault, z dorobkiem 55 pkt.

Raikkonen to mistrz świata z 2007 roku, który po dwóch latach startów w rajdach samochodowych wrócił w tym sezonie do Formuły 1. Jednak coraz częściej się spekuluje, że jego wyniki nie spełniają do końca oczekiwań szefów teamu.

Głos w tej sprawie, podczas wyścigu w Montrealu, zabrał nieoczekiwanie były kierowca Jacques Villeneuve. Kanadyjczyk stwierdził w jednym z wywiadów, że na miejscu właścicieli zespołu posiadającego duży potencjał zwolniłby Fina i "dał szansę zdolniejszemu kierowcy".

Raikkonen, zwany w środowisku "Icemanem" ze względu na swoje opanowanie, nie zabrał głosu w tej sprawie. Mimo to ostatnio przestał się pojawiać w giełdzie nazwisk potencjalnych zwycięzców kolejnych wyścigów. Najlepsze jego rezultaty po powrocie, to drugie miejsce w Bahrajnie i trzecie w Hiszpanii. Jednak w dwóch ostatnich startach wypadał słabiej - był ósmy w Kanadzie i dziewiąty w Monaco.

W klasyfikacji MŚ konstruktorów Lotus-Renault zgromadził 108 punktów i wyprzedza Ferrari - 97. Przed nim znajdują się ekipy Red Bull-Renault - 164 i McLaren-Mercedes - 133.

Na ulicach Walencji kierowcy będą mieli do pokonania dystans 308,883 km, czyli 57 okrążeń po 5,419 km.

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy