Formuła 1: Ferrari dołku na początku sezonu

Włoska Scuderia Ferrari jest w wyraźnym dołku na początku sezonu. Włosi nie mogą się pogodzić, że bolidy Red Bull Racing i McLaren są zdecydowanie szybsze.

Bolid 150 Italia teamu Ferrari regularnie zbiera cięgi w tym roku od mistrzowskiego Red Bull Racing i McLaren'a. Samochody Cavallino nie są w stanie skutecznie rywalizować z tymi rywalami. Mało tego, prezentują poziom zbliżony do Lotus-Renault i Mercedes GP.

Włosi nie są przyzwyczajeni do porażek, dlatego we włoskiej prasie rozpoczęto "polowanie na czarownice". Na pierwszy ogień poszedł szef zespołu Stefano Domenicali, którego dymisję przepowiedziały już niektóre dzienniki. Nic takiego jak na razie się nie stało, więc trzeba poszukać innego winnego. Trafiło na bolid 150 Italia i redukcję kosztów wprowadzoną przed kilkoma laty przez Międzynarodową Komisję Sportów Motorowych (FIA) w 2009 roku.

Reklama

Włoski magazyn "Autosprint" w jednej z publikacji postawił pytanie i sam sobie odpowiedział. "Kiedy ostatni raz rywale skopiowali jakiś element Ferrari? To był rok 2008, kiedy Ferrari zaprojektowało otwór w nosie. Od tego czasu nikt nie zwracał uwagi na to co robi Ferrari".

"Autosprint" twierdzi, że Ferrari sporo straciło na cięciu kosztów w Formule 1. Wcześniej team z Maranello mógł korzystać ze swoich dwóch prywatnych torów testowych w każdej chwili, a od kilku lat jest to zabronione.

Tymczasem piętą achillesową bolidu 150 Italia jest aerodynamika. Fachowcy zajmujący się F1 zauważali jeszcze przed sezonem zasadniczym, że auto Ferrari jest skonstruowane bardzo zachowawczo i brakuje w nim innowacyjnych elementów. Zimą zespół miał problemy ze swoim tunelem aerodynamicznym, który okazał się źle wykalibrowany. Włosi zdecydowali się gościnie skorzystać tunelu aerodynamicznego Toyoty w Kolonii. Na pewno nie pozostało to bez wpływu na konstrukcję samochodu.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy