Ferrari? Pójście na łatwiznę!
Robert Kubica twierdzi,że nigdy nie uderzy mu "sodówa" do głowy. To człowiek o naprawdę silnym charakterze, który wie, jak wypracować sobie sukces.
Przed tym sezonem pojawiły się spekulacje prasowe o rzekomym przejściu Kubicy do zespołu Ferrari. Dla polskiego kierowcy byłoby to jednak pójście na łatwiznę. Od dawna twierdzi, że lepiej jest sprawić niespodziankę z niedocenianym BMW niż zwyciężać z faworyzowanym Ferrari.
- Nie mam wątpliwości, że lepiej smakuje ciężko i wspólnie wypracowane zwycięstwo niż wejście na Olimp z mniejszym wysiłkiem. Przesiąść się do Ferrari i wygrać? Sądzę, że mam szansę na większą satysfakcje. Wraz z Nickiem Heidfeldem udowodnili w pierwszych wyścigach tego sezonu, że BMW nie stoi już na straconej pozycji do Ferrari i McLarena.
Polak na każdym kroku podkreśla, jak wiele czynników składa się na sukces w Formule 1: - To nie jest sport o którym można powiedzieć: "O, Schumacher był dobry, to jest pierwszy, Alonso był trochę gorszy, jest drugi. A Kubica dwunasty." Są kierowcy, którzy zajmują lepsze pozycje niż ich umiejętności, przede wszystkim dlatego, że są w dobrych zespołach. To dowodzi, jak ważny jest bolid i zespół, w którym się pracuje.
We współczesnym sporcie często nawet szeregowy piłkarz ma psychologa. Kubica twierdzi, że go nie potrzebuje. - Najlepszym psychologiem dla siebie jestem ja sam. Jeżeli ktoś potrzebuje psychologa i wie o tym, to powinien do niego iść. Ja nie muszę.
Nie oznacza to, ze Formuła1 to sport, w którym liczy się tylko technologia, a nie człowiek. - Połowa sukcesu rodzi się w głowie. Ktoś z mocną psychiką może nie będzie szybszy, ale z pewnością może nie przysparzać sobie kolejnych problemów.
Wyścigi na tym poziomie wymagają automatyzmu reakcji, nic nie może rozpraszać. - Za pierwszym razem są emocje. Teraz to jest automatyczne jak picie wody. Wsiadam i jadę. Emocje pojawiają się dopiero potem, gdy się osiągnie wynik - tłumaczy. Nie osiada na laurach: - Staram się być skoncentrowany, a nie marzyć i bez przerwy rozmyślać o tym, jak to pięknie było na podium na torze Monza.
Kubica twierdzi, że na pierwszym etapie kariery bardzo pomogli mu rodzice. Sami musieli się wiele napracować na sukces syna, a przede wszystkim uwierzyć w jego talent. Ale mama wciąż się denerwuje podczas wyścigów. - Mamy zwykle mówią: "Powodzenia, ale jedź powoli".- śmieje się Kubica
Pytany, czy czuje się obywatelem świata, odpowiada: - Czuję się Polakiem, tu się urodziłem i tu dorastałem. A to, że mówię, że trzeba wyjechać za granicę, żeby się rozwijać? Będąc kierowcą wyścigowym nie odwracam się od Polski, mówię tylko, jak jest. Jak powiem, że wracam do domu, to mam na myśli Polskę.