F1. Czy wyścigi bez kibiców mają sens?

​Włoch Antonio Giovinazzi, zawodnik zespołu Formuły 1 Alfa Romeo Racing Orlen, gdzie kierowcą rezerwowym i testowym jest Robert Kubica pozytywnie ocenił plan rozpoczęcia sezonu przy pustych trybunach.

Taką deklarację złożył podczas wywiadu udzielonego brytyjskiemu Sky Sports.

"Obecnie najważniejsze jest zrobić wszystko co możliwe, aby sezon się rozpoczął. Oczywiście z zachowaniem wszystkich środków bezpieczeństwa. Jedna z opcji przewiduje wyścigi bez publiczności, jestem za nią, gdyż inaczej z powodu pandemii koronawirusa nie ruszymy do końca roku" - powiedział włoski kierowca.

Giovinazzi dodał, że tylko takie tymczasowe rozwiązanie może umożliwić rozpoczęcie rywalizacji.

"Pandemia wcześniej czy później wygaśnie, nasi fani wrócą na trybuny, a teraz będą chociaż mogli nas dopingować zdalnie" - dodał.

Projekt rozpoczęcia sezonu bez publiczności na trybunach deklaruje koncern Liberty Media, właściciel Formuły 1. Aby do minimum zmniejszyć zagrożenie koronawirusem, ograniczona ma być także ilość personelu technicznego pracującego w trakcie wyścigu.

Dodatkowo Liberty Media przewidują w kilku przypadkach rozgrywanie poszczególnych rund tydzień po sobie, praktycznie bez przerw. Tak ustawiony kalendarz - zdaniem projektodawców - pozwoli do końca roku rozegrać od 15 nawet do 18 wyścigów.
 
Rozgrywaniu wyścigów bez publiczności kategorycznie sprzeciwia się natomiast dwóch działaczy: były prezydent Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) Brytyjczyk Max Mosley i wieloletni szef Formuły Bernie Ecclestone. Obaj skrytykowali ten pomysł.

"Wyścigi bez kibiców na trybunach nie mają najmniejszego sezonu, kierowcy jeżdżą dla fanów, a nie tylko dla siebie. Do tego wyścigi bez kibiców byłyby katastrofą finansową dyscypliny" - powiedział ostatnio Mosley.

Obaj uważają, że jedynym rozwiązaniem jest całkowite odwołanie sezonu 2020.

"Formułę 1 powinno się odwołać. I to cały sezon, gdyż nikt nie wie, co się wydarzy za kilka dni, a tym bardziej za kilka tygodni. Nikt rozsądny nie będzie organizował przecież wydarzeń, które mogą grozić rozszerzeniem pandemii" - twierdzi Ecclestone.

Rozszerzająca się na świecie pandemia koronawirusa spowodowała, że odwołano lub przełożono na inny termin już dziewięć pierwszych wyścigów. Ostatnio w planach Liberty Media było rozpoczęcie rywalizacji w połowie czerwca od wyścigu o Grand Prix Kanady w Montrealu, ale ten także został odwołany.

Wcześniej taki los spotkał imprezy w Australii, Bahrajnie, Wietnamie, Chinach, Holandii, Hiszpanii, Monako i Azerbejdżanie. Kolejne w kalendarzu są GP Francji (28 czerwca) i Austrii (5 lipca), ale ich organizacja także stoi pod znakiem zapytania.

Reklama
PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy