Barrichello: Dedykacja dla Felipe

Rubens Barrichello z teamu Brawn GP wygrał Grad Prix Europy rozegrane na torze w Walencji. Brazylijczyk pierwszy raz od pięciu lat (GP Chin 2004) stanął na najwyższym podium. Kolejne miejsca na podium zajęli Lewis Hamilton ( McLaren ), i Kimi Raikkonen ( Ferrari ).

Rubens Barrichello minął jako pierwszy linie mety niedzielnego GP Europy w Walencji. Brazylijczyk, startujący z trzeciego pola startowego cały wyścig pojechał perfekcyjnie. Dodatkowo w zwycięstwie kierowcy teamu Brawn GP pomógł błąd zespołu mechaników Lewisa Hamiltona ( McLaren ), który przez większość wyścigu przewodził stawce bolidów.

Był to pierwszy triumf Brazylijczyka od pięciu lat, kiedy to w barwach Ferrari wygrał Grand Prix Chin. Na konferencji prasowej po wyścigu Rubens nie krył emocji i łez wzruszenia i odpowiadał na pytania "łamanym głosem".

Reklama

- Przepraszam, ale jeszcze emocje dają znać o sobie. Moje zwycięstwo chciałbym zadedykować Felipe Massie. Ciężko po takim wydarzeniu powiedzieć coś mądrego. Dlatego ograniczę się tylko do kilku słów. To był fantastyczny wyścig, bolid spisywał się znakomicie i z tego miejsca dziękuję całemu zespołowi za kapitalną prace - ograniczył swoją wypowiedź Barrichello.

Bardziej wylewny w swoich opiniach był kierowca McLaren Lewis Hamilton, który wywalczył drugą pozycję. Anglik może mieć spore pretensję do swoich mechaników, bowiem ich błąd, zadecydował o tym, że Hamilton nie stanął na najwyższym podium. Lewis nie rozdzierał jednak szat i podszedł z dużą wyrozumiałością do całej sytuacji.

- Wygrywamy, jako zespół i przegrywamy jako zespół. Tym razem przegraliśmy, ale może nie to jest najważniejsze. Istotne jest to, że w trzech ostaniach wyścigach pokonaliśmy przepaść, jak nas dzieliła od najlepszych. To był naprawdę niesamowity postęp i ogromna praca jaką włożył zespół. Naprawdę osiągamy bardzo dobrze rezultaty i musimy iść tym tropem - powiedział Lewis Hamilton.

- Wracając do wyścigu. Pierwszą część kontrolowałem wypadki na torze. Później miałem małe problemy przy zmianie opon, a kiedy wyjechałem na tor, nie mogłem utrzymać takiego tempa, które pozwalałoby się zbliżyć do Rubensa i zaatakować jego pozycję. Mimo to wracam do domu zadowolony - dodał Hamilton.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy