Testujemy używane: Ford sierra

Tym razem prezentujemy samochód, który przez wiele lat całkiem dobrze radził sobie na rynku. Obecnie dość mocno się postarzał, niemniej jednak dzięki niskim cenom wywoławczym możemy być pewni, że jego dni nie są jeszcze policzone.

Ford Sierra, bo o nim mowa, przyszedł na świat w 1982 roku. Pierwsze pojawiły się: pięciodrzwiowy hatchback (berline) oraz pakowne, acz mało urodziwe kombi. Z biegiem czasu ofertę poszerzono o wersję trzydrzwiową (mało popularną) i klasycznego czterodrzwiowego sedana. Przez 11 lat produkcji auto dwukrotnie (w 1987 r. i 1990 r.) przeszło kurację odmładzającą. W obydwu przypadkach ograniczała się ona do subtelnych zmian we wnętrzu oraz retuszu pasa przedniego.

Z perspektywy dnia dzisiejszego można powiedzieć, że stylistom zabrakło nieco polotu, ale z drugiej strony, dzięki spokojnym kształtom Sierra przez długi okres opierała się duchowi czasu.

Po zajęciu miejsca w środku, będziemy mile zaskoczeni. Wygodne fotele i spora ilość miejsca zapewnią przyjemną podróż. Szczególnie kierowca nie może za bardzo narzekać, chociażby z racji na doskonałą widoczność i czytelne wskaźniki. Deska rozdzielcza, mimo że przestarzała, prezentuje się dość oryginalnie. Została ona podzielona na segmenty, z których każdy zwrócony jest w stronę kierującego. Widać, że w przeciwieństwie do stylistów tworzących linię nadwozia, tym odpowiedzialnym za kształty kokpitu nie brakowało ikry. Szkoda tylko, że bardzo pozytywny obraz wnętrza psują nieco "boczki" drzwi. Materiały użyte do ich wykończenia są twarde i tandetne (często odchodzi tapicerka), a swoim kształtem prezentują równie wysoki poziom, co kolejne odcinki "Mody na Sukces".

Reklama

To tyle, jeżeli chodzi o wrażenia estetyczne, chociaż w gruncie rzeczy i tak są one bez znaczenia. Nikt, kto kupuje auto za 3 tys. zł, nie zwraca przecież większej uwagi na stylistykę. Priorytetem są zazwyczaj koszty utrzymania, ilość miejsca czy osiągi.

Do napędu tych aut stosowano szeroką gamę jednostek napędowych. Od sześćdziesięciokonnego motoru 1,3 l., który o swej obecności informował kierowcę jedynie głośnym wyciem i ogromnym apetytem na paliwo, aż po dwustudwudziestokonne silniki serii "Cosworth", przewidziane raczej dla samobójców. Największą popularnością cieszą się benzynowe 1.6 l. (75-80 KM) i 2,0 l. (100- 125 KM) oraz diesle 2,3 l. (67 KM) i 1,8 l. TD (75KM). Dużo mniej popularne były benzynowe: 1,8 l. o mocy 90 KM, wyczynowy 2,0 l. Cosworth (220KM), oraz "Vszóstka" 2,9 l. (145 KM).

Testowany egzemplarz wyposażony był w jednostkę o pojemności 2000 cm3 i mocy 125 KM. Wykonana w technice ośmiozaworowej, wydaje się ona być odpowiednią dla samochodu tej wielkości. Dwa wałki rozrządu w głowicy oraz wielopunktowy, sterowany elektronicznie wtrysk paliwa pozwalają cieszyć się dynamiczną jazdą. Co ciekawe, nie trzeba się martwić np. o stan paska rozrządu, ponieważ do napędu wałków posłużył solidny łańcuch.

Wypada także wspomnieć o rewelacyjnych osiągach. Zdaniem Forda, Sierra z tym silnikiem "robi setkę" w mniej niż 10 sekund, co stawia samochód w gronie pojazdów więcej jak dynamicznych. Spalanie można utrzymać w rozsądnych granicach (7/12 litrów/100 km), a zapas mocy, jakim ów silnik dysponuje zapewnia bezstresowe wyprzedzanie. Niestety, znalezienie dzisiaj dobrze utrzymanego auta z tym motorem graniczy z cudem, zwłaszcza, że nawet najmłodsze egzemplarze mają za sobą prawie trzynastoletni staż pracy. Także deklarowane osiągi są raczej trudne do uzyskania z uwagi na znaczny stopień wyeksploatowania samochodów. Mimo to, nawet zaniedbana Sierra 2,0 DOHC, potrafi całkiem sprawnie zostawić "spod świateł" niejeden współczesny pojazd.

Niestety, nie tylko wygląd nadwozia zdradza wiek konstrukcji. W aucie zastosowano kradnący miejsce, klasyczny układ napędowy. Podobnie jak np. w BMW, także i tutaj umieszczony wzdłużnie z przodu silnik, przekazuje moc na koła tylne. Wprawdzie nie brakuje opinii, że gdyby Bóg preferował przedni napęd to chodzilibyśmy na rękach, jednak zważywszy na to, co dzieje się chociażby w polityce, nie odważymy się mieszać religii z motoryzacją. Zdania i tak są już mocno podzielone, a spora grupa osób nie wyobraża sobie jazdy czymkolwiek, co nie jest napędzane na tylną oś. Bezsprzecznie, rozwiązanie takie ma szereg zalet.

Także i my, podzielamy ten pogląd, ale dynamika jednostki 2,0 DOHC nie idzie w parze z właściwościami jezdnymi auta. Sierra to przede wszystkim wygodny rodzinny pojazd i patrząc pod tym kątem, zastosowanie napędu RWD wydaje się chybionym pomysłem. Niedoświadczeni kierowcy, zwłaszcza zimą mogą mieć spore problemy z opanowaniem "nerwowego" tyłu, a miękkie zawieszenie także w lecie nie zapewnia takiej precyzji prowadzenia, jakiej można by sobie życzyć.

Co więcej, szeroki tunel mieszczący wał napędowy kradnie sporo przestrzeni na nogi. Być może idealnie utrzymana Sierra prowadzi się dużo lepiej od tych, jakimi mieliśmy okazję jeździć, ale mówiąc szczerze znalezienie dzisiaj takiego rodzynka jest trudniejsze, niż trafienie szóstki w "totka". Mając idealny egzemplarz, pozbywanie się go po obecnych cenach jest co najmniej lekkomyślne, dlatego też na sprzedaż wystawiane są w większości auta wymagające sporo pracy?

Miękkie zawieszenie nie wpływa zbyt dobrze na prowadzenie (auto dość znacznie przechyla się w zakrętach), ale zapewnia naprawdę wysoki komfort.

W połączeniu z wygodnymi fotelami i przestronnym wnętrzem powinno to gwarantować przyjemna podróż. Powinno, bo niestety na wrażenia z jazdy składają się jeszcze inne cechy. Cóż, wiek i przebieg muszą zrobić swoje. Dokuczać będzie hałaśliwe wetrze. Skrzypienie i trzaski są na porządku dziennym, a odgłosy, jakie wydaje tylna półka mogą stać się przyczyną migreny. Pomagają nieco różnego rodzaju filcowe podkładki, ale w gruncie rzeczy jest to niestety, walka z wiatrakami. "Rozwiązać" problem może jedynie przyzwoitej klasy sprzęt grający?

Na ogół samochody są dobrze wyposażone. Często można spotkać szyberdach (którego korbka lubi od czasu do czasu zostać w ręce), pionową regulację fotela kierowcy, welur, "elektrykę" czy np. wspomaganie kierownicy. Radzimy unikać egzemplarzy pozbawionych tego ostatniego.

Nie licząc wspominanego tunelu biegnącego przez środek, wnętrze jest wygodnie rozplanowane. Do dyspozycji mamy duży schowek, kilka mniejszych półeczek i sporo miejsca. Bagażnik jest pojemny, chociaż ma typową dla konstrukcji z początku lat osiemdziesiątych wysoką krawędź załadunku. W sedanie zawiasy wnikają do wnętrza.

Coraz trudniej o znalezienie Forda Sierry, którego stan rokowałby bezproblemową eksploatację. Użytkownicy najczęściej skarżą się na problemy z alternatorem, rozrusznikiem i cieknące pompy wodne. Dość szybko kończą się też łożyska (te na tylnej osi kłopotliwe w wymianie).

Przed kupnem warto zwrócić baczną uwagę na stan nadwozia, które dość szybko poddaje się działaniu rdzy. Naprawy są kosztowne, a raz zaczęte ciągną się w nieskończoność. Pomiar ciśnienia w cylindrach pozwoli nam określić czy silnik, aby przypadkiem nie dokonuje żywota. Należy dodać, że w jednostkach dwulitrowych głowice mają tendencję do pękania, trzeba więc, od czasu do czasu kontrolować poziom płynu chłodzącego. Zaniedbanie tej banalnej czynności może doprowadzić do zatarcia silnika, a taki defekt odciśnie się głębokim piętnem na domowym budżecie.

Sierrę trapią także inne, mniej poważne dolegliwości. Powszechny jest np. problem z tylnymi światłami, które "gubią masę". Objawia się to dziwnym zachowaniem świateł stopu i postojowych, które w czasie hamowania migają na przemian, niczym lampki choinkowe. Łatwo sobie z tym poradzić prowadząc do nich osobny przewód "z masą" lub też bardzo, ale to bardzo dokładnie wyczyścić wszystkie styki.

Innymi komplikującymi życie elementami, potrafią być zamki drzwi. Wprawdzie nie trzeba się obawiać o przedmioty pozostawione w aucie, gdyż jego zamknięcie nie sprawia kłopotów. Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy chcemy do niego wejść.

Początkowo współpracy odmawia zamek kierowcy, i jesteśmy zmuszeni otwierać auto od strony pasażera. Gdy także i ten zamek zacznie szwankować, trzeba będzie dostać się do wnętrza w dość oryginalny sposób. Jak? Na kolanach przez bagażnik, który z racji tego, że otwierany jest stosunkowo rzadko, pozostaje ostatnią deską ratunku. Bardziej doświadczeni wożą nawet w kufrze kij, którym w razie usterki "wkładek" mogą dosięgnąć do klamki drzwi tylnych...

Psują się także inne elementy wyposażenia. Wiele samochodów posiada np. regulację kąta położenia kierownicy. Niestety, mechanizm odpowiedzialny za zablokowanie steru w wybranym położeniu lubi zawodzić. Objawia się to dość niefortunnie, a mianowicie podczas próby skrętu kierownica, zanim wykona obrót, spadnie nam na kolana.

W kilkunastoletnim aucie podobnych, często zabawnych przygód może nas spotkać więcej, ale awaria, która wykluczyłaby Sierrę z dalszej jazdy to rzadkość. Silnik i układ przeniesienia napędu są bardzo solidne, chociaż w większości egzemplarzy wycieki oleju są na porządku dziennym.

Forda Sierre nie sposób jednoznacznie ocenić, gdyż większość egzemplarzy czasy swojej świetności ma już za sobą. Zwłaszcza te wyposażone w mocniejsze jednostki napędowe jak chociażby prezentowany 2,0 DOHC, potrafią być bardzo mocno wyeksploatowane. Z drugiej strony, kusi bogata oferta i atrakcyjne ceny. Auto zapewnia komfortowe warunki podróżowania, spory bagażnik i zadowalającą trwałość. Części zamienne są tanie (może za wyjątkiem głowic) i łatwo dostępne, a naprawy podejmie się każdy kowal. O ile nie przeszkadzają nam tylny napęd, trzaski i dokuczliwe, acz niezbyt kosztowne awarie, to Sierra nie będzie złym wyborem. Suma 5 tys. zł pozwoli na zakup przyzwoitego egzemplarza, opłaty oraz usunięcie większości usterek. Czy warto? Oceńcie sami. Paweł Rygas

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: używana | testowanie | Auta | bagażnik | kierowcy | silnik | auto | Ford
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy