Krok bliżej do normy Euro 7. Zaostrzenie będzie, ale nie tak radykalne

Parlament Europejski przyjął stanowisko w sprawie przepisów dotyczących normy Euro 7. Wszystko wskazuje na to, że ostatecznie przyjęte rozwiązania będą dużo łagodniejsze niż wstępnie zakładano. Może się to okazać dobrą wiadomością nie tylko dla producentów samochodów, ale też samych kierowców.

Norma Euro 7 łagodniejsza niż zakładano

Wszystko wskazuje na to, że kontrowersyjne przepisy dotyczące nowej normy Euro 7 będą jednak łagodniejsze niż miały być. Parlament Europejski przyjął stanowisko w sprawie wprowadzenia w życie normy Euro 7 i zdecydował przystać na niektóre z propozycji producentów samochodów. Już wkrótce będą mogły rozpocząć się rozmowy z rządami UE w kwestii ostatecznego kształtu ustawy.

Przypomnijmy, pierwotne plany dotyczące nowej normy Euro 7 zakładały zaostrzenie dopuszczalnego poziomu emisji tlenku węgla i tlenków azotu zarówno dla samochodów osobowych jak i ciężarowych. Chociaż wprowadzenie nowych przepisów miało służyć za kompromis pomiędzy ochroną środowiska a potrzebami rynku motoryzacyjnego, ostatecznie projekt nowych przepisów okazał się szalenie kontrowersyjny.

Reklama

Euro 7 oznaczało problemy dla producentów i kierowców

Koncerny samochodowe zaapelowały, że wprowadzenie zmian zauważalnie odbiłoby się na rynku motoryzacyjnym. Producenci, zamiast rozwijać tańsze modele elektryczne, musieliby wyłożyć gigantyczne sumy pieniędzy na stworzenie nowych układów napędowych lub przynajmniej kolejnych systemów oczyszczania spalin. W efekcie nie tylko zmniejszyłaby się liczba dostępnych w sprzedaży pojazdów, ale znacząco wzrosłyby także ich ceny. Dyrektor generalny Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów stawiał sprawę jasno - Euro 7 w początkowo proponowanej formie nie wniosłaby nic nowego w kwestii ochrony środowiska, a jedynie utrudniła życie kierowcom i producentom.

Z powyższym stwierdzeniem zgodzili się analitycy motoryzacyjni oraz politycy niektórych europejskich państw. Przeciwko normie Euro 7 zaprotestowało w sumie osiem krajów, w tym tak znaczące jak Francja i Włochy, a także m.in. Polska i Czechy. We wrześniu do apelu dołączyła również hiszpańska prezydencja, która przedstawiała alternatywną propozycję. Zaostrzone poziomy emisji CO i NOx miały dotyczyć tylko samochodów ciężarowych i autobusów, a dla samochodów osobowych się nie zmieniać. De facto jedyną nowością w normie Euro 7 miał być więc pomiar cząstek stałych z opon i hamulców. Jak widać, opór przyniósł swoje wymierne korzyści, bo stanowisko to ostatecznie poparła Komisja Europejska.

Eksperci są zgodni - to dobra decyzja

Kolejnym krokiem w procesie legislacyjnym był przyjęcie nowych przepisów przez Parlament Europejski. Poparł ona propozycję hiszpańskiej prezydencji i stanowisko Komisji Europejskiej, przesądzając że Euro 7 nie będzie tak restrykcyjne, jak początkowo zakładano. 

W przypadku samochodów osobowych nowa norma zachowa obecne wytyczne, co zdaniem ekspertów jest dobrą decyzją. Już teraz Europa w wyraźnie sposób wyprzedza pozostałe kraje na świecie w kwestiach ochrony środowiska i przepisów norm emisji zanieczyszczeń. Obecny rozwój technologii stosowanych w samochodach, powoduje, że emisja spalin jest na niemal niezauważalnym poziomie. 

W zamian tego nowe normy skupią się w większym stopniu na samochodach dostawczych, ciężarówkach oraz autobusach. Nowością w normie Euro 7 ma być także rygorystyczny pomiar cząstek stałych z opon i hamulców, co będzie miało istotne znaczenie w przypadku samochodów elektrycznych. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: euro 7 | Parlament Europejski | Polska | UE
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy