FSO stoi już dwa lata. Czy zakład ma jeszcze szansę?

Mijają dwa lata od kiedy ostatni samochód zjechał z taśmy produkcyjnej fabryki na warszawskim Żeraniu.

Wicepremier, minister gospodarki Janusz Piechociński nie pozostawia złudzeń: dopóki kryzys w przemyśle motoryzacyjnym nie zostanie zażegnany, fabryka FSO nie ma szans na reaktywację.

Zdaniem Piechocińskiego niekorzystny wpływ na losy fabrykę ma m.in lokalizacja w centrum miasta a także zewnętrzny właściciel. Warszawskim zakładem nikt się nie interesuje. Zdaniem ministra pozyskanie inwestora jest możliwe jeśli ożywienie rynku motoryzacyjnego przeniesie się z Ameryki na rynek europejski.

Nadziei nie tracą jednak ci, którzy opiekują się majątkiem. Rzecznik FSO Krystyna Danilczyk podkreśla, że są osoby, odpowiedzialne za utrzymanie majątku, by w każdej chwili być gotowym na uruchomienie produkcji. Montownia nowego auta może ruszyć w kilka miesięcy. Całkowita produkcja - w rok od podpisania umowy.

Reklama

Tymczasem eksperci nie mają wątpliwości, że im dłużej fabryka będzie świecić pustkami, tym mniejsze będzie mieć szanse. Zmienia się bowiem technologia wytwarzania samochodów.

Na Żeraniu przez 60 lat wyprodukowano ponad 4 miliony pojazdów. Pierwsza Warszawa zjechała z taśmy produkcyjnej 6 listopada 1951 roku. Ostatnim autem był czerwony Chevrolet Aveo.

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy