Dealerzy samochodowi walczą o zmianę prawa

​Na początku października Związek Dealerów Samochodów przygotował projekt ustawy w sprawie ochrony autoryzowanych dystrybutorów pojazdów samochodowych i lekkich samochodów ciężarowych w stosunkach z dostawcami tych pojazdów i przesłał go do wszystkich klubów poselskich z apelem o jak najszybsze podjęcie prac legislacyjnych.

​Na początku października Związek Dealerów Samochodów przygotował projekt ustawy w sprawie ochrony autoryzowanych dystrybutorów pojazdów samochodowych i lekkich samochodów ciężarowych w stosunkach z dostawcami tych pojazdów i przesłał go do wszystkich klubów poselskich z apelem o jak najszybsze podjęcie prac legislacyjnych.

Projekt ten dotyczy ochrony własności przedsiębiorstw dealerów samochodów i nawiązuje do bardzo podobnych rozwiązań prawnych, które obowiązują od 1 czerwca 2013 roku w Austrii. Ustawa ta ma niwelować niekorzystne dla polskich MSP skutki zniesienia przez rozporządzenia WE 330/2010 klauzul ochronnych kontraktów dealerskich, przez co importerzy wprowadzają do swoich umów, zakazane kiedyś zapisy mówiące, że jeśli dealer chce sprzedać swoją firmę innemu dealerowi, nawet tej samej marki, to musi uzyskać na to zgodę koncernu. A to powoduje, że połowa majątku polskich dealerów nie jest przez nich kontrolowana. Bo praktyka pokazuje, że firma bez autoryzacji jest warta o połowę mniej, niż ta sama firma z autoryzacją.

Reklama

Argumenty przedstawicieli polskich importerów przeciw inicjatywie ZDS, które pojawiają się w ostatnich dniach są dwa: pierwszy, że jeśli Unia Europejska zniosła ochronę dealerów, to dlatego, że jest ono potrzebne producentom i importerom do sprawnego zarządzania sieciami dealerskimi i drugi, że wprowadzenie polskiej ustawy w tej sprawie będzie sprzeczne z prawem europejskim. Oba argumenty, delikatnie mówiąc, mijają się z rzeczywistością.

Obalenie argumentu polskich importerów, o niezbędności zniesienia ochrony umów dealerskich, a tym samym zezwolenia na całkowitą kontrolę transferu własności między dealerami tej samej sieci, jest stosunkowo proste. Obala go po prostu sama praktyka importerów. Volkswagen AG, największy w Polsce i Europie, koncern produkujący i dystrybuujący samochody, w żadnej ze swoich umów dealerskich, w żadnej z marek i w żadnym kraju Europy nie wprowadził zapisów o kontroli transferu majątku dealera. I zarządza swoimi sieciami, pozwalając dealerom na transakcje odbywające się bez zgody koncernu w ramach tychże sieci.

Dlaczego zdecydował się na taki krok wobec dealerów? Bo uznał oczywisty fakt, że takie zapisy nie są mu do niczego potrzebne, ani do sprawniejszego zarządzania siecią, ani do podnoszenia jej jakości. Wręcz odwrotnie, jedyną konsekwencją takich ograniczeń praw dealerów, może być bowiem obniżenie poziomu współpracy i zaufania między producentem a dealerami. W wielu wypowiedziach przedstawiciele koncernu VW argumentują, że szanują dorobek i własność swoich dealerów i nie widzą potrzeby kontroli nad ich majątkiem. Więc jeśli największemu europejskiemu koncernowi, którego sieci dystrybucyjne składają się z kilkunastu tysięcy dealerów i który sprzedaje co czwarty samochód w Europie, zbędna jest taka kontrola nad dealerami po co więc ona innym koncernom? I niby dlaczego, na jednolitym rynku europejskim dealer, który jest posiadaczem stacji Peugeota miałby być gorzej traktowany niż dealerzy Volkswagena czy Skody? Sprawa jest logicznie jasna, Komisja Europejska zmieniając prawo w roku 2013 popełniła gigantyczny błąd i trzeba go jak najszybciej naprawić. Na początek prawem krajowym.

Drugi argument polskich importerów samochodów, że wprowadzenie polskiej ustawy w sprawie ochrony autoryzowanych dystrybutorów pojazdów samochodowych będzie sprzeczne z prawem europejskim jest jeszcze prostszy do obalenia. Ustawa austriacka z 2013 roku, jak i podobna, uchwalona ostatnio w Luksemburgu funkcjonują i nikt nie zarzuca im niezgodności z europejskim prawem. Jaki miałby więc być powód by polska ustawa, o prawie identycznej treści jak tamte, miałaby być z nim niezgodna?

Do 1 czerwca 2013 roku obowiązywała w prawie unijnym zdroworozsądkowa zasada, że transakcje przedsiębiorstwa lub jego majątku w ramach tej samej sieci nie wymagają zgody koncernu samochodowego. Upraszczając, jeśli dealer marki X chciał sprzedać swoją firmę lub udziały w niej innemu dealerowi marki X to mógł to zrobić bez zgody koncernu samochodowego X. Obecnie, także takie transakcje wewnątrz sieci wymagają zgody koncernu. Oznacza to ni mniej ni więcej, tylko pełne ubezwłasnowolnienie pozornie niezależnego polskiego przedsiębiorcy i pełną kontrolę nad znaczną częścią jego majątku przez koncern samochodowy. Praktyka wskazuje bowiem, że wartość firmy dealerskiej pozbawionej autoryzacji przez koncern samochodowy w wyniku braku zgody na transakcję stanowi mniej więcej połowę wartości tej samej firmy posiadającej autoryzację. Oznacza to więc, że polskie firmy dealerskie utraciły kontrolę nad majątkiem wartości 5-6 miliardów złotych (według szacunków ZDS cała wartość przedsiębiorstw dealerskich to około 10-12 miliardów złotych).

Związek Dealerów Samochodów wskazuje że nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia takiego ubezwłasnowolnienia prawnego firm dealerskich. Rozumie oczywiście, że koncerny samochodowe mają prawo do wyboru firm wchodzących w skład ich autoryzowanych sieci, ale nie ma żadnego uzasadnienia w narzuceniu kontroli nad transakcjami niezależnych przedsiębiorstw, które już w tych sieciach się znajdują, czyli uzyskały uprzednio autoryzację i zaufanie biznesowe koncernu.

Związek Dealerów Samochodów uważa, że Polska, podobnie jak Austria i Luksemburg, powinna jak najszybciej przygotować i uchwalić własną ustawę w celu ochrony kapitału polskich małych i średnich przedsiębiorstw, tak aby zgodnie z tymi przepisami sprzedaż całości lub części przedsiębiorstwa dealera w ramach sieci jednego koncernu nie musiała być poprzedzona zgodą koncernu.

Związku Dealerów Samochodów zaapelował do klubów poselskich o pilne zajęcie się projektem ustawy, która w warunkach prawa polskiego, będzie wprowadzała rozwiązania "austriackie". Związek wyraził również nadzieję, że rozwiązania prawne chroniące dorobek życia polskich przedsiębiorców MSP przed arbitralnymi decyzjami koncernów samochodowych zostaną szybko wprowadzone na ścieżkę legislacyjną w interesie tysiąca polskich przedsiębiorców MSP, zajmujących się sprzedażą i serwisem samochodów i kilkudziesięciu tysięcy zatrudnionych w tych przedsiębiorstwach pracowników.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy