Wprowadzili 30 km/h w mieście. Takiej fali protestów jeszcze nie było

17 września w Walii zmniejszono limit prędkości w obszarze zabudowanym z 30 mph (48,2 km/h) do 20 mph (32 km/h). Reakcja mieszkańców kraju zaskoczyła lokalne władze. W zaledwie kilka dni pod petycją o przywrócenie poprzednich ograniczeń podpisała się już 1/10 populacji kraju.

Lokalne dzienniki grzmią, że czegoś takiego Walia jeszcze nie przeżywała. Nieco ponad tydzień wystarczyło, by pod petycją krytykującą wprowadzenie nowego ograniczenia prędkości w Walii podpisało się już ponad 376 tysięcy (liczba stale rośnie) obywateli, liczącego 3,1 mln obywatel kraju. To absolutny rekord nie notowany na Wyspach nigdy wcześniej. Dla porównania, poprzednia z rekordowych petycji, dotycząca funkcjonowania lokalnych supermarketów w czasie lockdownu, zebrała... 67 940 podpisów. 

30 km/h zamiast 50 km/h. Społeczeństwo mówi "nie"

Wprowadzenie nowego limitu prędkości spowodowało ostry sprzeciw ze strony walijskich kierowców. Petycja pojawiła się w sieci we wtorek (13 września) wieczorem, i tylko w pierwszym tygodniu zebrała ponad 244 tys. podpisów - blisko czterokrotnie więcej niż dotychczasowa "rekordzistka" wśród petycji.

Reklama

O skali wzburzenia mieszkańców Walii najlepiej świadczy fakt, że aby parlament, a ściślej lokalna komisja do spraw petycji, mogła zająć się rozpatrzeniem propozycji mieszkańców, walijskie prawo wymaga zebrania 10 tys. podpisów. Co więcej, dane serwisu Seedd, na którym zamieszczono petycję, wskazują, że aż 96 proc. sygnatariuszy dokumentu ma walijskie pochodzenie.

Śmiało można więc powiedzieć, że mamy do czynienia z przepisem, który zirytował mieszkańców Wali w skali nie mającej odpowiednika w "nowożytnej" - mierzonej od upowszechnienia się internetu - historii kraju. Prawnicy są jednak zgodni, że sama petycja może jedynie "wywrzeć presję" na lokalne władze, ale nie ma żadnej "mocy wiążącej". 

30 km/h w obszarze zabudowanym. Za przekroczenie mandat i 3 punkty karne

Chociaż w wielu miejscach Wielkiej Brytanii spotkać można lokalne ograniczenia prędkości do 20 mph, Walia jest pierwszym krajem Zjednoczonego Królestwa, który wprowadził je jako limit "ustawowy". Wcześniej, od 1984 roku, obowiązywało ograniczenie do 30 mph. Co ciekawe, w tym konkretnym przypadku, stosowanie polskiej terminologii "obszaru zabudowanego" jest pewnym uproszczeniem. Zgodnie z lokalnymi przepisami nowy limit obowiązywać ma na drogach, na których latarnie są od siebie oddalone o mniej niż 200 jardów (około 180 m).

Wywołana do głosu drogówka uspokaja, że - przynajmniej przez pierwszy rok obowiązywania nowego prawa - do wykroczeń związanych z przekroczeniem nowego limitu podchodzić będzie w "wyrozumiały" sposób. Ostatecznie mandaty sypać się mają dopiero po przekroczeniu limity 26 mph, czyli około 42 km/h. Za takie wykroczenie kierowcy karani będą:

  • mandatem w wysokości 100 funtów (około 530 zł),
  • 3 punktami karnymi.

Lokalni kierowcy nie kryją oburzenia argumentując, że pod płaszczykiem dbania o drogowe bezpieczeństwo, władze "siłowo" starają się zmusić mieszkańców do przesiadki na rowery, co w tych warunkach geograficznych zakrawa na absurd. Nieliczni zwolennicy nowych przepisów tłumaczą bowiem, że ryzyko śmierci niechronionego uczestnika ruchu w zderzeniu z samochodem jadącym 20 mph jest o 40 proc. mniejsze niż przy 30 mph.

 Z drugiej strony w ostatnich latach liczba wypadków drogowych w Walii systematycznie spada. Jeszcze w 1993 roku notowano ich ponad 10 tys. Obecnie statystyki mówią o około 4 tys. tego typu zdarzeń rocznie. 

30 km/h w terenie zabudowanym obowiązuje już w Hiszpanii

Wbrew informacjom lokalnych mediów Walia nie jest "pierwszym krajem na świecie", w którym wprowadzono ograniczenie prędkości do 30 km/h. Taki limit, od 11 maja 2021 roku, obowiązuje też na większości dróg w obszarze zabudowanym w Hiszpanii. W tym przypadku chodzi o drogi dwukierunkowe (o jednym pasie ruchu w każdą stronę) z wyniesionym ponad jezdnię, przylegającym do niej, chodnikiem. Za przekroczenie prędkości w zakresie od 31 do 50 km/h w Hiszpanii grozi mandat w wysokości 100 euro. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy