Masz do wyboru 500 samochodów. Brakuje tylko porsche

W mieście korki. Na autostradach roboty drogowe. A jak znajdzie się pusty kawałek asfaltu, to zaraz okaże się, że dziurawy. Nigdzie nie da się rozwinąć prędkości. Cóż, trzeba się przenieść na wirtualne drogi.

W taką nutę uderzyli twórcy ostatniego przed premierą zwiastuna Forzy Motorsport 4. Przedstawia on sfrustrowanego kierowcę, który próbuje za wszelką cenę poszaleć sportowym wozem, ale wszędzie natrafia na przeszkody - to na korek, to na strajkujących obywateli, to na roboty drogowe.

W końcu udaje mu się uciec, ale zostaje złapany przez drogówkę. Narratorem tej historii jest Jeremy Clarkson, dziennikarz i felietonista, którego powinni znać wszyscy miłośnicy motoryzacji (choć nie tylko). Nauka wynika z niej następująca - jedynym miejscem, w którym można oddać się niczym nieskrępowanemu szaleństwu za kierownicą szybkiej fury, jest wirtualny świat. Ten w Forzy Motorsport 4 zaprasza nas do siebie miłym pomrukiem najnowszego modelu Ferrari (tego z okładki).

Reklama

Jeremy Clarkson wprowadza nas również do samej gry. Niedługo później zasiadamy za sterami wspomnianego ferrari i pokonujemy próbną trasę, wijącą się u podnóży alpejskich gór. Później stajemy przed wyborem - czy chcemy się bawić dalej szybkimi autami w trybie wolnej gry (który z kolei dzieli się na szybki wyścig, wyścig z czasem oraz pojedynek na split-screenie), czy też rozpocząć karierę.

Jeśli zdecydujemy się na to drugie, o ferrari możemy zapomnieć. Na początek otrzymamy niewielki, niezbyt szybki samochód i to za jego kierownicą będziemy musieli pokazać, na co nas stać. Jeśli okażemy się odpowiednio zdolni, szybko będziemy pokonywać drogę przez kolejne dywizje i zarabiać pieniądze - na nowe auta lub tuning tych, które już mamy w garażu.

A propos tuningu, to jest w nowej Forzy w czym przebierać. Przeróbek samochodów można dokonywać w kilku różnych kategoriach, takich jak silnik, układ napędowy czy opony. Dokonując usprawnień w każdej z kategorii, zmieniamy osiągi auta, a także - w niektórych przypadkach - jego wygląd. Podczas tuningowania fury warto zachować umiar i zastanowić się dwa razy, zanim na przykład poprawimy prędkość maksymalną i przyspieszenie, zapominając o jednoczesnym zamontowaniu lepszych hamulców. Poza tym, po dokonaniu określonej liczby zmian samochód zostanie przyporządkowany do innej kategorii, co zmusi nas do jeżdżenia nim w wyścigach innego kalibru.

Naturalnie można dokonywać również ręcznych korekt w szczegółowych ustawieniach samochodu. Na przykład da się zmienić geometrię kół, ciśnienie w oponach czy przełożenie skrzyni biegów. To już jednak wyższa szkoła jazdy. Mniej doświadczeni gracze/kierowcy powinni sobie odpuścić takie niuanse, bo może się to dla nich źle skończyć. Na przykład na bandzie przy którymś z ostrych zakrętów.

Nowicjusze mogą sobie ułatwić zabawę, decydując się na różnorakie asysty - począwszy od ABS-u, poprzez ESP i EDS, aż po wyświetlanie trasy, po której powinniśmy jechać, aby osiągnąć najlepszy wynik. Po włączeniu ich wszystkich samochód wręcz sam się prowadzi, a ponadto otrzymujemy mniej pieniędzy za zwycięstwa. Jeśli chcesz się szybko wzbogacić, powinieneś czym prędzej nauczyć się wygrywać bez wspomagaczy.

Zwyciężając, zdobywamy również punkty doświadczenia, dzięki którym później możemy "wskakiwać" na kolejne, coraz wyższe poziomy kierowcy. W ten sposób zdobywamy dostęp do nowych samochodów, a także do podzespołów w atrakcyjniejszych cenach.

O modelu jazdy w Forzy Motorsport 4 można by pisać długo, ale wystarczy napisać tyle - jest doskonały! Ale nie dlatego, że jest tak realistyczny (powiedzmy, że to coś pomiędzy Project Gotham Racing a DiRT-em, choć bliższe tej drugiej grze), tylko dlatego, że daje TYYYLE przyjemności. Już dawno nie bawiłem się tak dobrze, siedząc za kierownicą wirtualnego samochodu. Auta prowadzi się dynamicznie, żwawo i bez przykrych niespodzianek wynikających z błędów w programie. Co więcej, każdym z nich jeździ się inaczej - różnice między włoskim, finezyjnym Alfa Romeo 8C Competizione a amerykańskim, potężnym Dodgem Ram SRT-10 są kolosalne.

W grze znalazło się ponad pięćset samochodów! Są wśród nich pojazdy starsze (np. Alfa Romeo Giulia Sprint GTA Stradale z 1965 roku) i zupełnie nowe (jak Lexus CT200h z tego roku), mniejsze (choćby poczciwy Peugeot 107) i całkiem duże (przykładowo Audi Q7 V12 TDI). Aby zaliczyć przejażdżkę każdym z nich, potrzeba tygodni, a może i miesięcy. Osobiście żałuję tylko, że w stawce zabrakło maszyn od Porsche (wyłączność na nie ma Electronic Arts). Są tylko modele tego niemieckiego producenta w wersjach po przeróbkach mistrzów tuningu z firmy RuF.

W Forzy Motorsport 4 znalazła się także kontrowersyjna opcja współpracy z Kinectem, za pomocą którego możemy pojeździć bez pada czy kierownicy, wykorzystując do sterowania samochodem wyłącznie naszych rąk. Wypada nieźle, choć na dłuższą metę jest szalenie niewygodna (potrzymajcie w górze ręce przez dłużej niż pięć minut, to sami się przekonacie).

Kinect przydaje się bardziej w trybie Autovista, który przenosi nas do specjalnego pomieszczenia pokazowego, w którym możemy pooglądać z każdej strony samochody wyselekcjonowane przez twórców gry i przez ekipę programu "Top Gear". Auta da się tutaj niemalże dotknąć. Jeśli chcemy podnieść maskę, podnosimy ją, używając własnych dłoni. Podobnie robimy z drzwiami czy z bagażnikiem. Coś pięknego.

Forza Motorsport 4 to najlepsza obecnie gra wyścigowa dostępna na Xboksa 360. Piszę to z pełną świadomością, po przejechaniu kilkudziesięciu wyścigów i ze znajomością innych tytułów z tej kategorii, takich jak Shift 2: Unleashed czy... Forza Motorsport 3. Jedyną godną konkurencją dla niej byłoby Gran Turismo 5, ale te dwie produkcje raczej nigdy nie spotkają się na jednym torze (Forza 4 ukazała się tylko na Xboksie 360, a GT5 - wyłącznie na PS3). A szkoda.

Artur Dąbrowski

Ocena redakcji: 9/10

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy