Napadł na stację, a pracownik go zignorował

- Panie doktorze, wszyscy mnie ignorują! - Następny, proszę! Ten stary jak świat, kawał idealnie wpisuje się w scenariusz, jaki rozegrał się piątkowej nocy we Wschowie (woj. lubuskie). Pewien mężczyzna postanowił wówczas dokonać napadu na jedną z lokalnych stacji paliw. Nie spodziewał się jednak, że pracownik potraktuje go jak... powietrze!

Zamaskowany napastnik, wymachując nożem, wszedł do budynku stacji i zażądał od kasjera wydania pieniędzy. Reakcja pracownika wprawiła go w konsternację. Ten, sprawiając wrażenie zupełnie niewzruszonego sytuacją, ledwie podniósł wzrok, po czym - najspokojniej w świecie - kontynuował wertowanie gazety. Magazyn musiał być niezwykle wciągający, bowiem po krótkiej chwili - wyraźnie zniesmaczony napastnik - zrezygnował z próby kradzieży i grzecznie opuścił lokal! Napadnięty pracownik szybko poinformował o sytuacji policję.

Mundurowi, w krótkim czasie, zatrzymali 34-letniego sprawcę. Szybko okazało się, że napad na stację to tylko jeden z jego licznych wybryków. W czasie przesłuchania mężczyzna przyznał się też do innych włamań i kradzieży. W sobotę Sąd Rejonowy we Wschowie podjął decyzję o jego tymczasowym zatrzymaniu. Bandyta, na trzy miesiące, trafił do więzienia.

Reklama

Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że bohaterski pracownik stacji nie straci pracy. Właściciel może przecież dojść do wniosku, że rażąca nieuprzejmość z jego strony mocno kontrastuje z - wpajanym na szkoleniach - "Dzień dobry, w czym mogę pomóc"...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy