Uważaj! Pasażer lub pasażerka może cię zabić!

1 maja 2015 roku szosą w okolicach Gościna w województwie zachodniopomorskim podróżowała rodzina W. Samochód prowadziła Mariola W. W pewnej chwili straciła panowanie nad pojazdem, który wypadł z drogi i dachował. W wypadku zginęli nastoletni syn oraz ojciec kierującej. Nie ona jednak została uznana za sprawcę tej tragedii, lecz jej mąż. Sąd Rejonowy w Kołobrzegu skazał go na 8 lat pozbawienia wolności, dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych oraz zadośćuczynienie na rzecz żony i teściowej na łączną kwotę 20 tys. zł.

Okazało się, że podróżujący na tylnej kanapie pijany Ryszard W. awanturował się, ciągnął żonę za włosy, bił ją po głowie, strącił okulary i aparat słuchowy, kopał w fotel. Zdaniem sądu, kobieta kierująca autem "nie przyczyniła się w żaden sposób do powstania wypadku i nie miała możliwości jego uniknięcia". Wyrok nie jest prawomocny.

W ubiegłym roku pasażerowie doprowadzili w Polsce do 142 wypadków drogowych, w których zginęła 1 osoba, a 149 odniosło obrażenia. Rok wcześniej wypadków(125) było mniej, ale ofiar śmiertelnych nieco więcej - 4. Tak czy inaczej z punktu widzenia statystyki tego typu zdarzenia stanowią margines, co nie znaczy, że nie bulwersują niejednokrotnie bardziej niż "klasyczne" kraksy,  spowodowane przez kierowców czy pieszych.

Reklama

Specjaliści od bezpieczeństwa radzą, by wioząc nietrzeźwego pasażera, sadzać go jak najdalej od kierowcy - na prawym skraju tylnej kanapy. Nigdy przecież nie wiadomo, co może mu strzelić do zamroczonej alkoholem głowy. O tej zasadzie prawdopodobnie nie słyszała 30-letnia mieszkanka Wągrowca, która pewnej październikowej nocy w Rybnie Wielkim koło Gniezna transportowała autem młodszego od siebie o 8 lat pijanego chłopaka. Ni stąd ni zowąd siedzący obok niej pasażer szarpnął za kierownicę. Audi A4 zjechało na pobocze i uderzyło czołowo w przydrożne drzewo. Dla prowadzącej samochód kobiety wypadek zakończył się złamaniem ręki i nogi, więc, zważywszy okoliczności, można powiedzieć, że w miarę szczęśliwie.

Do podobnego, aczkolwiek dużo gorszego w skutkach zdarzenia doszło parę lat temu na południu Francji. Podróżujący tam autobusem obywatel Ukrainy chwycił za kierownicę, chcąc w ten sposób, jak zeznał później policji, skłonić kierowcę do zatrzymania pojazdu. Rezultat: dwie osoby zabite, 30 rannych.   

Na jednym z forów internetowych znaleźliśmy opis niecodziennego incydentu i ciekawą wymianę zdań na jego temat...

"- Witam. Chciałbym się dowiedzieć, jakie konsekwencje grożą pasażerowi, który spowodował wypadek, wysiadając z taksówki. Otworzył drzwi i w tym momencie nadjechał rowerzysta i w nie uderzył. Rannego zabrano do szpitala, już wiadomo, że ma złamaną nogę. Pasażer miał niemal promil alkoholu we krwi. Czy to, że był pijany, będzie miało jakieś konsekwencje?

- Nie będzie miało konsekwencji, pasażer w aucie może być pijany. Dziwne jest to, że kierowca taksówki nie zadbał o to, aby wysadzić pasażera w miejscu, gdzie otwieranie drzwi nie spowoduje takiego zagrożenia...

- A rowerzysta jechał ścieżką rowerową? Która była godzina? Jeśli było ciemno, to czy był oświetlony? 

- Było jasno, rowerzysta jechał ulicą, taksówkarz stanął bokiem przy parkingu i wtedy doszło do zderzenia.

- Spowodował wypadek. Art. 177 kk.

- No tak, art. 177kk. Natomiast za bycie nietrzeźwym nic, pasażer ma prawo być nietrzeźwy.

- Zaraz, zaraz panowie, Dlaczego ma odpowiadać z art.177? Przecież był pasażerem, gdyby miał odpowiadać z tego artykułu, to by było tak samo, gdyby spowodował wypadek, jadąc autem. W tej sytuacji nie ma szans na orzeczenie np. zakazu prowadzenia pojazdów.

- A dlaczego nie ma? Ten przepis nie precyzuje, że sprawca musi być kierowcą. Równie dobrze może być pasażerem.

- Wytłumacz mi na logikę, na jakiej podstawie sąd miałby orzec zakaz (...),  skoro sprawca nie prowadził żadnego pojazdu? Kto poniesie koszty leczenia pokrzywdzonego? Pasażer taxi z własnej kieszeni?

- Co do drugiego to tak, co do pierwszego - logicznego uzasadnienia nie ma, ale sądowi przepis taką możliwość daje. Czy sąd to zrobi, to inna sprawa.

- Na jakiej podstawie pasażer miałby płacić z własnej kieszeni za leczenie rowerzysty? To powinno być z OC taxi, bo taksówkarz jest tu współwinny, bo nie zatrzymał się w bezpiecznym miejscu, skoro otwierając drzwi doszło do zdarzenia.

- Jeśli zostałaby stwierdzona jego odpowiedzialność za zdarzenie - na zasadzie art. 415 i n. kc lub też w ramach procesu karnego - na podstawie art. 46 par. 1, art. 67 par. 3 lub art. 72 par. 2 kk."

Jak to pisał poeta? Są rzeczy na niebie i ziemi, o który nie śniło się waszym filozofom...

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy